Ksiądz Andrzej Draguła profesor na Wydziale Teologii Uniwersytetu Szczecińskiego, publikujący na łamach kilku pism katolickich, pisze często o ważnych problemach współczesnego Kościoła. Ostatnio poruszony przez księdza profesora problem nie daje mi spokoju i dlatego uznałam, że warto o nim napisać.
„Coraz więcej moich przyjaciół i znajomych rezygnuje z uczestnictwa w mszy. To mój największy ból duchowy”, pisze ksiądz Draguła.
Nie ulega wątpliwości, że wierni mają poczucie winy, że nie uczestniczą w mszy w niedziele i święta, wiedzą że to grzech. Obowiązek uczestnictwa wynika przede wszystkim z Dekalogu, który stanowi „Pamiętaj abyś dzień święty święcił” oraz z przykazań kościelnych, które nakazują aby „w niedzielę i święta nakazane uczestniczyć we mszy świętej.”
To wiedza oczywista i wie o tym każde dziecko, w każdym razie takie, które przystąpiło do I spowiedzi i komunii św. Na pytanie dlaczego mamy obowiązek uczestniczenia we mszy świętej odpowiadamy bez zastanowienia – bo jest to nakaz wynikający z Dekalogu i Przykazań Kościelnych. Tak jest w istocie, ale zadajmy sobie pytanie, czemu ten nakaz służy?
Katechizm Kościoła Katolickiego przedstawia argumenty uzasadniające obowiązek uczestniczenia w niedzielnej Eucharystii, które w istocie sprowadzają się do tego, że „choć msza jest modlitwą uwielbienia Boga, to bardziej potrzebna jest nam niż Jemu. Wszak jak śpiewamy w prefacji „nasze modlitwy niczego Tobie nie dodają, ale przyczyniają się do naszego zbawienia.”
Jan Paweł II w Liście Apostolskim „Dies Domini” o świętowaniu niedzieli napisał, że „jest konieczne, aby człowiek wierzący sobie uświadomił, jak kluczowe znaczenie dla jego życia wiary ma zgromadzenie niedzielne, podczas którego razem z braćmi świętuje Paschę Chrystusa w sakramencie Nowego Przymierza.”
Ksiądz Draguła pyta więc: „czy polski wierny katolik ma taką świadomość?” Z mojego duszpasterskiego doświadczenia wynika, że nie ma. Znakomita większość pytanych przeze mnie – także w kontekście sakramentu pokuty – powołuje się na przykazanie, normę, na obowiązek wobec Boga, ale prawie nikt nie mówi o obowiązku wobec własnego życia duchowego, o zbawczej konieczności korzystania z łaski Eucharystii. O tym, że Eucharystia to „źródło i szczyt”, bez których de facto nie ma życia wiary.
Powszechnym wyjaśnieniem nieobecności na niedzielnej mszy jest lenistwo. Muszę przyznać, że zawsze miałem trudności z określeniem, czym ono jest. Sądzę, że lenistwo nie istnieje. Istnieje jedynie brak motywacji do podjęcia określonego działania, także w sferze religijnej”.
Ksiądz Draguła stawia tezę, że na grunt religijny można przenieść, obowiązującą w ekonomii, teorię racjonalnego wyboru, zgodnie z którą również w działaniach religijnych funkcjonuje maksymalizacja zysków i minimalizacja strat.
Czy wierni widzą zysk duchowy wynikający z uczestnictwa we mszy świętej? Zdaniem księdza nie widzą i dlatego coraz powszechniej zwalniają się z Eucharystii.
„Co pozostaje? Świadomość, wiedza, przekonanie co do wartości obecności na Eucharystii... Grzech nieobecności to przede wszystkim zaniedbanie wobec własnego rozwoju duchowego.
Badania dominicantes pokazują, że ewangelizację należy rozpocząć od tych, którzy jeszcze w niedzielę pojawiają się w kościele. Nie będą przychodzić, jeśli nie będą wiedzieć po co.”
Refleksjami i ocenami ks. A. Draguły dzielę się na łamach naszej “Gazetki” bo uważam, że warto aby każdy z nas zadał sobie pytanie dlaczego uczestniczy w Eucharystii, i aby odpowiedział sobie szczerze na to pytanie.
Barbara