W samym centrum naszej uroczystości odpustowej, w dzień świętego Bonifacego była Eucharystia, Msza św., którą celebrowali zaproszeni proboszczowie z Międzyzdrojów – ks. dr prałat Marian Wittlieb z parafii pw. św. Piotra Apostoła, który obchodzi w tym roku jubileusz 50-lecia kapłaństwa i ks. dr Andrzej Wańka – proboszcz parafii MB Jasnogórskiej w Lubinie, która słynie z odnalezionych w ostatnich latach ruin jednego z pierwszych kościołów na Pomorzu Zachodnim. Kościół ten powstał w wyniku pierwszej wyprawy misyjnej innego – bardzo ważnego dla nas świętego – Ottona z Bambergu – który dokonał chrztu Pomorza w 1124 roku. Ruiny tego kościoła można oglądać w urokliwej scenerii przepięknie urządzonego grodziska w Lubiniu, z którego rozlega się bajeczny widok na deltę wsteczną Świny i na Świnoujście (kto jeszcze tego nie oglądał powinien koniecznie zobaczyć!). Kazanie wygłosił właśnie ks. proboszcz z Lubina, który w niezwykle obrazowy sposób przedstawił postać św. Bonifacego i rolę jaką odegrał w chrystianizacji wielu pogańskich ludów zamieszkujących tereny dzisiejszych Niemiec, pomimo tego, że rdzennie był Anglikiem.
Według przekazów Bonifacy własnoręcznie przyłożył topór do „świętego drzewa” – dębu, w którego sakralny charakter wierzyli ówcześni Germanie. Po ścięciu drzewa miejscowi spodziewali się pomsty bożka i oczywistej śmierci Bonifacego i jego wojska. Gdy dąb runął, żadna cudowna interwencja jednak nie nastąpiła. Poganie wyrzekli się swoich bożków dla wiary w prawdziwego Boga. Gorliwy misjonarz ze ściętego dębu wybudował kaplicę. Topór stał się symbolem zmiany/przejścia od świata pogańskiego do świata chrześcijańskiego. Od świata, który sakralizował naturę/przestrzeń (gaje dębowe, źródła) do świata porządkowanego przez uświęcenie osoby ludzkiej przez przyjście na świat Boga w osobie Jezusa Chrystusa. Jak mówił ks. Andrzej: „to nie święty świat przemienia człowieka, lecz święty człowiek, który jest świątynią Boga przemienia świat. Chrześcijaństwo nie dąży do sakralizacji świata lecz do uświęcania człowieka”. Świadom tego był Bonifacy. Jako osiemdziesięciolatek wybrał się w ostatnią podróż misyjną do Fryzji (na dzisiejszej granicy Niemiec i Holandii). W mieście Dokkum znów wszedł do gaju poświęconego bożkom, co miejscowi poganie uznali za „świętokradztwo” i ukarali go śmiercią. Oddał życie za wiarę wraz z 52 towarzyszami 5 czerwca 754 roku. Przy ciele Bonifacego znaleziono księgę Ewangelii przebitą mieczem. Tak Go upamiętniamy w figurze w głównym ołtarzu naszego kościoła a symboliczny topór możemy dostrzec na jednej z płaskorzeźb umieszczonych nad wejściem do naszej świątyni.
Kaznodzieja przywołał wypowiedź papieża Benedykta XVI, który zauważył, że od czasów św. Bonifacego wiele „świętych dębów” wyrosło w całej Europie. Czczone są bożki świętego dobrobytu, nieustającej rozrywki, politycznej poprawności, seksualnej swobody, wszechobecnej źle pojmowanej tolerancji i inne. Ktokolwiek próbuje tknąć te współczesne bóstwa, odsądzany jest od czci i wiary, zostaje zakrzyczany jako ktoś nietolerancyjny, zacofany i mający fobie. Czy chrześcijanie mają dziś odwagę wkroczyć z toporem do współczesnych „świętych gajów”? Czy są znakiem sprzeciwu wobec pogańskiej mentalności i pogańskich obyczajów? – pytał na koniec ks. Andrzej.
Wydaje się – to już mój komentarz – że takie pogańskie gaje wyrosły również w samym sercu naszego Kościoła i czasami my sami zbaczamy z tej radykalnej drogi św. Bonifacego zbytnio koncentrując się na wymiarze doczesnym i materialnym, zaniedbując relacje z innymi braćmi i siostrami, w których zawsze powinniśmy próbować odnajdywać obraz Pana Boga. Nawet, gdyby to były osoby na pierwszy rzut oka niewierzące. To na pewno nie jest łatwe i takie oczywiste – ale tego nas uczy swoim gorliwym świadectwem nasz patron – św. Bonifacy.
Adam