Gdy odłożyłam słuchawkę, wiedziałam, że mój czas decyzji nadszedł. Zadzwoniła moja kuzynka, która właśnie zabrała dzieci i odeszła od męża. Bardzo lubiłam ich rodzinę. Młodzi, przystojni, dobrzy, pracowici. On kierowca, ona – nauczycielka. Łączyła ich miłość i wspaniałe dzieciaki, dzielił alkohol. Wybudowali świetny dom na wsi. Kuzynka, świadoma historii rodzinnej męża, którego ojciec i brat zapili się na śmierć, dostrzegła że jej mąż znalazł się na równi pochyłej. Wszystkie jego postanowienia, przyrzeczenia kończyły się zawsze tak samo. To alkohol był zwycięzcą, nie oni.
Nie raz zastanawiałam się, jak mogłabym pomóc osobom uzależnionym, nie będąc profesjonalistą, nie mając wiedzy na ten temat. Jednocześnie wierzę, że tylko Jezus ma moc wyzwolić człowieka z wszystkich jego słabości, tylko on daje prawdziwą wolność. Kilka lat wcześniej, będąc na rekolekcjach zetknęłam się z Krucjatą Wyzwolenia Człowieka. KWC została powołana przez Sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego i Ruch Światło – Życie w odpowiedzi na apel Ojca Świętego Jana Pawła II, skierowany do Polaków u progu pontyfikatu: „Proszę, abyście sprzeciwiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa; co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu”. Członkowie Krucjaty działają posługując się prostymi środkami takimi jak post, modlitwa i ewangelizacja. Podstawową formą działania Krucjaty jest podjęcie postu w intencji osób uzależnionych. Jest nim abstynencja, czyli całkowita rezygnacja z używania napojów alkoholowych. Abstynencja przyjmowana jest przez członków Krucjaty jako wyraz miłości do ludzi uzależnionych, dla których jedynym ratunkiem jest nieużywanie napojów alkoholowych. Na tamtych rekolekcjach ksiądz powiedział nam czym w istocie jest krucjata - jeżeli życie porównamy do podróży łodzią, to osoby uzależnione pływają po jeziorze w dziurawej łajbie. Dostają szansę na ratunek, gdy przyjmą je na pokład osoby, których łódź nie przecieka.
Telefon od kuzynki jasno mi uświadomił, że nie mogę dłużej odwlekać decyzji wstąpienia do krucjaty. Bałam się, czy nie będzie to dla mnie za trudne – całkowicie i dobrowolnie do końca życia wyrzec się alkoholu. Z drugiej strony, jak inaczej mogę pomóc zrozpaczonej kobiecie, której małżeństwo znalazło na skraju przepaści z powodu alkoholizmu męża? Tego samego dnia w jego intencji zadeklarowałam mój udział w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka do końca trwania krucjaty, czyli do końca mojego życia.
Działo się to wszystko kilkanaście lat temu. Okazało się, że nie jest dla mnie absolutnie żadnym problemem nie pić alkoholu. Uczestniczyłam w wielu imprezach, weselach, bankietach. Żadnej pokusy ani presji. Jedyny minus, to taki, że odwrócili się ode mnie niektórzy znajomi, którzy nie zrozumieli, że nie tylko nie piję, ale i nie stawiam, nie częstuję i nie kupuję alkoholu. Zyskałam za to nowych, wspaniałych przyjaciół, którym brak alkoholu zupełnie nie przeszkadza.
A co moją kuzynką i jej mężem? Tworzą wspaniałą rodzinę. Kilka miesięcy po opisanych wydarzeniach on przystąpił do ruchu Anonimowych Alkoholików. Na spotkania AA dojeżdżał prawie 30 kilometrów do najbliższego miasta. Bardzo się w AA udziela, pomaga innym uzależnionym. W ubiegłym roku mnie odwiedzili. Byli radośni i odmłodniali, niedawno urodziło im się trzecie dziecko.