Czy naukowiec może wierzyć? Czy wierzący może zajmować się naukami ścisłymi? Dlaczego tak wiele osób myśli, że jest albo jedno, albo drugie? Dlaczego tak wielu wątpi, że może być i to, i to?
Człowiek jest bardzo skomplikowaną istotą. Postrzega otoczenie, rozpoznaje je i doświadcza go różnymi zmysłami. Jedne są bardziej wyostrzone, a inne nieuświadomione. Być może są jeszcze jakieś nieodkryte? Obraz świata jest tworzony z tego, czego dostarczają zmysły, a to jest dodatkowo nałożone na nasze doświadczenia. Widzenie nie przeczy wyczuwaniu zapachów. Jedno uzupełnia drugie. Różne zmysły w jednym ciele. A w zasadzie w jednej głowie. Bo to w mózgu z mierzalnych i policzalnych impulsów elektrycznych powstają obrazy, zapachy i wrażenia. Być może u każdego z nas trochę inne. W naszej głowie przebiega proces, który łączy to, co obiektywne, ścisłe i mierzalne, z tym, co osobiste, subiektywne i indywidualne. Ale czy przez to nieprawdziwe? Czy wiara przeczy rozumowi? A czy to, co niesprawdzalne i niemierzalne, jest nierozumne? Rozum to nie tylko umiejętność liczenia i ważenia, ale także radzenia sobie w sytuacjach abstrakcyjnych i nieprzewidywalnych. Podobno wiara jest z rozumem sprzeczna i w końcu zniknie wraz z postępem nauki. Jeżeli wiarę utożsamimy z brakiem wiedzy, to faktycznie, z czasem dla wiary jest coraz mniej miejsca. Ale sytuowanie wiary tam, gdzie mamy braki, jest, było i będzie błędem. Zanim poznaliśmy naturę elektryczności, wyładowania atmosferyczne świadczyły o Bożym gniewie. Dzisiaj wiadomo, że wyładowania to wynik różnicy potencjałów pomiędzy chmurą a powierzchnią Ziemi. Ale czy to czyni owo zjawisko mniej Boskim? To nie wiedza rozpycha się łokciami, nie pozostawiając miejsca wierze. To nasze rozumienie wiary jest niewłaściwe. Wkładamy Boga w to, czego nie rozumiemy. Jak gdyby nie było dla Niego miejsca tam, gdzie wszystko jest jasne i oczywiste. Im więcej widzimy, tym pełniej możemy się zachwycać. Im więcej wiemy, tym więcej miejsca dla Boga. To dzięki naukowcom odkrywamy piękno i złożoność Boskiego stworzenia krok po kroku. Nauka ścisła nie jest wrogiem, tylko sojusznikiem.
Nie wiem, czy kiedykolwiek wszystko zrozumiemy. Nie wiem, czy kiedykolwiek opiszemy wszystko i zobaczymy wszystko. A co mówi nam to, co już wiemy i już widzimy? Pisząc te słowa patrzę na zachód słońca. Kolory, kształty, cienie. Nie analizuję jednak rozpraszania fal elektromagnetycznych o różnych długościach w ziemskiej atmosferze. Choć mam świadomość tych procesów. Ta wiedza ani mi nie przeszkadza, ani nie odbiera radości podziwiania. W mojej głowie jest miejsce i na to, co widzę, mierzę i ważę, i na to, co czuję i w co wierzę. Co więcej, jedno bez drugiego nie mogłoby istnieć.
Tomasz Rożek, dziennikarz naukowy i fizyk, doktor nauk
fizycznych o specjalności fizyka jądrowa, popularyzator nauki.
(z: „Gość Niedzielny” nr 29, s. 11)