Często zastanawiamy się nad istotą własnej modlitwy. Zadajemy sobie pytania jak się modlić, czym wypełnić modlitwę, co powiedzieć Bogu, czy niepokoić Go swoimi troskami, czy trwać w milczeniu. Na te i podobne pytania próbują nam odpowiedzieć ludzie Kościoła, między innymi o. J. Augustyn w swoich rozważaniach o modlitwie.
Korzystając z rekolekcyjnych materiałów, których autorem jest w.w duchowny, dzielę się zdobytą wiedzą na temat modlitwy, ufając, że może się ona przydać w rozwoju naszej duchowości.
1. Modlitwa wymaga czasu.
Życie modlitwy wymaga czasu. Od wszystkich: od duchownych i od świeckich. Modlitwa wymaga czasu, ponieważ Bóg działa w czasie. Sam istniejąc od wieków umieścił człowieka w czasie. Modlitwą zostaje objęty cały czas człowieka „Zawsze się módlcie i nigdy nie ustawajcie” – mówi Jezus. Modlitwa nie jest tylko zbiorem pojedynczych aktów, ale jest wierną relacją, trwałą więzią pomiędzy Bogiem a człowiekiem.
Modlitwa posiada swój dynamizm. Jeżeli pragniemy, aby życie duchowe rozwijało się w nas, trzeba go odkryć i uszanować. Wejść w życie modlitwy, to wejść „na drogę”. Chrześcijaństwo jest drogą. Droga modlitwy wymaga czasu poświęcanego jej systematycznie i regularnie. Trzeba pamiętać, że człowiek przed Bogiem jest „jak niemowlę u swej matki” i potrzebuje również co dzień jego obecności i miłości.
Jak modlić się regularnie w naszym codziennym zabieganym życiu? Oto rada doświadczonego ojca duchownego: „jedynym rozwiązaniem będzie tu plan modlitw; ustal rozsądną porę i trzymaj się jej za wszelką cenę. Uczyń z modlitwy swoje najważniejsze zadanie. Wyjdź od znajomych kiedy zbliża się ta pora. Po prostu niech wtedy będzie dla ciebie niemożliwa jakakolwiek praca, nawet gdyby wydawałaby ci się pilna, ważna i decydująca. W ten sposób modlitwa stanie się równie ważna jak jedzenie i spanie”. (H. J. M. Nouwen)
Powyższa propozycja jest z pewnością bardzo trudna, ale warto takie próby podjąć, by zadbać o duchowy rozwój. Modlitwa, podobnie jak każda dziedzina życia, wymaga ciągłych ćwiczeń. Modlitwa „odruchowa” i „spontaniczna” winna być dopełnieniem modlitwy regularnej i systematycznej. Nie można przeciwstawiać potrzeby spontaniczności w modlitwie, potrzebie systematyczności i wysiłku. Obie potrzeby są ważne. Dopiero wówczas kiedy spotkają się w nas te dwa nurty modlitwy, możemy mówić o jej pełnym życiu.
Modlitwa „odruchowa” i „spontaniczna” będzie w nas coraz głębsza, jeżeli równocześnie będziemy systematycznie podejmować ćwiczenie się w modlitwie.
2. Modlitwa domaga się walki.
„Modlę się, kiedy mam ochotę . Dlaczego mam się modlić na siłę, wbrew sobie?” Takie stwierdzenia wydają się być bardzo humanitarne, ale zawierają w sobie pułapkę. Modlitwa wymaga często trudu i pokonywania oporów, gdyż tylko wtedy możemy pogłębiać swoją więź z Bogiem. Bo więź oznacza potrzebę ofiary, zaangażowania i walki wewnętrznej. O tę więź, o miłość, o wierność trzeba walczyć. Tylko ci, którzy znają naprawdę ludzkie życie, dobrze wiedzą iż wierność w miłości nie jest tanią „ cnotą”, za którą wystarczy „zapłacić” odrobiną „dobrej woli”.
3. Nie czekajcie na ochotę do modlitwy.
W naszej modlitwie nie liczy się najpierw to, czego doświadczamy w świecie uczuć. Doświadczenia uczuciowe, chociaż nieodłącznie towarzyszą modlitwie, nie stanowią jednak ostatecznego kryterium jej autentyczności. Na modlitwie o wiele bardziej od doświadczenia uczuciowego liczy się doświadczenie wiary. To właśnie wiara jest istotą modlitwy. Jest więc rzeczą drugorzędną, czy my sami jesteśmy zadowoleni z naszej modlitwy, czy sprawia nam przyjemność, czy przychodzi nam łatwo.
Jezus wzywa nas, abyśmy modlili się zawsze i nigdy nie ustawali. Nie możemy się więc modlić tylko wówczas, gdy mamy ku temu nastrój i ochotę, gdy uczuciowo jesteśmy pociągani do modlitwy. Im większą czujemy niechęć do modlitwy, im bardziej czujemy się ospali, smutni i przygnębieni, tym więcej potrzebujemy modlitwy, ponieważ potrzebujemy umocnienia.
W czasie modlitwy możemy doświadczać wielu pokus. Jedną z nich może być przekonanie o naszej wewnętrznej niedoskonałości. Zadajemy sobie wówczas pytanie, czy człowiek pełen rozterek i niepokojów może rozmawiać z Bogiem. Konsekwencją takiego myślenia może być porzucenie modlitwy.
Może na nas czyhać druga pokusa – pokusa „idealnej modlitwy”. Chcieć modlić się lepiej niż się umie w danym momencie, jest zawsze kuszeniem złego ducha. Wielu ludzi porzuciło modlitwę tylko dlatego , iż weszli w logikę tej pokusy.
Trzeba zgodzić się na ubóstwo naszej modlitwy. Jeżeli z ubóstwem modlitwy łączy się szczerość, otwarcie i hojność, podoba się ona Bogu, zbliża nas do Niego. Pozwala nam doświadczyć, iż jesteśmy Jego dziećmi.
(o. Józef Augustyn SJ: „Pragnienie modlitwy”)
wyboru dokonała Lidia