„Kapłan musi być gotowy na wzór Mistrza życie oddać za owieczki swoje. Stuła w formie krzyża ma przypomnieć, żeś zdecydował się na całkowitą ofiarę w służbie Bogu i bliźnim.” Takie słowa usłyszał z ust ks. biskupa, podczas swoich święceń kapłańskich, ks. Jan Franciszek Macha zwany potocznie Hanikiem. Okazały się one prorocze.
Przyszedł na świat 18 stycznia 1914 r. w Chorzowie Starym. Z domu wyniósł pracowitość, miłość do Ojczyzny, a przede wszystkim głęboką religijność. W szkole działał w kółku literackim, w parafii – w Żywym Różańcu, z klubem Azoty Chorzów wywalczył wicemistrzostwo Polski w piłce ręcznej. Młody, wysoki, wysportowany, dynamiczny, dobrze tańczył. Miał wrażliwe serce. Życie stało przed nim otworem, a on postanowił poświęcić je Bogu. Z powodu dużej liczby kandydatów dopiero za drugim razem udało mu się dostać do Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego.
25 czerwca 1939 r. przyjął święcenia kapłańskie. Dwa dni później w swojej rodzinnej parafii odprawił mszę prymicyjną. Podczas gdy okadzał ołtarz, dym z kadzidła symbolicznie owinął się wokół jego szyi. Podobno tego dnia powiedział swojej siostrze, że nie umrze śmiercią naturalną. Tak też się stało. Został stracony przez Niemców na gilotynie 3 grudnia 1942 r. w wieku zaledwie 28 lat. Oskarżony został o zdradę stanu.
Całą jego winą było to, że w okresie II wojny światowej pracował na rzecz rodzin, których bliscy przebywali w więzieniach i obozach koncentracyjnych. Kiedy jako młody wikary chodził po kolędzie w 1939 r., zauważył, w jakiej biedzie żyją ludzie, bez ojców i braci, którzy zostali aresztowani albo musieli uciekać lub się ukrywać. Postanowił pomagać tym ludziom. Z pełnym zaangażowaniem pozyskiwał dla nich środki materialne, udzielał ślubów w języku polskim, nauczał religii, pocieszał załamanych. Spowiadał, katechizował, podnosił na duchu, głosił kazania, ale przede wszystkim się modlił. Przez dwa lata służył jako kapłan na okupowanym przez Niemców Śląsku. Zaangażował się także w działalność studentów i harcerzy związaną z organizacją podziemną. Formacja działała na kilku polach: wywiadowczym, propagandowym, sanitarnym i charytatywnym.
Taka działalność wzbudziła czujność Gestapo. Był śledzony i przesłuchiwany. Nie dał się zastraszyć i nie przestał pomagać potrzebującym, aż w końcu został aresztowany. Więziony blisko 1,5 roku, był katowany, szykanowany, ale mimo to znajdował siłę aby być wsparciem dla współwięźniów – prowadził modlitwę, spowiadał i dodawał otuchy. Prosił Boga o przebaczenie oprawcom. Z nitek wyciągniętych z siennika uplótł różaniec z krzyżykiem zrobionym z drzazg odłupanych od stołu. Nie wypuszczał z rąk brewiarza. Dzięki Temu, Któremu powierzył swe życie, pomimo wszystko czuł się wolnym. 17 lipca 1942 r. został skazany na śmierć. Na wykonanie wyroku czekał w więzieniu blisko 5 miesięcy. Rodzina nigdy nie otrzymała ciała zamordowanego. Najprawdopodobniej zostało ono spalone w Auschwitz. Symboliczny grób ks. Machy znajduje się na starym cmentarzu rodzinnej parafii św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym.
Tuż przed śmiercią napisał piękny list pożegnalny do rodziny: To jest mój ostatni list. Za cztery godziny wyrok będzie wykonany. Kiedy więc ten list będziecie czytać mnie nie będzie już między żyjącymi. (…) Żyłem krótko, lecz uważam, że swój cel osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. (…) Pozostało mi bardzo mało czasu. Może jeszcze jakie trzy godziny a więc do widzenia! Pozostańcie z Bogiem. Módlcie się za waszego Hanika.
Słowa z tego listu zostały wykorzystane jako tytuł filmu dokumentalnego, który powstał w 2011 roku na kanwie jego tragicznej historii „Bez jednego drzewa las lasem zostanie”, w reż. Dagmary Drzazgi.
W 2013 r. w katowickiej archikatedrze Chrystusa Króla oficjalne rozpoczął się proces beatyfikacyjny ks. Jana Machy. W 2019 r. papież Franciszek podpisał dekret o jego męczeństwie, potwierdzając, że był on prześladowany za wiarę. Otworzył tym drogę do jego beatyfikacji, która została wyznaczona na 17 października 2020 r. w archikatedrze katowickiej. Jednak we wrześniu ogłoszono przesunięcie uroczystości na następny rok z powodu sytuacji epidemicznej.
Osoba księdza Machy ukazana została podczas tegorocznych rorat, kiedy to przywoływane były postacie świętych i ludzi wiary, którzy wyróżniali się
w nabożeństwie wobec Jezusa Eucharystycznego.
Módlmy się, aby dobry Bóg stawiał na naszej drodze coraz więcej takich kapłanów. Niech przyświecają im słowa Przesłania Pana Cogito Zbigniewa Herberta:
(…) bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy (…)
Magda i Waldek
Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.