Kolęda – pieśń religijna związana z obrzędami Bożego Narodzenia, w Polsce najpełniej rozwijała się w XVII i XVIII wieku. Kolędy podejmują poszczególne motywy składające się na dzieje narodzin Chrystusa. Ich treść jest niekiedy uzupełniana wątkami aktualnymi. Mają często charakter liryczny. Po formę kolędy sięgali znani poeci: Karpiński, Słowacki, Lenartowicz...  

             Okres Bożego Narodzenia już za nami, ale kolędy rozbrzmiewać będą w kościołach i domach do 2 lutego. Wiele jest okazji do kolędowania: msza święta, spotkania po mszy (w tę niedzielę Chwaty, w przyszłą Logos), opłatkowe spotkania grup formacyjnych na plebanii, bądź towarzyskie w domach.

             O kilku formach śpiewania kolęd opowiem. Od kilku lat panuje w naszej parafii zwyczaj dzielenia się opłatkiem. Spotykają się różne grupy, by złożyć sobie życzenia, podziękować za czynione dobro, spotkać przy stole, porozmawiać i oczywiście wspólnie kolędować. Bardzo lubię te coroczne spotkania, jest w nich tyle ciepła i radości. Ksiądz Ignacy gra na gitarze z charakterystycznym dla siebie entuzjazmem, a my zgromadzeni wokół stołu, trzymając w ręku śpiewniki, ochoczo śpiewamy. Nie jesteśmy profesjonalistami, nie tworzymy chóru, który swój występ poprzedza licznymi próbami a mimo to śpiewamy ładnie i radośnie. Bo też radością jesteśmy wypełnieni. Cieszymy się z narodzin Jezusa, swoja obecnością i dźwiękiem staropolskich pieśni. Czujemy się wspólnotą, która wędruje biblijnymi szlakami i grupą ludzi, którzy dobrze się bawią. Nie irytuje nas fakt, że czasem ktoś zgubi rytm, bądź nieco zafałszuje. Śpiewamy sercem zarówno znane kolędy – „Gdy się Chrystus rodzi” jak i te mniej znane – „A wczora z wieczora”

             Kiedy czas spotkania dobiega końca ksiądz Ignacy intonuje okolicznościowa pastorałkę:

„Pastuszkowie hej, dość radości tej,

wracajcie do zagrody, pilnować swoje trzody (…)

Bo już nadszedł czas, pożegnania was…

Błogosław Jezu Drogi nasz kraj (…) bo kochamy Cię.”

             Rozchodzimy się do domów z nadzieją, że za rok znów spotkamy się w tym miejscu. To doświadczenie powtarzalności nadaje sens trwaniu.

             Dużym przeżyciem było też kolędowanie u sióstr, które zaprosiły grupę „Czwartkową” do swego gościnnego domu przy ulicy Szopena. I znów, podobnie jak w ubiegłym roku, zasiedliśmy przy stole w starannie urządzonym pokoju. Zabrakło tylko księdza Ignacego i jego gitary. W tej sytuacji wielką pomysłowością wykazał się Adam, który korzystając z najnowszych osiągnięć techniki przypominał nam melodie mniej znanych kolęd.

             Śpiewaliśmy ochoczo i z uśmiechem. Każdy proponował swoją ulubioną kolędę wiedząc, że „ wśród kolęd ścisk, każda chce się usłyszeć”. Udało się nam wytworzyć przyjazną atmosferę. Pisząc te słowa mam przed oczyma kolorową choinkę, świece płonące na stole i naszą wesołość. Tyle ciepła mroźną zimową porą.

             Wspólne kolędowanie łączy i wyzwala dużo radości. Ludzie chcą być razem, dzielić się swoimi emocjami, wspólnie tworzyć dla przyjemności, dla zbliżenia się do siebie.

             Urzekają mnie te kolędy swoja archaicznością, językiem, którego dziś w takiej formie nie używamy. Jakże dostojnie brzmi zdanie „ przybieżeli do Betlejem pasterze”; ileż radości i patosu kryje się w stwierdzeniu:

Naprzód tedy, niechaj wszędy

zabrzmi świat z wesołości,

że posłany nam jest dany

Emanuel w niskości.”

             Śpiewając te bożonarodzeniowe pieśni, stajemy się nie tylko wyrazicielami uczuć religijnych, ale także piewcami tradycji. Mam jednak wrażenie, że tradycja śpiewania kolęd w rodzinach zanika. A szkoda…

             Za tydzień napiszemy o wrażeniach z koncertu „Betlejem w Szczecinie”, gdzie można było usłyszeć najpiękniejsze kolędy świata i śpiewać je wraz z czterotysięczną widownią.

Lidia

Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.