Przyznam (Adam), że oddawanie królewskiej czci Jezusowi jest dla mnie czymś naturalnym. Od młodzieżowych czasów, kiedy zaczynałem lektorską posługę, gdy spotykam kapłanów, siostry zakonne lub wchodzę do zakrystii używam pozdrowienia „Króluj nam Chryste”.
Niemniej z biegiem lat uświadomiłem sobie, że ten tytuł może być nadużywany i mieć różne konteksty i interpretacje. Szczególnie jak zaczynamy go łączyć z polityką, życiem publicznym, uroczystościami patriotyczno – religijnymi. Sprawowane przy tej okazji msze św., na których w pierwszych ławkach zasiadają przedstawiciele władzy doczesnej: politycy, burmistrzowie, dyrektorzy ważnych instytucji powodują, że coraz trudniej jest mi się w nich odnaleźć. Nie mnie oceniać intencje tych, którzy zasiadają jeszcze w tych pierwszych ławkach ale wydaje mi się, że bardziej wynika to z tego, że „wypada” lub jest presją otoczenia (np. co pomyśli ks. Biskup, Proboszcz, mieszkańcy) niż jest to świadoma chęć uczestniczenia w Tym co nazywany Bezkrwawą Ofiarą Jezusa i jest bardzo intymną i osobistą relacją z Panem Bogiem. Najgorzej jak jest chęcią poprawiania własnego wizerunku w ciągle atrakcyjnym i dużym elektoracie osób wierzących. Łączenie tego tytułu z władzą ziemską w takim kontekście jest niebezpieczne dla autorytetu Kościoła, który bardzo powinien dbać o to, aby po wielowiekowych złych doświadczeniach nie łączyć tronu z ołtarzem, tego co bardzo ziemskie z tym co duchowe.
Jest też inny wymiar królowania Jezusa, o którym usłyszeliśmy (Grażyna i Adam) dzisiaj – w niedzielę Chrystusa Króla w telewizyjnym programie „Między Ziemią a Niebem”. Czy oglądacie go czasami? – bardzo zachęcamy – I program TVP w każdą niedzielę około południa! Pięknie i poruszająco mówił o tym ks. Robert Skrzypczak. „... Ta otoczka Jezusa Króla może być mało zrozumiała. My potrzebujemy przede wszystkim uwierzyć Jezusowi w momencie, kiedy powiedział, że <<Królestwo moje nie jest z tego świata>>. Jest zupełnie innego charakteru. Tutaj w Jego królowaniu nie ma ludzi, którzy wspierają system, bo czerpią z tego korzyści i ludzi, którzy się temu opierają […] Nasz problem, to to, że chcemy być blisko Boga, Chrystusa, ale nie przez Krzyż. A Chrystus mówi: tu jest to miejsce [Krzyż], na którym ja króluję. To jest to miejsce, gdzie objawia się coś najcudowniejszego, coś najpiękniejszego w życiu, co dotyka samego sensu istnienia. Nie ma Miłości (królowania) bez Krzyża, bez oddania się całkowicie; bez ofiarowania. Chrystus dokonał takiej właśnie autoprezentacji Boga, w tym rodzaju kochania na Krzyżu, oddania się, skonsumowania dla drugiego. Taki jest właśnie Bóg. To jest kluczem do ludzkiego serca. Królowanie Chrystusa to nie jest jakaś taktyka czy strategia na podbicie mas poprzez politykę, działania podprogowe, propagandę mediów. Chrystus nie jest zainteresowany naszymi portfelami, stanem posiadania. Chrystusa interesuje tylko jedna rzecz, ludzkie serce. I to, że człowieka można zdobyć tylko i wyłącznie miłością. Inaczej królowanie Chrystusa będzie obłudą.” Tyle ks. R. Skrzypczak.
Zadajmy sobie pytanie: Kto jest moim Królem, Panem, komu podporządkowuję swoje życie, ku Komu je chcę poprowadzić, Kogo słucham, Kim się kieruję w moim postępowaniu? Dla Kogo jestem zdolny ponosić ofiary, poświęcić się, ustąpić drugiemu, ofiarować życie? Wybór Jezusa na Króla mego serca i życia, to jest Królowanie o jakie Chrystusowi chodzi i do czego w wolności mnie zaprasza.
Grażyna i Adam Szczodry