Jestem w drodze od siedmiu dni – na pieszej pielgrzymce – innej niż każda. Pielgrzymka „Krzyż Skandynawii” rozpoczęła się rok temu. Pielgrzymi przeszli ponad 2000 km z południa na północ Szwecji – wyznaczając pionową belkę krzyża. W tym roku pragniemy iść poziomą belką krzyża, która ze względu na utrudnienia covidowe została ograniczona do granic Szwecji i wynosi ok. 500 km drogi do pielgrzymowania. W zeszłym roku towarzyszyłam pielgrzymom z daleka, wspomagając ich tylko swoją modlitwą. Organizatorów pielgrzymki – Pielgrzymów Miłosierdzia znam od 2018 r. Nasze drogi, w opatrznościowy sposób, połączyły się w pielgrzymce omadlającej granice Polski przed ogólnopolską inicjatywą „Różaniec do Granic”. W tym roku pragnęłam znów wyruszyć w drogę i jestem.
Do Świnoujścia przyjechałam w piątek wieczorem pociągiem z Wrocławia. Wypłynęliśmy promem w sobotę tuż po północy, następnie odbywamy podróż samochodem ks. Ignacego do Sztokholmu po kolejnego pielgrzyma Krzyśka – Polaka, który od wielu lat mieszka na obczyźnie. Już w trójkę kontynuujemy nocą podróż na północ kraju. Wczesnym rankiem dojeżdżamy do Evy – Szwedki, inicjatorki pielgrzymki i naszego czwartego współtowarzysza.
W ostatnim momencie zmieniamy plan trasy. Ruszamy od granicy norweskiej zamiast od fińskiej. Samochód ks. Ignacego zapakowany jest po brzegi, wieziemy namioty, materace, osobiste bagaże, prowiant. Po drodze nie ma żadnych sklepów, gdyż będziemy szli głównie podrzędną drogą biegnącą wzdłuż parków narodowych. Jesteśmy skazani na Opatrzność Bożą i kierownictwo duchowe ks. Ignacego. Nie ma tu kościołów katolickich, nieliczne mijane domy pozostają dla nas zamknięte, samochody omijają nas szerokim łukiem, niewielu kierowców nadjeżdżających z przeciwka podnosi rękę w odpowiedzi na nasz gest pozdrowienia.
Modlimy się za nich wszystkich, za ten kraj, tak inny od naszego – bogaty, nastawiony na postęp, nowoczesne ideologie, ignorujący istnienie Boga. Eva opowiada nam o swoich przodkach – Lapończykach, o ich kulturze, problemach, rozwoju kościoła luterańskiego na tych ziemiach, o licznych zbrodniach dokonanych współcześnie i w przeszłości. Potrzeba tutaj przebaczenia, pojednania, miłości Boga. Rok temu pytałam się dlaczego Szwedzi nie modlą się za swój kraj. Dzisiaj już zrozumiałam, że tutaj nie ma już ducha wiary. Nieliczne wierzące osoby potrzebują naszego wsparcia, naszej modlitwy, naszego świadectwa.
Na każdy dzień wyznaczyliśmy sobie pięć 10-kilometrowych odcinków drogi. Wyruszamy parami. Ks. Ignacy idzie każdy odcinek, Krzysiek i ja po dwa odcinki, Eva jeden. Zmieniamy się za kierownicą. Na kolejnych przystankach szykujemy kawę i posiłki. Ks. Ignacy idzie, a idąc każdym krokiem prosi o błogosławieństwo dla tej ziemi. Eva mówi, że on sieje ziarna Bożej łaski, które zakiełkują i zaowocują w przyszłości.
Msza święta odprawiana jest każdego ranka w miejscu gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg. Prosimy o nawrócenie i uzdrowienie dla tego kraju, ale także o jedność dla nas, bo wszyscy czujemy, że ta droga potrzebuje pokoju, porozumienia i współpracy. Bóg pięknie nas dobrał. Każdy z nas wnosi coś cennego. Panuje wśród nas radość, zaufanie, cudowne poczucie humoru. Mnie cieszy wspólnie odmawiany różaniec, bukiet kwiatów przywiązany do kostura, piękno krajobrazu, makaron gotowany w czasie postoju, wyśmienite potrawy podarowane ks. Ignacemu, pierwszy bąbel na małym paluszku, ciepła woda do mycia zagrzewana dla mnie i Ewy na wieczornym postoju.
Ukończyliśmy pierwszy etap drogi. Minął tak szybko. Trudności właściwie nie są trudnościami. Pielgrzymka obfituje w przeróżne miłe niespodzianki. Każdego dnia doświadczamy łaski. Jakby cud porannej Eucharystii trwał cały dzień. Jakby pielgrzymował z nami sam Bóg, który nas ochrania, prowadzi i uświęca.
Modlimy się w trzech językach. Msza święta odprawiana jest po polsku, w czasie Liturgii Słowa Eva dyskretnie spogląda w telefon, aby przeczytać Ewangelię w swoim ojczystym języku, kazanie tłumaczę jej na język angielski. Komunię przyjmujemy pod dwiema postaciami. Ks. Ignacy błogosławi nas przy każdej okazji. Otacza nas miłość, radość, pokój, nadzieja, wiara.
Schronieni pod płaszczem Maryi szykujemy się teraz do snu. Jutro znów ruszamy w drogę – na granicę z Finlandią, by stamtąd ponownie wyruszyć do serca „Krzyża Skandynawii” znajdującego się we wsi Nattavarra by, aby pielgrzymować przez kolejne sześć dni, uczestniczyć w kolejnych sześciu mszach świętych odprawianych na ziemi oddalonej o 200 km od najbliższego kościoła katolickiego, chwalić Boga, który pragnie zamieszkać w sercu każdego człowieka i przywracać jedność, braterstwo i miłość.
Czy ta pielgrzymka ma sens? Tak, ma. Ponieważ dla Boga każdy człowiek jest cenny i pragnie On naszego uświęcenia. I każdy z nas jest powołany by iść, głosić, dawać świadectwo, że Bóg jest Miłością, Miłosierdziem i naszym Ostatecznym Celem.
Gosia, pielgrzym miłosierdzia
nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.