Podczas lipcowego spotkania na świnoujskiej plebanii, gdy dyskutowaliśmy o współczesnych problemach małżeństw, ks. proboszcz Ignacy Stawarz usilnie dopytywał, gdzie konkretnie małżonkowie spotykają Boga w swoim wzajemnym życiu.
Po 30 latach życia w małżeństwie mogę powiedzieć, że spotykam Boga w relacji z moim mężem w codzienności naszego życia. Spotykam Go po prostu w moim mężu - bo on na obraz i podobieństwo Boga jest stworzony.
Spotykam Boga w czułym dotyku męża, dającym poczucie bezpieczeństwa, niosącym pokój serca i ciała. Spotykam Go w jego oczach, które patrzą na mnie z akceptacją, wyrozumiałością i cierpliwością. Także w słowach, często wypowiadanych: „jesteś dla mnie bardzo ważna, jesteś piękna, kocham cię taką, jaka jesteś”. Spotykam Jezusa w doświadczeniu, że w małżeństwie mogę być sobą, nie muszę nikogo udawać, nie muszę niczego udowadniać i wciąż na coś zasługiwać.
Kiedyś miałam przekonanie, że na każdą miłość trzeba sobie zasłużyć. Także na miłość Boga. Że miłości trzeba być godnym, a ja na nią na pewno nie zasługuję. Doświadczenie łaski sakramentu małżeństwa pokazało mi, że naprawdę możliwa jest miłość za darmo i na zawsze. Skoro człowiek może tak kochać, to cóż dopiero Bóg?
Katarzyna Nosowska
Otwock