Udało się! Mamy to, na co parafia czekała od ponad 20 lat. Imponujący wyglądem i brzmieniem – król instrumentów.

Dobiegamy do finału żmudnego procesu montażu, połączonego z wymianą zużytych elementów. Czasochłonnego (organomistrz pracuje nieprzerwanie od drugiej połowy sierpnia), gdyż organy są największym i najbardziej skomplikowanym instrumentem, który udało się człowiekowi zbudować. Oprócz piszczałek wykonanych z drewna lub metalu (różnych stopów) mamy w nim elementy skórzane, kanały powietrzne, kable elektryczne, a nawet dmuchawę, tłoczącą powietrze do miechów, gdyż jest to instrument dęty.

Kiedy organista zasiada za stołem gry, ma do czynienia (oprócz klawiatur ręcznych i nożnej) z dziesiątkami guzików, przycisków (lub cięgieł), które uruchamiają „głosy” (szereg piszczałek dobranych tak, by odpowiadały sobie natężeniem i barwą dźwięku). Dlatego przypominają orkiestrę, którą obsługuje zaledwie jeden człowiek. Jeśli przyjrzymy się nazwom głosów, pośród wielu specyficznych określeń (Dulcian, Bombarde, Principal) z łatwością wyłapiemy znane nam instrumenty: Posaune (puzon), Cello (wiolonczela), Flote (flet).

   Organy, jak żaden inny instrument, są ściśle związane z liturgią Kościoła Katolickiego oraz kościołów protestanckich. W kościołach znajdują swe miejsce od roku 666, gdy papież Vitalianus wydał dekret zezwalający na instalowanie ich w świątyniach. Od VII w. gra organowa stanowiła podporę dla śpiewu liturgicznego. Dziś w dokumentach kościelnych podkreśla się przede wszystkim doniosłość brzmienia organowego. W Konstytucji o Liturgii Świętej Soboru Watykańskiego II czytamy: „W Kościele łacińskim należy mieć w wielkim poszanowaniu organy piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw niebieskich” (KL 120).

Od przeszło tygodnia organy towarzyszą naszej liturgii. Już teraz mam nadzieję, że nie będzie nikogo kto twierdziłby, że nie było warto. Za (moim zdaniem) niewielką cenę, nie odpowiadającą ich realnej wartości, mamy „króla” na miarę naszej świątyni. W szafie naszego instrumentu znajduje się 1244 piszczałek. Każda połączona z kontuarem, mogąca grać oddzielnie lub z innymi. Daje nam to ogromne możliwości: dynamiczne (czyli głośności), barwowe (głosy delikatne, ciepłe ale również ostre i brzęczące); ograniczone tylko wyobraźnią i smakiem organisty. Skala, jak przystało na króla – olbrzymia. Od C kontra do G pięciokreślnego, co daje 7 i pół oktawy. Urządzenia, które posiadają m in. wałek crescendo, szafę ekspresyjną z żaluzją, automatyczny pedał, wolną kombinację dają możliwości interpretacyjne pozwalające wykonywać dzieła literatury organowej (mające swoje miejsce również podczas liturgii), od najstarszych średniowiecznych tabulatur poprzez wszystkie epoki aż po muzykę współczesną.

Oddajemy do użytku instrument wspaniały i w pełni sprawny, który długo będzie nas zaskakiwał swymi możliwościami, będąc powodem do dumy. Życzę nam wszystkim, aby muzyka, która pochodzi od Stwórcy, a ma swój ustalony udział w obrzędach liturgicznych Kościoła, ozdabiała je, stwarzała klimat radości, wzniosłości, czasem refleksji; otwierała dusze na przyjęcie orędzia zbawczego i pozwalała doświadczyć obecności uświęcającego Boga w czynnościach liturgicznych.

Arek

Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.