Wrzuć monetę
Bycie czasem na „rufie” kościoła owocuje ciekawymi spostrzeżeniami. Byłem akurat w obszernym przedsionku jednego z kościołów w Świnoujściu i ujrzałem małżeństwo z dzieckiem, to ostatnie trzymał na ręce młody ojciec. Chłopaczek lat około trzech bawił się monetą – no, stale widziany obrazek zwłaszcza przed „tacą”. Ale tym razem dziecko usiłowało zrobić coś nietypowego – wcisnąć tę monetę do... ust ojca. Kilka razy pieniążek odbijał się od warg cierpliwego mężczyzny. Ów wdzięczny, katechetyczny symbol tego, że ofiara na Kościół winna ostatecznie służyć człowiekowi, nie przeobraził się w coś realnego, że aż metal zadzwoniłby o zęby katolika – no ale nie bądźmy tak dosłowni, zadowolmy się alegorią.
Jajko mądrzejsze od kury
Kilka minut po rozpoczęciu Mszy św. w naszym kościele, do wnętrza z impetem wszedł mężczyzna, prowadząc małego synka. Na jego widok z miejsc pod ścianą mniej więcej w środku świątyni zerwał się chłopiec, lat może ok.10, starszy od wprowadzanego malca, którego był pewnie bratem – rodzina zdaje się nie była w komplecie, oczekiwano ojca. Dziesięciolatek podszedł aż pod chór, chyba chcąc wskazać, gdzie usiadła reszta – ojciec z dzieckiem ukląkł blisko wejścia, potem ruszył z nim do przodu. Gdy chłopak doszedł do nich, nagle nachylił się nad małym bratem i zdecydowanym ruchem zdjął mu... czapkę z głowy. ...Zrobił coś, czego nie uczynił ojciec... A ja sobie przypomniałem samego siebie, jak jeden jedyny raz w ciągu 30 lat, będąc już dorosłym i po różnorakich wtajemniczeniach chrześcijańskich, wszedłem do świątyni w czapce i przeszedłem w niej ok. 15 metrów i dopiero wtedy oprzytomniałem. A może, gdyby nasze czasy były okresem początku Kościoła, obecny w świątyni św. Piotr wskazałby mnie i powiedziałby, cytując: „jeśli nie staniecie się tacy jak on, dziecięcy, co jakiś czas spontaniczni - nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.
No, tom sobie pokadził, a teraz muszę się zasępić i stawszy się w sposób bardzo poważny dorosłym, zaprojektować dalszy ciąg dnia, co jest najczystszą czynnością ewangeliczną, bo jak ktoś powiedział, bardziej niż cuda właściwe, cudem jest życie Ewangelią. A jak teraz przeżyć ewangelicznie pozostałe do snu 8 godzin aktywności?
Marek (5 II 2019)