Wielu ludzi stwierdza z żalem i smutkiem – Bóg do mnie nie mówi.
Bóg nie mówi? Lepiej jednak, bo prawdziwie powiedzieć – nie słyszę Boga. A może nie słucham, bo to trudne, wymaga ciszy, cierpliwości, zasłuchania i oczywiście czasu. On nieustannie mówi do człowieka, bo chrześcijaństwo jest religią dialogu. To takie niesamowite – gdy pomyśleć – jestem partnerem Boga w rozmowie. Ale jeśli moje „modlitwy” są tylko mówieniem do Boga, to jak mogę Go usłyszeć? Prawda, że trudno wyobrazić sobie dobre relacje z drugim człowiekiem opierające się na monologu? Potrzebuję mówić wiedząc, że jestem słuchany i słuchać dając komuś poczucie, że przyjmuję jego/jej słowa, że interesuje mnie to, co mówi, bo wyraża tym siebie. Dlaczego z Panem Bogiem miałoby być inaczej?
Bóg rzekł – i stało się, czytamy w księdze Rodzaju. Pan skierował do mnie te słowa – wyznawali prorocy oraz wzywali – słuchajcie słowa Pańskiego. Na początku było Słowo, tak pisze św. Jan rozpoczynając Ewangelię, a w ostatnim rozdziale Apokalipsy napisał – słowa te wiarygodne są i prawdziwe.
Kościół w swoim nauczaniu wyraźnie podkreśla, że ilekroć czyta się Pismo św., sam Bóg mówi do swego Ludu. Mówi zawsze z miłością, bardzo konkretnie, często pięknie, nierzadko stanowczo, niestrudzenie, osobiście do każdego – znając mnie i moje potrzeby. Ale przede wszystkim mówi prawdę. Jego słowu można i należy ufać, bo jest niezmienne i niezawodne. Bóg jest wierny swoim obietnicom, ma plan zbawienia każdego. Często jednak się zdarza, że człowiek psuje wszystko (od grzechu pierworodnego począwszy) niedowierzając Bogu, a więc i nie współpracując z Nim.
Co robić, żeby być dogłębnie przekonanym o miłości Boga do mnie? Skąd mieć pewność, że Bóg chce mojego szczęścia?
Trzeba słuchać Boga i o Bogu czytać. To Biblia pokazuje nam szereg postaci i zdarzeń, które dowodzą, że Bóg kocha. W świetle Bożego Słowa widzę więcej i lepiej. Uczę się dostrzegać obecność i działanie Boga w moim życiu i dzięki temu nabieram pewności, że On jest, że jest Miłością. Nie wszystko dzieje się tak jakbym ja to widział, ale On mi towarzyszy. Jest blisko. W doli i niedoli.
W klasie maturalnej postanowiłem czytać Pismo św. od początku z zamiarem przeczytania całości. Dotarłem do 2 Księgi Kronik i zniechęciłem się (za dużo imion, rodów, genealogii – nic się nie działo) Ale w seminarium wróciłem do lektury i do dziś czytam. „Od deski do deski”, każdego dnia przynajmniej jeden rozdział. Czy znam Pismo św.? Nie! Ale wiem, że gdyby to wszystko co jest tam napisane zagęścić, zrobić esencję, zmieścić w jednym zdaniu, to brzmiałoby ono jak wyznanie i jest wyznaniem, wyznaniem Boga: KOCHAM CIĘ CZŁOWIEKU – ZOBACZ JAK BARDZO!
Warto czytać Biblię choćby po to, by o tym wyznaniu Boga nie zapominać, by było wciąż świeże w moim sercu i umyśle, by interpretację życiowych zdarzeń podsuwaną przez ojca kłamstwa odrzucać krótkim: NIE! Ja wierzę w Bożą miłość! Wierzę Bogu i Jemu powierzam swe życie! Kocham Go, a miłującemu Boga wszystko służy ku dobremu – jak pisze pod natchnieniem św. Paweł. Pytam więc Tego, o Którym wiem, że mnie kocha: co robić żeby być szczęśliwym, jak żyć? I Bóg odpowiada właśnie w Piśmie św.: ZAPRZYJAŹNIJ SIĘ ZE MNĄ, A BĘDZIESZ SZCZĘŚLIWY.
To takie moje, osobiste doświadczenie, przekonanie, pewność. Mogę o tym mówić, śpiewać, pisać… Każdy jednak musi sam odkryć, że jest kochany przez Boga i zaproszony do tej niesamowitej i wyjątkowej bliskości.
Warto też pamiętać, że prawdziwa przyjaźń jest bezinteresowna. Nie można myśleć w taki dla przykładu sposób: jak będę blisko Boga to będzie mi się dobrze powodziło, żadnych nieszczęść, chorób, cierpień, nagłych odejść bliskich…
Ks. proboszcz
Ps. I jeszcze jeden z moich ulubionych tekstów: „Testament dziadka”
Będziesz Biblię nieustannie czytał - powiedział do mnie. - Będziesz ją kochał więcej niż rodziców... Więcej niż mnie... Nigdy się z nią nie rozstaniesz... A gdy zestarzejesz się, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu są tylko nieudolnym komentarzem do tej jednej Księgi..
(Roman Brandstaetter „Krąg biblijny”)