Poznańska Arena powoli tonie w półmroku i ciszy, milkną rozmowy, słabnie muzyka. 18.30 – zaczyna się spektakl religijny, którego tytuł brzmi „Ocaleni”, a w którym biorą udział wszyscy. Na scenę skocznym krokiem wchodzą dwie postacie w białych habitach: o. Adam Szustak i o. Tomasz Nowak, dominikanie. Poruszają się na niej żywiołowo, łatwo łapią kontakt z widownią. Najpierw o. Adam mówi do nas o potrzebie otwarcia serc na Ducha Świętego, o konieczności wejścia całym sobą w ten czas spotkania. Zachęca , przyzywa Ducha i przekonuje, że to otwarcie musi się udać. Jego słowa brzmią dobitnie i mocno. Wstajemy, powtarzamy słowa tekstu śpiewanego przez młodych artystów. Siła naszej aktywności rośnie, wyśpiewujemy chwałę Panu coraz pewniej, coraz głośniej: „Tylko Tobie będę służyć, w Twoim świetle chodzić chcę”. Wezwanie do tego, by całym ciałem wyrażać radość z bliskości Pana przynosi efekt, kołyszemy się w rytm muzyki, zamykamy oczy, unosimy ręce. Czujemy niezwykłość chwili i moc słowa. W tej atmosferze radości pozostają także zakonnicy, tańczą, klaszczą, są wyluzowani i radośni. Tak będzie przez trzy godziny.
Taniec naszych ciał i serc przerwany zostanie objaśnianiem przez ojców fragmentów Pisma św. Interpretują fenomen zwycięstwa Dawida nad Goliatem i scenę wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu. Mówią językiem prostym, często żargonem młodzieżowym, dowcipnie i wesoło. Niewątpliwie trafiają do zgromadzonej tu licznie młodzieży.
Ta pozorna beztroska i lekkość nie mogą nas zwieść. Bo oto pod nią kryją się treści ważne, przesłania fundamentalne o tym, że zawsze krzyż powinien być znakiem odniesienia w naszym życiu. O tym, że wszystkie nasze poczynania mają swoje źródło w miłości Ojca. „Twoja miłość jest pierwsza, Twoja miłość największa” śpiewamy i wierzymy, że On jest z nami zawsze. Ta wiara winna nas wypełniać. „Uwierzcie w to, co się jeszcze nie wydarzyło”, przekonuje nas o. Adam. Zostańcie Dawidami walczącymi w imię Pana Zastępów. Chwytamy te słowa by do nich jeszcze nieraz powrócić.
Kolejny etap spotkania to namaszczenie chorych i błogosławieństwo wiernych. Pomocni okazują się kapłani, którzy przybyli tu z grupami. Kładą swoje ręce na głowach chorych, namaszczają ich olejami. Modlą się i niosą nadzieję.
Spotkanie powoli dobiega końca. Jeszcze modlimy się głośnym śpiewem, „zajmij miejsce na tronie naszych serc”, jeszcze wielbimy Najwyższego z wdzięcznością, tu w Arenie, wśród wielu zgromadzonych. Chwilę później powoli opuszczamy to miejsce. Ubogaceni nowymi przeżyciami? Szczęśliwi? Bardziej uduchowieni? A może tylko zmęczeni pulsującym rytmem spotkania?
Nocą wracamy do domu. W busie kilkanaście osób świeckich i dwaj księża – ks. Paweł i ks. Ignacy. W drodze powrotnej dzielimy się wrażeniami.
Basia – Cieszę się , że pojechałam na to uwielbienie, mogłam zanurzyć się we wspólnocie ludzi wierzących. Cieszył mnie widok tak wielu młodych ludzi. Młody Kościół to nadzieja.
Edyta – Dla mnie ważne było to, że mogłam wśród tak wielu ludzi wyrażać radosną chwałę Boga. Towarzyszyło mi uczucie wolności i nieskrępowania.
Ks. Paweł – Zapamiętałem wypowiedź o krzyżu, o tym, że trzeba czerpać z niego w codzienności. Cieszę się też, że tylu ludzi tego wieczoru chciało się wyspowiadać. Chwała Panu!
Ks. Ignacy – Cieszę się, że wspólnie mogliśmy tu przybyć i przeżyć piękne chwile. Podczas namaszczenia widziałem wiele cierpienia. A kiedy czekałem na grupę ci ludzie byli już radośni, ich twarze promieniowały życzliwością.
Mimo później pory niestrudzenie śpiewamy. W chwilach ciszy między kolejnymi pieśniami pomyślałam o tym, że spotkanie w Arenie było ciekawym doświadczeniem. A jednak ponad to przedkładam piękno i podniosłość Eucharystii, a także ciszę ignacjańskich rekolekcji. A potem jeszcze pomyślałam sobie, że w różnorodności jest piękno, mądrość i możliwość wyboru. I niech tak zostanie.
Lidia