Okres po Bożym Narodzeniu wykorzystujemy w Grupie Czwartkowej na tradycyjne kolędowanie po najbliższych nam żeńskich Domach Zgromadzeń Zakonnych. W tym roku odwiedziliśmy Siostry Uczennice Krzyża w Przytorze, które są młodym stosunkowo Zgromadzeniem i od zaledwie 25 lat towarzyszą nam swoją posługą w Świnoujściu – o czym pisała w ostatnim numerze Lidia. Modliliśmy się również w urokliwej Kaplicy Stella Matutina w Międzyzdrojach z Siostrami Boromeuszkami, które w zeszłym roku obchodziły 120-lecie obecności w tym miejscu. Te spotkania uzmysławiają nam zawsze jak wielkim darem jest obecność Sióstr a więc osób konsekrowanych wśród nas.
Jak pisał kiedyś ks. Marek Drzewiecki: powołanie do życia konsekrowanego to powołanie do wyjątkowej więzi z Chrystusem, która wynika z naśladowania Go w najbardziej radykalny sposób, jaki jest osiągalny dla ludzi tu, na ziemi. Siostra zakonna to kobieta, którą łączy tak zażyła miłość z Chrystusem, że – dzięki tej więzi – staje się ona zdolna do bycia duchową matką w sposób trudno osiągalny dla kogoś, kto na co dzień skupia się na trosce i miłości do swego męża i dzieci. Może ona „zainwestować” całe serce i cały entuzjazm w tych, za których się modli czy do których jest posłana w ramach otrzymanego charyzmatu.
Od początku istnienia Kościoła Bóg obdarza wybranych przez siebie ludzi takim właśnie powołaniem. Znamienną cechą osób, które zostały powołane do naśladowania Chrystusa na drodze radykalizmu ewangelicznego i bezinteresownej służby, jest okazywanie szczególnej troski tym, nad którymi Wcielony Syn Boży pochylał się w sposób wyjątkowy. Chodzi o ludzi ubogich, opuszczonych, skrzywdzonych i bezradnych.
Fakt, że powołanie do życia konsekrowanego odnosi się nie tylko do mężczyzn, ale w równym stopniu także do kobiet, jest potwierdzeniem godności i niezwykłego geniuszu kobiety, która w wielu przypadkach potrafi bardziej niż mężczyzna dać przekonujące świadectwo o Bogu i o Jego miłości do człowieka. To nie przypadek, że najwspanialszym wzorem realizacji daru powołania okazała się kobieta, a nie mężczyzna. Kobietą tą jest Maryja, która od momentu niepokalanego poczęcia najdoskonalej odzwierciedla Boże piękno (VC 28).
W naszych czasach, zdominowanych przez niską kulturę, przez szukanie doraźnej przyjemności, sekularyzację i pustkę aksjologiczną, wielu ludzi nie rozumie sensu powołania zakonnego. Ludzie ci pytają, czy warto wybierać taki sposób życia – z jego możliwościami, ale też z jego ograniczeniami – skoro jest tyle pilnych potrzeb w zakresie troski o ubogich i w dziele nowej ewangelizacji, których wypełnienie nie wymaga składania ślubów zakonnych ani życia według rad ewangelicznych. Tymczasem logika każdego powołania wynika zawsze z Bożej logiki daru. Osoby konsekrowane są świadkami tego, że człowiek został rzeczywiście stworzony na obraz i podobieństwo Stwórcy i że ostatecznym sensem jego istnienia nie jest skuteczność działania, lecz bezinteresowna miłość.
Przemek Fenrych, do którego tekstów lubię się często odnosić tak pisze w ostatnim numerze Niedzieli – co dla niego znaczy wybór życia konsekrowanego przez jedną z jego córek Basię, która od 5 lat jest Siostrą Miriam – mniszką dominikańską.
To oczywiście jej wybór i jej życie, ale czy dla nas też coś to znaczy? Znaczy wiele, a porządkują to znaczenie trzy słowa: świadectwo, wyzwanie i wsparcie. Wyzwanie – skoro ona tak wierzy i za tą wiarą bardzo konkretnie idzie, to siłą rzeczy człowiek myśli o własnych wyborach i działaniach. Zapewne w naszej rodzinie tylko ona ma powołanie mnisze, ale powołanie do bycia dobrym chrześcijaninem ma każde z nas. To wzywa do kontaktu z właściwym punktem odniesienia przy wszystkich wyborach. Codziennych i mniej codziennych. Wsparcie. Oczywiście przede wszystkim modlitewne. Jest w tym coś niesamowitego – wiedzieć podejmując różne wyzwania, realizując rozmaite dzieła, że Basia w tej intencji się modli. Czuje się moc. A tak na marginesie: my mamy mniszkę w rodzinie, ale my Polacy mamy rozmaitych mniszek i mnichów sporo. To skarb, za który należy się ogromna wdzięczność.
I my też mamy na Wyspie Uznam i Wolin. Chwała Panu!
fragmenty z Różańca i Niedzieli wybrał, połączył oraz krótkim komentarzem opatrzył Adam