15 maja, po 88 latach ziemskiej pielgrzymki, zasnął w Panu tata naszego ks. proboszcza. Pogrzeb odbył się w Czudcu. Miałam wielkie szczęście poznać kiedyś Władysława i jego żonę Helenę goszcząc w ich domu. Przyjęli mnie z otwartym sercem, czułam się wtedy jak ktoś bliski, znany od lat. Dlatego bardzo chciałam uczestniczyć w tym pogrzebie. Mimo sporej odległości i zaplanowanych wcześniej obowiązków, mieliśmy z Adamem taką możliwość. Traktuję to jako wielką łaskę.

Po różańcu, a przed Eucharystią, ks. Piotr przybliżył osobę Władysława. Bardzo ciepło opowiadał o niełatwym życiu taty – pielgrzyma. Mówił o jego religijności wyniesionej z domu rodzinnego, o tym jak ważna dla niego była modlitwa.

Mszy św., koncelebrowanej z dwoma synami zmarłego i ponad 70 kapłanami, przewodniczył biskup z Ukrainy. Do świątyni przybyło bardzo wiele osób, w tym ponad 40 sióstr, głównie Dominikanek. Na kazaniu ks. Ignacy mówił o miłości Bożej, o tajemnicy ofiary Jezusa, przez którą ludzie dostępują radości zmartwychwstania. Mówił, jak radosna jest Eucharystia przeżywana we wspólnocie, w duchu wiary. Przez wiarę upodobniamy się do Boga i kiedyś ujrzymy Go takim jaki jest. 

Po mszy św. czudecki proboszcz dziękował śp. Władysławowi za zaangażowanie w życie parafii, za wzorowe wychowanie dziesiątki dzieci (w tym troje duchownych), za służbę wspólnocie kontynuowaną przez wnuki. Następnie kondukt pogrzebowy wyruszył z kościoła na cmentarz, gdzie śp. Władysław spoczął obok córki Krystyny.

W obiedzie uczestniczyło ponad 200 osób, obsługiwani byliśmy przez uśmiechnięte wnuczęta. Spotkanie było okazją do rozmów, wspomnień, bliższego poznania członków rodziny. Prawnuki biegały po scenie, bawiły się. Na zakończenie rodzinne zdjęcie, do którego zostaliśmy zaproszeni, oraz radosny śpiew pieśni „Boża radość” na dwa chóry. Pomyślałam wtedy, że pan Władysław patrzy na nas z góry i jest bardzo szczęśliwy, dumny ze swojej rodziny.

Nadszedł czas pożegnań, szczególnie z żoną św. Władysława – Heleną, która uśmiechnięta dziękowała za udział w pogrzebie i rozdawała pamiątkowe obrazki. 

Wracaliśmy z Adamem do domu pełni wzruszeń. Zmęczeni (druga noc w podróży) ale nasze serca wypełnione były radością. Dziękowaliśmy Jezusowi za możliwość uczestniczenia w wyjątkowym, radosnym pożegnaniu zmarłego, w mistycznym świadectwie bożej rodziny, której czuliśmy się członkami.

Ela

Uroczystości pogrzebowe śp. Władysława Stawarza rozpoczęły się od modlitwy różańcowej. Następnie ks. Piotr krótko przybliżył postać Taty. „Był bardzo zwyczajnym człowiekiem – mówił – na pewno nie wyróżniał się w środowisku, ale przejął ze swojego domu, głęboką religijność. Modlitwa była dla niego bardzo ważna. Gdy spotykaliśmy się rodzinnie szukał takiego czasu, żeby móc odmówić swoją modlitwę. Comiesięczna spowiedź, msze św. (na emeryturze codziennie), różaniec, koronka, to rytm budowania relacji z Bogiem. Nic takiego nadzwyczajnego, zwykła codzienność.”

Helena i Władysław wychowywali ośmioro dzieci. Ich otwarte serca zmieściły jeszcze dwójkę dzieci, dla której dom państwa Stawarzów stał się domem rodzinnym. Dwaj synowie są księżmi, córka – Dominikanką. Mają też 30 wnucząt. 

Mszę św., której przewodniczył ks. biskup, koncelebrowało kilkudziesięciu kapłanów z dekanatu oraz przyjaciół ks. Ignacego i ks. Piotra. Obecnych było również kilkadziesiąt sióstr, głównie z zakonu Dominikańskiego i liczne grono znajomych, sąsiadów i przyjaciół rodziny. 

Homilię wygłosił ks. Ignacy. „Niesamowicie radosna, piękna to chwila – mówił – kiedy możemy być razem na Eucharystii, bo mamy wiarę. Wiarę w to, że życie człowieka nie kończy się ale tylko zmienia, że każdy kto wierzy w Niego ma życie wieczne. I dlatego ta msza św., ta nasza tutaj obecność i wsłuchiwanie się w to, co Bóg chce powiedzieć. Kiedyś będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim jakim jest. Upodabniać się do Boga. Ten, który nas tu dzisiaj zgromadził przez zakończenie swojej ziemskiej wędrówki – Władysław – on widzi, on już wszystko wie. My jeszcze jesteśmy w drodze, dlatego potrzebujemy słowa, które nas będzie prowadzić. Jezus mówił, że życie wieczne polega na tym, aby ci, którzy wierzą w Niego znali Ojca. I dalej ks. Ignacy mówił o Bogu, który Jest, który jest Miłością i prawdziwym Ojcem.”

Bardzo poruszającym dla mnie momentem było zobaczyć różne pokolenia rodziny Stawarzów skupionych przy wdowie Helenie, kobiecie o promiennym uśmiechu i wrażliwym sercu dla wszystkich, którzy odwiedzali przez lata dom państwa Stawarzów. O tym opowiadali nam goście uroczystości, którzy sami doznali w swoim życiu błogosławieństwa otwartego domu Władysława i Heleny. Posługująca przy stołach młoda latorośl, radosne zabawy i kwilenie dookoła wnuków i prawnuków… Było czymś niesamowitym obserwować jak najmłodsze dzieci były otoczone opieką przez nieco starsze w trakcie wspólnie zorganizowanych zabaw, aby nie „przeszkadzały” dorosłym. I w końcu spontanicznie zaśpiewana przez wszystkich „Boża radość”. To wszystko składało się na piękno świadectwo rodziny Stawarzów o wierze w Jezusa, który objawił im Ojca. Żywej wierze w życie wieczne. Chwała Panu!

Adam

Ps. Z ostatniej Adhortacji Papieża Franciszka „Gaudete et exsultate” (Cieszcie się i radujcie): 

 

Aby być świętymi, nie trzeba być biskupami, kapłanami, zakonnicami. Często mamy pokusę, aby sądzić, że świętość jest zarezerwowana tylko dla tych, którzy mają możliwość oddalenia się od zwykłych zajęć, aby poświęcać wiele czasu modlitwie. Ale tak nie jest. Wszyscy jesteśmy powołani, by być świętymi, żyjąc z miłością i dając świadectwo w codziennych zajęciach, tam gdzie każdy się znajduje. Jesteś osobą konsekrowaną? Bądź świętym, żyjąc radośnie swoim darem. Jesteś żonaty albo jesteś mężatką? Bądź świętym, kochając i troszcząc się o męża lub żonę, jak Chrystus o Kościół. Jesteś rodzicem, babcią lub dziadkiem? Bądź świętym ucząc dzieci naśladowania Jezusa.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.