W poniedziałek 5-go maja wróciliśmy z dziesięciodniowej Pielgrzymki Parafialnej do Rzymu. W drodze zatrzymywaliśmy się by odprawiać msze święte, modlić się w sanktuariach, zobaczyć ciekawe miejsca, spotkać życzliwych ludzi… Sporo czasu w autobusie (ok. 60 godz.), który w czasie pielgrzymowania staje się swoistą kaplicą, świetlicą, miejscem świadectw, sypialnią a nawet jadalnią. Było nas 36 osób w tym 8 małżeństw. Zasadniczo z naszej parafii. Duży autokar z dwoma kierowcami wspaniale spełniającymi swe zadanie. To takie ogólne informacje.

Od początku bardzo ważna była dla nas świadomość, że jest to dzieło Pana Boga, że to On wybrał czas, Pielgrzymów, wskazał miejsca, trasę… Z głębokim przekonaniem, że od Ojca otrzymujemy zawsze to, co najlepsze pielgrzymowaliśmy z wielkim pokojem w sercach, z wzajemną życzliwością, wspierając się i znosząc trudy, niewygody, własne ograniczenia. Kierowaliśmy się zasadą, że świadomość ważności celu usprawiedliwia trud drogi. Chcemy przecież każdą pielgrzymkę przeżywać jako metaforę życia duchowego jako wędrówkę ku Bogu. A analogii jest sporo.

Wspólny nam wszystkim cel. Towarzyszenie i pomoc obecnego między nami Jezusa. Przewodnik, który wie więcej i do którego ma się zaufanie. Wspólnota stworzona z osób bardzo różnych ale otwartych na siebie. Cierpliwe znoszenie siebie nawzajem, ale i chętne wspieranie się. Czas na wypoczynek i pokrzepienie sił jedzeniem (także kawą i lodami). Piękno świata, niezwykłych miejsc i spotykanych ludzi. I oczywiście niespodzianki. A to wszystko z nadzieją na niebo, z radością właściwą ludziom wiary i z miłością wzajemną, która czyni nas szczęśliwymi, a której źródłem jest sam Bóg.

Świętej pamięci papież Franciszek zachęcał do pielgrzymowania w Roku Świętym do Rzymu, pragnąc, by dla przybywających tam pielgrzymów nadziei, było to wydarzenie żywego i osobistego spotkania z Panem Jezusem, „bramą” zbawienia i „naszą nadzieją”.

I właśnie tak to przeżywaliśmy. Rozważaliśmy w autokarze fragmenty dokumentów Kościoła o chrześcijańskiej nadziei. Rozmawialiśmy i śpiewaliśmy o zmartwychwstaniu Jezusa i Jego powtórnym przyjściu, wpatrując się z uznaniem w tych, którzy oddali swe życie za wierność Jezusowi dla wieczności szczęśliwej. Mówiliśmy także „choćby dziś” przy błogosławieństwie (gdy ksiądz modlił się o „doprowadzenie nas do życia wiecznego” i życząc „nocy spokojnej i śmierci szczęśliwej”).

Bardzo osobiste spotykanie żywego Jezusa dokonywało się w naszej pielgrzymkowej wspólnocie ożywianej Duchem Świętym. Dokonywało się ono także w wielkiej wspólnocie Kościoła, jako że do Rzymu przybyło mnóstwo pielgrzymów. Czekaliśmy około godziny by wejść do bazyliki św. Piotra na poranną eucharystię. Podobnie by nawiedzić bazylikę Matki Bożej Śnieżnej i uszanować pochowanego tam papieża Franciszka. Czekaliśmy radośni, by jako pielgrzymi nadziei przejść w modlitewnej procesji za krzyżem przez Via della Conciliazione, plac św. Piotra i Święte Drzwi (piękne przeżycie). Tłumy Pielgrzymów na placu, w bazylikach, kościołach, na ulicach Rzymu... świadczą o tym, że chrześcijanie z całego świata posłuchali pp. Franciszka i pielgrzymują do Świętego Miasta. Wspaniałą atmosferą wiary, jedności, modlitwy, życzliwości… napełniały się nasze serca.

Wróciliśmy nawróceni, przemienieni, ubogaceni, radośni i szczęśliwi. Z jeszcze głębszym przekonaniem, że żyjemy dla nieba i że prawdziwe jest Słowo Boże, które zapisał św. Paweł: „w nadziei już jesteśmy zbawieni”. Pielgrzymowanie z Panem Bogiem we wspólnocie sióstr i braci pragnących nieba dało nam przedsmak Domu Ojca, który Jezus Chrystus otworzył nam swoją ofiarą, i do którego, po trudach ziemskiej drogi, chce nas wprowadzić.

Z całą pewnością warto podpytywać poszczególnych uczestników o pielgrzymkowe przeżycia. Tym śmielej, że wspieraliście nas duchowo. I za to bardzo, bardzo dziękuję. Niech Miłość wszystkim obficie błogo+sławi.

Ks. Ignacy

nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.