14-go czerwca po wieczornej mszy św. dowiedziałem się, że zaplanowana jest kolejna pielgrzymka Pielgrzymów Bożego Miłosierdzia. Tym razem Szwecja. Już wcześniej chciałem iść z nimi, by sprawować mszę św. na szlaku, modlić się razem i „modlić się nogami” w intencjach, które nieśli. Kiedy po modlitwie o światło Najwyższy objawił swoją wolę – tak, chcę, żebyś poszedł – ucieszyłem się bardzo. Po kilku dniach pojawiły się jednak wątpliwości. Że to mnóstwo kilometrów, że nie dam rady, że będę zawadą wśród zaprawionych piechurów itd. Sam Prezes pytał: A ksiądz da radę z tą nogą? Na wszystkie wątpliwości i pytania miałem jedną odpowiedź – skoro Bóg chce żebym poszedł, to idę.
Kupiłem buty, skarpetki, zacząłem więcej chodzić (jak czas pozwalał) i nie czułem się na siłach. Ale powtarzałem za św. Piotrem: Na Twoje słowo…
Jadąc z Trelleborga do Sztokholmu poleciliśmy się w Wadsenie świętej Brygidzie, a następnego dnia po mszy św. ruszyliśmy w drogę. Było nas czterech: Roman, Rafał, Krzysztof i ja. GPS pomagał wyznaczać trasę, więc szliśmy modląc się na różańcu, koronką do Siedmiu Boleści NMP i do Miłosierdzia Bożego, śpiewając pieśni, rozmawiając o życiowych wzlotach i upadkach wielbiąc Boga za Jego cierpliwą walkę o zbawienie każdego z nas.
Polacy mieszkający w Szwecji chcieli nam organizować noclegi czy posiłki, ale zdaliśmy się na Opatrzność Bożą, z przekonaniem, że Bóg zatroszczy się o nas najlepiej. I tak też było. Każdego dnia odkrywaliśmy Jego zatroskanie i bliskość w szczegółach naszego wędrowania. To było niesamowite. Przypominała mi się wędrówka Narodu Wybranego do Ziemi Obiecanej. Sam Bóg wskazywał miejsca na sprawowanie mszy św., posiłki, kawę, nocleg… Było bardzo smaczne jedzenie, akuratna pogoda, a nawet kilkakrotna możliwość wykąpania się w jeziorze. I najważniejsze – ogarniające nas poczucie bezpieczeństwa i prowadzenia (także wtedy, gdy zbłądziliśmy we dwóch, by – jak się okazało – pomodlić się za człowieka, który o to poprosił).
Szliśmy wytrwale i konsekwentnie (ok. 50km. dziennie), ale bardzo ceniliśmy sobie przebywanie razem. Czas wspólnie spędzony był święty. Wszyscy czuliśmy, że nasza jedność ma naprawdę istotne znaczenie dla owoców tej Pielgrzymki; dla naszego i Szwecji nawrócenia. Pamiętaliśmy, że gdzie dwóch lub trzech […] tam jestem pośród nich. Więc na zmianę dwóch nas szło a dwóch towarzyszyło samochodem modląc się, przygotowując mszę św., posiłki, noclegi, robiąc zakupy, pranie, przekazując informacje i zdjęcia do Internetu…
We wspólnocie i dzięki niej mogłem wyraźniej zobaczyć mój konkretny brak miłości i zacząłem coś z tym robić. Ten proces trwa i ufam, że Pan sobie poradzi, mimo moich starych nawyków. Wzmogło się we mnie pragnienie jednoczenia się jeszcze bardziej z Ofiarą Jezusa Chrystusa, którą codziennie sprawuję. Pewnie dzięki temu, że było co ofiarować.
Ruszyłem w drogę wierząc słowu mojego Boga i jestem świadkiem Jego cudownej mocy. Tylko dzięki łasce mogłem przejść tę drogę. Tak bardzo zależało Bogu, by ta ziemia została zroszona Jego Krwią przez sprawowanie Najświętszej Ofiary, że cudownie uczynił możliwym moje pielgrzymowanie i przedłużył je do 4 tygodni. Ewa, szwedzka katoliczka mieszkająca na północy, uwielbiała Boga, że co 50 km. zasiewał w tę ziemię ziarna swojej ofiarnej miłości. I jest pewna – a my razem z nią – że będą tego owoce.
Pielgrzymka ta miała szczególny charakter. Nie czterech pielgrzymów, ale bardzo wiele osób wyruszyło w drogą i uczestniczyło w niej. Czułem się reprezentantem Wspólnoty Kościoła posłanym by iść, tam sprawować Eucharystię, modlić się, trudzić, wspierać pozostałych pielgrzymów. Ale wiem też jak wiele dały z siebie i jak wiele otrzymały od Boga osoby, dla których ta Pielgrzymka była ważna. Takie to niesamowite jak bardzo mocno jesteśmy ze sobą połączeni w wierze, jak konkretnie możemy się wspierać i jak wiele z tej wspólnotowości korzystać. Ale cóż? Jesteśmy jednym Ciałem.
Całym sercem dziękuję za wszelkie wsparcie, o którym często rozmawialiśmy na szlaku, a dzięki któremu dokonywały się i będą dokonywać wielkie dzieła w nas i w świecie. ALLELUJA! PAN JEST WIELKI!
ks. Ignacy
Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.