od łacińskiego słowa "adventus", oznacza przybycie, przyjście. Co roku rozpoczynamy ten okres roku liturgicznego pod koniec listopada albo na początku grudnia i jest dla przeważającej (choć może bardziej pasowałoby tu słowo: przytłaczającej) większości z nas okresem zapowiadającym święta Bożego Narodzenia. Święta kojarzące się powszechnie z okresem dziecięcej radości, udekorowanymi choinkami, powszechnie obecnymi kolorowymi światełkami i ozdobami, brodatymi mężczyznami w czerwonych kubraczkach czy mniej lub bardziej wyszukanymi prezentami… 

Inie będzie przesadą gdy powiem, że czuję jakby ktoś próbował zabrać mi prawdziwy sens Adwentu. Przy czym nie chodzi o komercję przekonującą na każdym kroku, że szczęśliwe święta będę miał dopiero wtedy, kiedy kupię określone towary i prezenty. Nie chodzi o rozbrzmiewające od początku grudnia kolędy w supermarketach czy pozbawione religijnego kontekstu ozdoby, będące dekoracją już nie tylko sklepowych witryn. Także coraz częściej domówNie chodzi już nawet o to, że coraz częściej nie potrafimy czekać na święta, że wśród wielu aktywności brakuje czasu na właściwe przygotowanie się do nich. Chodzi o to, że utraciliśmy, zagubiliśmy cel adwentowego oczekiwania. Bo to nie święta są celem, nie ich przeżywanie… Prezenty – choćby najpiękniejsze – są tylko oprawą świąt a nie ich treścią. 

Główną postacią świąt Bożego Narodzenia jest osoba Jezusa Chrystusa, a treścią nasza relacja z Bogiem, który – jak wyznajemy w Credo –posłał na ziemię swojego Syna, aby nas zbawił. To wydarzenie już się dokonało w historii ludzkości. Chrystus już przyszedł na ziemię, odkupił nasze winy, a przed odejściem do Ojca zapowiedział swoje powtórne przyjście na końcu czasów. Paradoksalnie, gdy w liturgii adwentowej oczekujemy przyjścia Chrystusa, to jest On już wśród nas obecny. Do tej Obecności łatwo się przyzwyczaić, dlatego potrzebujemy wciąż na nowo wsłuchiwać się w tajemnicę nieustannie i na nowo ofiarowywanej nam łaski, przyjmowania i spotykania Boga w naszym osobistym życiu.

Chciałbym aby ten Adwent był dla mnie czasem wsłuchiwania się w rozbrzmiewające w liturgii Kościoła, ale i w moim sercu, wołanie Ducha Świętego. I nie tylko wsłuchiwaniem. Także podążaniem za Jego głosem, bo chrześcijańskie oczekiwanie nie powinno być statyczne. Jest pielgrzymowaniem ku temu punktowi horyzontu, zza którego już dziś prześwitują „promienie Słońca, które nigdy nie zna zachodu”.

W Adwencie szczególna uwaga poświęcona jest Maryi. Jej obecność symbolizuje paląca się blisko ołtarza świeca, tzw. roratnia. Najświętsza Maryja Panna jest najlepszą nauczycielką i przewodniczką w drodze do Syna. Ona też najlepiej pomoże przygotować się na Jego przyjście. To przyjście historyczne, które będziemy świętować 25 grudnia i to na końcu czasów, gdy Jezus Chrystus przyjdzie powtórnie, jak zapowiedział… 

Dla większości z nas Msze św. roratnie kojarzą się z udziałem w nich przede wszystkim małych dzieci, czasem siostry zakonnej czy starszej pani. Można odnieść wrażenie, że ten czas należy do dzieci, a dorośli mają w tym czasie inne, ważniejsze sprawy na głowie. A przecież choć obecność dzieci na „roratach” jest jak najbardziej uzasadniona, to obecność dorosłych wręcz konieczna. Pielgrzymka poza horyzont jest przecież domeną dorosłych. To oni winni być w pierwszym szeregu, zabierając, prowadząc i chroniąc podczas życiowej drogi swoje dzieci. Dlatego potrzeba odzyskać Adwent dla dorosłych… 

Chciejmy podjąć wysiłek aby Adwent stał się dla nas czasem zwiększonej tęsknoty za Bogiem, za świętością, za głębszą modlitwą, za pełniejszym doświadczaniem Boga. Chciejmy także, by naszej adwentowej modlitwie towarzyszyła większa gorliwość w zachowywaniu Bożych przykazań, w pełnieniu woli Bożej, także tej trudnej.

Sylwan

Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.