Kolejne rekolekcje adwentowe w naszej parafii za nami. To był krótki, ale intensywny i dobry dla mnie czas. Trzy nauki rekolekcyjne. Co z nich zapamiętałem i co utkwiło mi w pamięci? Po pierwsze przypomnienie oczywistej prawdy, że Pan Bóg jest miłosierny ale i sprawiedliwy. Głęboko pamiętamy jeszcze różne wypowiedzi z czasu Roku Miłosierdzia, gdzie niektórzy z naszych braci i sióstr posuwali się tak daleko, że dzielili się swoją wiarą w to, że piekło nie istnieje… Bo Pan Bóg jest tak dobry, że nie pamięta…
Ostatnie zdanie z homilii niedzielnej ks. Karola nie pozostawiało złudzeń, że za nasze grzechy przyjdzie nam jeszcze odpokutować, a ci którzy świadomie do końca będą grzeszyć, licząc na Miłosierdzie Boże i licząc na „bezkrytyczne” ich darowanie mogą się bardzo w przyszłości zdziwić. Będzie to bardzo przykre i smutne zadziwienie. Jeśli jednak nie będziemy robić sobie żartów z Pana Boga i szczerze wyznamy je w sakramencie pokuty to możemy liczyć na ich darowanie ale nie zapomnienie – bo nadal pozostanie kwestia ich odpokutowania/zadośćuczynienia w czyśćcu. Stare prawdy katechizmowe, a tak łatwo staramy się je skierować na margines naszego życia duchowego – bo brzmią tak staroświecko i dziecinnie… A to są bardzo poważne sprawy o strategicznym dla naszego, przyszłego życia, znaczeniu. Dlatego tak ważne było dla mnie wspomnienie, w 3 dniu rekolekcji o objawieniach Fatimskich małym pastuszkom, które miały trudny dar widzenia koszmarnej, piekielnej katorgi. Bóg, przez Maryję posługuje się dziećmi, aby w całej prostocie i banalności ukazać prawdę o fundamentalnym znaczeniu dla naszego życia – że jednak piekło istnieje, że jeśli się szczerze nie nawrócimy i nie odwrócimy od złego to nasza przyszłość może być tragiczna. Maryja jest nam dana jako Ta, która może nas z tego dramatu wyciągnąć. Tylko naprawdę musimy się stać jak dzieci i szczerym sercem w to uwierzyć. I nawet jeśli wymaga to prostych gestów, to trzeba je z wiarą podjąć. Tak jak choćby zaprosić Maryję pod dach mojego domu. Również pod symboliczną, roratnią figurką. Takie banalne i dziecinne, prawda? Nie pasujące do mojej dojrzałej, pseudointeligenckiej wiary? To smutne, że w naszej parafii tak mało dzieci uczestniczy w roratach. Może powodem jest wczesnoporankowa godzina, może… Dobrze, że mamy piękne świadectwo Kubusia, który jest prawdziwą iskierką nadziei naszej parafii. Kubuś każdego dnia nie może jednak zapraszać Maryi pod postacią figurki do swego domu i ks. Ignacy zaproponował to dorosłym w rekolekcyjny poniedziałek. Poczułem się zmieszany, a propozycja wydała mi się niepoważna, przekraczająca powagę mojej „dojrzałej” wiary. W rekolekcyjny wtorek ks. Ignacy nic o figurce nie powiedział. Po zakończonej mszy roratniej Maryja została na ołtarzu, a ja nawet tego nie zauważyłem. Zauważyła Ela i jak wychodziłem z kościoła powiedziała: „Adam – zabierz Maryję do domu” Powtarzała kilka razy, z jej tylko znaną determinacją. Jeszcze próbowałem przerzucić odpowiedzialność na Grażynę, że to ona zaprosi… W pewnym momencie nie wytrzymałem i zabrałem figurkę przepraszając w drodze Maryję za mój totalny brak wiary, bo przecież nie o tą figurkę tak naprawdę chodzi ale o rzeczywiste duchowe zaproszenie Jej i spotkanie. To był piękny dzień, który mogliśmy spędzić z Grażyną razem z Maryją. Dzień podzieliliśmy na trzy momenty modlitwy przy specjalnie uformowanym ołtarzyku, na którym umieściliśmy figurkę Maryi i zdjęcia członków naszej rodziny. Czuliśmy Jej obecność wśród nas.
W drugi dzień rekolekcji ks. Karol nawiązywał do ks. Dolindo. To ważna w ostatnim czasie postać w moim życiu, w którym nie brakowało chwil niemocy i bezradności. „Jezu, Ty się tym zajmij”. I nie ma to oznaczać, że jestem zwolniony z wszelkiej odpowiedzialności i aktywnego zmagania z trudami i przeciwnościami, które przynosi życie. Możemy to jednak robić tak jak to sformułował św. Augustyn w katechezie, którą nasi parafianie odczytywali przed każdą mszą św. w ostatnią niedzielę, która była pierwszym dniem rekolekcji ks. Karola: „Pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie ale ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga”. Na koniec, z głęboką wdzięcznością dziękowaliśmy ks. Karolowi za jego udział w rekolekcjach i prosiliśmy o błogosławieństwo na najbliższy czas.
Chwała Panu!
Adam