Trwa okres Wielkiego Postu, dopiero co pożegnaliśmy Księdza Rekolekcjonistę, Janusza Kaspera, usiłującego nas zahartować, jak to w czasie rekolekcji, heavy metalowo - najpierw przebudzić, potem rozgrzać, by nagle oblać zimną wodą wyrzutu sumienia. Kto i w jakiej mierze z tego skorzystał, to sprawa indywidualna. Postanowiłem jednak przyłączyć się do dzieła hartowania, napisać coś heavy metalowego (a wiąże się to z postacią Rekolekcjonisty również dlatego, że był kiedyś patronem duchowym znanego rockmana Ukeje, laureata 1. edycji „Voice of Poland”, no i sam wyrósł na muzyce metalowej). Przedstawić uzasadnienie, dlaczego jednak mimo wszystko jestem Terminatorem, który niszczony pociskami złego, regeneruje się i powstaje do walki.
W Wielkim Poście rozglądam się, co takiego przywraca mnie do pionu, co jest lub było przyczółkiem aktywującym moją wiarę, a nawet czasem reaktywującym, do czego wracam jak za mur twierdzy, gdzie można nabrać siły i... amunicji, by z atakowanego przeobrazić się w atakującego. Co, brzmi to „niepoprawnie politycznie”? Atak na szatana nie musi mieć w sobie niszczącej agresji, a amunicja ma w łusce pocisk miękki, jak plastelina, ale śmiertelny dla diabła, bo jego rdzeniem jest piękno, pokora i wiara.
W katalogu mojej głowy pt. „Dokumenty” odnajduję czasem oderwane zdania, świecące dziś dla mnie dziwnie niegasnącym blaskiem. Gdy jako student ponad 20 lat temu przechodziłem obok kościoła na Winiarach w Poznaniu, usłyszałem odgłos pełnej napięcia rozmowy między studentkami z mojej akademickiej wspólnoty. Jedna drugiej coś perswadowała, a dobiegło do mnie to jedno zdanie: „Bóg ma być dla ciebie opanowaniem!” - Prawda, że doskonałe określenie Boga? Zarazem wezwanie do walki?
W tymże katalogu przechowałem również jedno zdanie, z ust znanego księdza profesora i egzorcysty zachodniopomorskiego, a brzmiało mniej więcej tak: „Czasem lepiej jest, jak ktoś szarpie się w czasie mszy św., jak ona z trudem mu przebiega...”. Ostrożnie tu zacytowałem, wstawiając „czasem”, ale mam wrażenie, że nawet ostrzej wtedy ów ks. profesor sprawę postawił, że dodał zdanie: „Uważaj, jeśli ci Msza Św. zbyt łatwo przebiega, zacznij się niepokoić”. Gdy był w naszej parafii na wakacjach, akurat służyłem przy ołtarzu, on był celebransem i zauważyłem, że co jakiś czas na początku mszy patrzył uważnie w bok, jakby skanował istotną dlań sytuację, jakby badał, czy nie jestem jeszcze jedną ze zbyt licznych woskowych figur w kościele, z tych „socjologicznie i sytuacyjnie” katolickich, no bo... „jestem w kościele, gdyż już tkwię w pewnych strukturach, nie wypada inaczej”. Co jakiś czas wpadał mi wprost w oczy laser jego ostrego spojrzenia, było tak 2-3 razy, aż odniosłem wrażenie, że już zeskanował, że coś skonstatował, nawet poczułem się jakby drukarką, z której po zeskanowaniu czy wpisaniu tekstu-testu wyleciał wydruk, ale z takich, które rozszyfruję za kilka lat – dziś to czynię w kontekście tamtego zdania oraz myśli, iż bywamy katolikami tylko „towarzyskimi, socjologicznymi”.
Dodam pewien intrygujący szczegół. Któregoś dnia, na początku swojego pobytu w Świnoujściu, ów ksiądz egzorcysta wrócił z pierwszej wycieczki na promenadę. Byłem wtedy w zakrystii ja i ks. Kiljan. Egzorcysta oparł się o szafkę i z pewną nutą sarkazmu powiedział: „- No, miałem dziś pierwszą spowiedź”. Ks. proboszcz spojrzał ciekawie w jego kierunku. „- Szedłem dziś promenadą – wyjaśniał egzorcysta – i pewna kobieta zaczęła głośno na mój widok wykrzykiwać swoje grzechy”. Jeśli się nie mylę, chodził bez koloratki, więc zdarzenie jest szczególnie uderzające, bo był to przejaw działania szatana, który zmusił kobietę, zapewne opętaną lub nękaną, do upokorzenia się, gdy była blisko egzorcysty.
Mam nadzieję, że jestem Terminatorem, że skoro Ktoś dał mi „program”, pozwalający widzieć, odczuć i zrozumieć to, co opisałem, że w moim widzeniu pojawiają się – podobne do tych z sławnej serii filmów o Terminatorze – dane, terminy, znaki, cytaty, to że dzięki temu jestem nadal Terminatorem, od którego odbiją się pociski Złego, mające mnie zmienić w socjologicznego katolika, którego najważniejszym świadectwem wiary jest (tu cytat sprzed kilku lat z wypowiedzi jednego z mieszkańców willowego „Posejdonu”): „Znam księdza proboszcza”.
Marek Parafialny (23, 28 II 2015)