Rozważania Adama na czas Wielkiego Tygodnia zamieszczone w naszej „Gazetce” skłoniły mnie do pewnej refleksji. Adam pisze, że do emocjonalnych wystąpień po pożarze katedry Notre Dame „zachował zadziwiający spokój i dystans”. Nie podzielał przerażenia, smutku, żalu, niedowierzania patrzących na płonącą katedrę lecz przypomniał fragment z ewangelii wg św. Łukasza „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą i waszymi dziećmi.[…] Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły i piersi które nie karmiły” Adam chciał nam powiedzieć: Nie płaczcie nad płonącą katedrą, płaczcie raczej nad sobą, nad swoim chrześcijaństwem.
Tak Adamie podzielam w dużej części tę refleksję, lecz nie bagatelizowała bym płaczu i „rzewnego opłakiwania spalonego wspaniałego zabytku”.
Strata jaką jest zniszczenie bardzo cennego dla kultury światowej zabytku i dramat odwracania się Europy od swych chrześcijańskich korzeni to sprawy należące do dwóch różnych porządków. Zabytki chrześcijańskiej kultury mogą istnieć i zachwycać nawet bez chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo może wspaniale rozrastać się i dobrze funkcjonować bez zabytków kultury stworzonych przez chrześcijan. Płaczmy więc nad bezpowrotnym zniszczeniem katedry, a co do tezy że Europa odwraca się od Jezusa to zachęcała bym do większego optymizmu.
Do takiego optymizmu skłonił mnie artykuł księdza Andrzeja Muszali, który po raz dwudziesty odprawia dwu lub trzytygodniowe rekolekcje w tej tak bardzo zlaicyzowanej Francji. Kiedy po powrocie dzieli się swymi przeżyciami duchowymi, słyszy głosy niedowierzania: „Francja? Puste kościoły. Brudne. Ruina. Laickość. Antyklerykalizm. Masoneria. Upadek wiary”. Na koniec najczęściej dodają coś w stylu: „Jeśli laicyzm nas jeszcze całkiem nie zalał, to dzięki kościołowi w Polsce, ostoi chrześcijaństwa. Jeszcze tylko u nas wierni co niedzielę zapełniają świątynie, a dzieci chodzą na katechezę”. Czy rzeczywiście – pyta ksiądz Muszala i opowiada:
W odległości około 10 km. od klasztoru w którym jestem jest klasztor cysterski gdzie mnisi śpiewają codziennie boskie oficjum, w pobliżu znajduje się nowo wybudowany zakon benedyktyński, w którym zamieszkuje pięćdziesięciu mnichów. W ostatnich latach odnotowano taki napływ, że należało otworzyć drugą fundację. Dwa kilometry dalej w 2005 roku konsekrowano kościół klasztorny sióstr benedyktynek. Mieszka tu w bardzo surowej regule 30 mniszek, a średnia ich wieku to 40 lat. Kilka kilometrów dalej zakon Trapistek, Małych Sióstr Jezusa, Karmelitanek, Kartuzów, Trapistów, o których opowiada film „Ludzie Boga”.
Wszystkie te miejsca znajdują się w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od pustelni w której przebywa ksiądz Muszala. W każdym z tych miejsc na niedzielną Eucharystię gromadzą się rzesze wiernych. Takich miejsc jest we Francji wiele. Kościoły parafialne wyglądają na nieco opustoszałe bowiem chrześcijanie przychodzą raczej do wspólnot monastycznych, by tam wzbogacać swoje wnętrze. We Francji jest około 300 pustelników i 650 dziewic konsekrowanych (na świecie jest ich ok. 4 tys.)
Wiele ciekawych i zdumiewających zjawisk ma miejsce w Kościele francuskim. To co opisuje ksiądz Muszala napawa optymizmem. Swoją ciekawą relację ksiądz kończy taką refleksją: „Gdy czasem słyszę pogardliwe opinie o Kościele francuskim, niestety czasami z ust moich współbraci księży, wypowiadane niekiedy z trudnym do ukrycia poczuciem wyższości, myślę o tym, że od chrześcijan we Francji można by się uczyć tego, jak wejść w trudne czasy, które dla naszego Kościoła właśnie się zaczęły”.
Barbara