Przypadł mi w tym tygodniu obowiązek napisania tekstu do „Gazetki”. Chciałam napisać coś na „podtrzymanie ducha” i pomyślałam, że dobrze będzie zastanowić się nad naszą solidarnością i dobroczynnością.
W ostatnich jednak dniach temat ten stał się w zasadzie nieaktualny, bowiem codzienność daje wiele przykładów jak w chwilach trudnych potrafimy okazywać sobie pomoc. Zdecydowałam więc, nie powtarzać prawd oczywistych tylko przytoczyć kilka odpowiedzi na istotne dla nas w ostatnich dniach pytania. Pytania proste i odpowiedzi w zasadzie oczywiste, ale jak myślę, oczywiste nie dla wszystkich.
Na pytania dziennikarza odpowiada ksiądz profesor Andrzej Draguła.
1. Osobistego uczestnictwa we mszy świętej nie zastąpi transmisja w radiu czy telewizji. W Liście „Dies Domini” Jan Paweł II pisał, że „dla tych (...), którzy z różnych przyczyn zewnętrznych nie mogą uczestniczyć w Eucharystii, są tym samym zwolnieni z obowiązku niedzielnego. Transmisja telewizyjna lub radiowa stanowi dla nich cenną pomoc”. Transmisja jest więc pomocą w przeżywaniu Dnia Pańskiego, a nie obowiązującą, zastępczą formą uczestnictwa w mszy św. Jan Paweł II wspomina w swoim liście o chorobie, niesprawności lub innej ważnej przyczynie, które zwalniają z obowiązku niedzielnego. „Ważna przyczyna”, o której mówi list Jana Pawła II, to także podniesione ryzyko zarażenia się chorobą przez osobę chorą, starszą, mającą osłabiony system immunologiczny. Uczestniczenie we mszy świętej przez takie osoby to narażenie własnego zdrowia na szwank, a może nawet na ryzyko śmierci, a więc działanie przeciwko przykazaniu „Nie zabijaj” w stosunku do siebie – a także wobec innych, którzy mogą zostać potencjalnie zakażeni. Rozumiem pragnienie obecności na mszy św., ale ono nie może być ważniejsze niż obiektywna sytuacja ryzyka. Są grupy osób bardziej zagrożone infekcją. Główny Inspektor Sanitarny zaleca, by pozostały w domu. Moim zdaniem należy się temu zaleceniu podporządkować.
2. Nie znajduję teologicznego argumentu, że Najświętszy Sakrament czy woda święcona są wolne od możliwości przenoszenia infekcji. Uzdrowienie nie dokonuje się dzięki Eucharystii automatycznie. Gdyby tak było wszyscy wychodzilibyśmy zdrowsi z każdej mszy św. Przekonanie, że hostia i woda święcona nie może przenosić bakterii to pogląd trudny do przyjęcia. Materia hostii pozostaje. To nadal jest chleb, na co wskazują także przepisy dotyczące przechowywania Najświętszego Sakramentu w stosownym miejscu, aby np. nie zawilgł i nie spleśniał. Dlatego Kościół zaleca renowację Eucharystii przeznaczonej do adoracji przynajmniej raz na miesiąc. Zasada ta wynika właśnie z uznania, że konsekracja nie unieważnia, nie znosi naturalnych kategorii chleba konsekrowanego. On wciąż jest poddany prawom fizyki, chemii, biologii, prawom natury.
3. Komunia duchowa to stara praktyka Kościoła. Oczywiście w sytuacji zwyczajnej formą doskonałą komunii jest przyjęcie sakramentalne wraz z duchowym zjednoczeniem, ale gdy nie ma możliwości przyjęcia Ciała Pańskiego, komunia duchowa jest skuteczna, to znaczy jest aktem zjednoczenia z Bogiem, w czym transmisja radiowa czy telewizyjna może pomóc.
4. Myślę, że katolik może z czystym sumieniem: nie zanurzać rąk w wodzie święconej, nie całować krzyża w Wielki Piątek, nie podawać ręki na znak pokoju. Ostatnie instrukcje biskupów wyraźnie podkreślają, aby unikać gestów I czynności, które są „kontaktowe”. Dotknięcie Jezusa było zawsze uzdrawiające. Dotknięcie człowieka – niestety – może nieść zagrożenie. Dopóki nie będziemy mieć wystarczającego poczucia bezpieczeństwa, trzeba ten dotyk, także w przestrzeni liturgicznej, ograniczyć.
Ksiądz Andrzej Draguła stawia tezę, że „może Wielki Post w tym roku, będzie trzeba przeżyć bez rekolekcji a może nawet bez rezurekcji. To byłaby zupełnie nowa sytuacja. Z jednej strony można by to przyrównać do długotrwałego znalezienia się w miejscu, gdzie nie ma Kościoła bądź też Kościół nie może sprawować swej posługi duszpasterskiej, a z drugiej – istnieją najróżniejsze formy duszpasterstwa pośredniego, medialnego, wirtualnego. Stalibyśmy się nagle tele-Kościołem, Kościołem „na odległość”, który jednak byłby ułomny, bo niezdolny do zgromadzenia się w tym samym miejscu i czasie, by razem sprawować Eucharystię. Dokumenty mówią, że Kościół jest wspólnotą „z ciała i krwi”, a więc realnych osób, które łączy nie tylko świadomość, ale także cielesność. Chrześcijaństwo jest religią Wcielenia ze wszystkimi tego konsekwencjami. W jakimś sensie sytuacja, w której jesteśmy, to wielotygodniowe rekolekcje. A konkretnych pomocy w mediach, w prasie, w książce można zaleźć wiele. To może być Wielki Post „w ukryciu”.
Poglądy i refleksje księdza Andrzeja Draguły przedstawiła
Barbara
Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.