Bóg potrzebuje buntowników, i to przekonanych i przekonywujących buntowników, a nie inteligentnych tchórzy.
Nie chowajmy się w grupach, stowarzyszeniach, kręgach czy tzw. domowych kościołach, które biorą tylko swoją nazwę od naszej Wiary nie mając wielokrotnie niewiele wspólnego z pokorną modlitwą. To wszystko przeistoczyło się w spotkania ludzi, którzy stawiają siebie a nie BOGA na pierwszym miejscu; pod płaszczem czynienia tego w Imię Boże prowadzą swoje rozmowy towarzyskie przy herbatce szukając poklasku, zrozumienia i ciepła u drugich istot ludzkich. Robią z tych spotkań posiedzenia terapeutyczne kojące niezrozumiały ból własnych, poranionych i przepełnionych pychą dusz.
Bóg potrzebuje buntowników, to znaczy ludzi, dla których ON jest najważniejszy, którzy przeciwstawią się marnościom świata; ludzi, którzy wszystkim światowym pokusom powiedzą NIE!
Ośmielę się powiedzieć, że Polska to wybrany i ukochany przez Boga kraj; kraj szczególnie oddany i poddany Opiece Matki Bożej, naszej Królowej. Ludzie jednak zachowują się tu tak, jakby byli najbardziej na świecie prześladowanymi chrześcijaninami.
Pytam więc, za co mają nas innowiercy i ci, którzy Boga nienawidzą prześladować? Za to, że chowamy się w ciepłych kątach salek spotkań, będąc tylko dla siebie miłymi?
Bóg potrzebuje buntowników; nie obawiam się użyć tutaj słów: rycerzy i żołnierzy, którzy przy nim trwają, którzy stają murem otaczając GO i mówiąc światu: To jest Nasz Bóg, Nasza Wiara, Nasza Siła! Według Niej żyjemy i postępujemy!
A my? My chowamy się jak ślimaki do skorupy, która nas dusi i blokuje dostęp Łasce Bożej.
Nie tylko w czasie pokoju kościół jest Domem Bożym, domem spotkań prawdziwie rozmodlonych wiernych, prawdziwych buntowników kroczących przez świat w Imię Boże.
Jeżeli chcemy być prześladowani, to musimy pokazać to poza świątynią, aby wiedzieć za co nas się prześladuje.
To nie tylko walka duchowa z własnym, pełnym pychy ego; to także, i przede wszystkim powrót do BOGA drogą sakramentu Pokuty, pojednania się z NIM; zrozumienie, że wszystko jest JEGO, od NIEGO wszystko pochodzi i do NIEGO wraca.
A my, ślimaczki, malujemy na naszych skorupach krzyżyki, serduszka i rybki zakrywając, lub zmywając z nich ślady jakże zbawiennej Krwi Baranka. Ta skorupa zostanie tu, przeminie, zgnije, bo Anioł Śmierci jej nie pominie. Wówczas staniemy przed Sędzią Najwyższym nagą duszą. Tam ogarnie nas inny bunt; ten jednak zniknie w ciemnych przepaściach czyśćca, Boże uchowaj! piekła.
Dziś, tu i teraz Bóg potrzebuje buntowników, którzy wejdą na drogę Jego Ukochanego Syna, Jezusa Chrystusa. Takich, którzy z miłością i ochoczo wezmą swój krzyż na ramiona i będą naśladowcami Jezusa Chrystusa; wbrew wszystkim ziemskim (nie pochodzącym od Boga) zasadom, regułom i prawom. Bóg potrzebuje armii buntowników o czystych i pokornych sercach, na której czele stoi JEDYNA NIEPOKALANA OSOBA wybrana przez Boga – Najświętsza Maryja Panna.
I to nic, że świat nas odrzuci, wyśmieje a może i znienawidzi. Czy Jezusowi Chrystusowi było lżej? Jego, świat za to ukrzyżował.
Przywdziejmy więc zbroję, którą jest szczera modlitwa; naostrzmy miecz, którym jest nasz język mówiący z natchnienia Ducha Swiętego i uchwyćmy w dłonie tarczę, którą jest rozpalone Miłością Bożą serce. A pokarmem duszy w walce niech stanie się sakrament spowiedzi i pokuty.
Adwent to wspaniały czas dany nam przez Boga do takiej właśnie walki i buntu, za które warto być prześladowanym; warto nawet oddać swoje życie, jak Jezus Chrystus.
Beata