Tej zimy byłem na obozie narciarskim w Północnych Włoszech. W trakcie pobytu rozpętała się burza wokół koronawirusa. Mogłem doświadczyć jak restrykcyjne sanitarne przepisy zaczęły w pierwszym rzędzie dotykać zgromadzeń w kościołach, chociaż dookoła bujne życie trwało w barach, restauracjach, sklepach. Trwało, nie tylko na stokach narciarskich, ale również w pobliżu świątyń, na których odczytywaliśmy ze zdumieniem, że wszelkie nabożeństwa, zostały bezterminowo odwołane. Na internetowych forach zaczęły pojawiać się komentarze, jednoznacznie przypisujące te niekonsekwentne działania włoskich instytucji (łącznie z tamtejszymi strukturami kościelnymi) ewidentnemu atakowi szatana. Dzisiaj, po tym co się dzieje w Polsce być może mniej byłoby tego typu komentarzy. Mimo to, starałem się przeżyć ten czas jako coś, co zostało mi zadane i muszę się z tym zmierzyć. Drugiego dnia z grupą przyjaciół poszliśmy do kościoła, padliśmy w ciszy na kolana przed Jezusem ukrytym w tabernakulum, spontanicznie, na głos rozważyliśmy Słowo Boże z dnia. Miałem wtedy przekonanie, że moje głębokie pragnienie Jezusa Eucharystycznego przekształciło się w podniosłe przeżycie komunii duchowej z Nim. Rozważenie Słowa stało się możliwe, bo każdy z nas miał zainstalowaną aplikację w smartfonie z tekstami i rozważaniami na każdy dzień roku liturgicznego. Do wspólnej modlitwy dołączyło do nas jeszcze kilka innych osób z naszej narciarskiej grupy, o których wcześniej nie wiedzieliśmy, że są osobami wierzącymi. Już do końca pobytu czuliśmy ze sobą szczególną więź. Taką, którą daje właśnie braterstwo w wierze. Obok nas w kościele modlili się po swojemu Słowacy. Po wyjściu z kościoła również z nimi pozdrowiliśmy się serdecznie. W kolejnych dniach pojawiła się jeszcze konieczność świadomego, wolnego wyboru, czy chcę uczestniczyć w atrakcjach programowych, tłumnych stoków w Livignio i Bormio, czy korzystać ze stoków przepięknej Isolacci – bez sklepów, przeludnionych barów i restauracji, z mniejszą ilością tras, wyposażonej ponadto w przestarzałe orczyki i mniej komfortowe kanapy (narciarze wiedzą co to oznacza). Większość z grupy wybrała Livignio i Bormio tłumacząc, że to przesada z tym koronowirusem oraz, że im się to po prostu należy, bo przecież zapłacili...
Wybrałem Isolaccię. To był piękny czas spędzony w dużej mierze sam na sam z Bogiem i przyrodą, na szerokich i pustych, pięknie przygotowanych, słonecznych trasach. Wciągając się samotnie na pustych kanapach i orczykach obmodliłem wszystkie możliwe intencje. Dzisiaj również w Polsce toczy się dyskusja, czy w związku z podjętymi przez władze środkami zapobiegawczymi nie powinno być zabronione organizowanie zgromadzeń liturgicznych. Przed nami dwutygodniowy czas zalecanej izolacji. Stwórzmy – każdy dla siebie – przestrzeń naszej duchowej Isolacci. Niech nie towarzyszy temu bagatelizowanie tego co jako myślący racjonalnie ludzie wierzący powinniśmy teraz robić. Nie oceniajmy negatywnie osób, które zgodnie z zaleceniami Rady Stałej Episkopatu będą chciały przyjmować Komunię św. na rękę lub gdy zabraknie u wejścia do naszych kościołów wody święconej do przeżegnania się. Możemy się przecież w nią zaopatrzyć w zakrystii i wykorzystywać ze zwielokrotnioną częstotliwością w domu. Znak pokoju okazujmy sobie w tym czasie poprzez skinienie głowy, żeby nie budził niepotrzebnie niepokoju siostry czy brata. Gromadźmy się w naszych świątyniach, w mniejszych grupach i módlmy się żarliwie modlitwą suplikacji – bo ona jest nam dana właśnie na takie czasy. Bo ufność w Bożą Opatrzność jest dla nas najlepszym lekiem, ale nie zwalnia nas z zachowania ludzkiej roztropności! Działajmy roztropnie ale nie zapominajmy o osobach starszych, samotnych i niepełnosprawnych, które szczególnie w tych czasach wymagają dostrzeżenia i pomocy. Nie możemy naszej znieczulicy tłumaczyć przepisami sanitarno-epidemiologicznymi. Stosujmy podstawowe zasady higieny, o których tak powszechnie możemy się dowiedzieć i nie zabijajmy w sobie międzyludzkiej solidarności. Wykorzystajmy ten darowany czas na spotkanie z Jezusem w Słowie i samym sobą. Czy masz już w swoim telefonie aplikację z rozważaniami na każdy dzień? Polecam jezuicką „Modlitwę w drodze” lub „5 minut z Bogiem”, które ukazują się zarówno w formie elektronicznej jak i papierowej jako dodatek do „Przewodnika Katolickiego”. Tych możliwości jest zresztą znacznie więcej. Naprawdę proszę – ogranicz oglądanie mediów do minimum, nie słuchaj wielokrotnie tych samych, dołujących informacji o tym, że już 100, 1000, 10000 przypadków, że już w Golczewie i Ahlbecku …, że już na promie do Szwecji... Skorzystaj z daru wielkopostnej spowiedzi. Podaruj sobie ten czas na rozmowę z Jezusem o życiu i śmierci tutaj ale przede wszystkim o Życiu Wiecznym. Przecież już niedługo radośnie, po raz kolejny wyśpiewamy radosne Alleluja o tym jak Pan Zwyciężył śmierć i Zmartwychwstał!
Adam
Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.