…Chciałbym, żeby Kościół w Polsce stawał się coraz bardziej wspólnotowy, służebny, otwarty; żeby odchodził od klerykalizmu, który zaraził duchownych i świeckich, tłamsząc ewangeliczny potencjał Kościoła;
… żeby z Jasnej Góry już nigdy nie płynęły wiecowe oracje wygłaszane podczas mszy św. przez polityków, a sanktuarium przestało być kojarzone z bastionem jednej partii;
…żeby dokonano rzeczowego bilansu plusów i minusów obecności religii w naszych szkołach...
Chciałbym także, żeby tego co napisałem nie odbierano jako głosu jakiejś tam opcji, lecz zachętę do namysłu o tym co zrobić, by Kościół nad Wisłą podobał się Panu.
Tekst Tomasza Królaka „Chciałbym” z 42 numeru Przewodnika Katolickiego, którego fragment zamieściłem powyżej, stał się przyczynkiem do otwartej dyskusji w trakcie naszego ostatniego spotkania Grupy Czwartkowej (którą żartobliwie i w skrócie nazywamy G4). Zadaliśmy sobie między innymi pytanie: Co dla nas, ludzi starających się żyć aktywnie we wspólnocie Kościoła i brać za niego współodpowiedzialność, zarówno w chwilach chwały jak i kryzysu, oznacza pojęcie klerykalizmu. I to bez szukania encyklopedycznych definicji, ale po prostu, co nam rozum, serce i doświadczenie w danym momencie podpowiada.
Jeden ze współbraci klerykalizm określił jako zbytnie koncentrowanie się przez niektórych hierarchów (różnego szczebla od biskupa do proboszcza) na posiadaniu wpływów na świat polityki i władzy: w tym posłów, ministrów, prezydentów czy radnych i to nie w celach duchowych/duszpasterskich ale majątkowych Kościoła. Drugi widział w klerykalizmie swoistą ścianę/mur postawiony w samym sercu Kościoła pomiędzy księżmi a osobami świeckimi. Objawia się oczekiwaniem na to, że wszelkie inicjatywy (duszpasterskie, gospodarcze, inwestycyjne) w parafii wychodzą ze strony duchownych przy minimalnym zaangażowaniu świeckich. Klerykalizm to totalne podporządkowanie przez duchownych powierzonej im wspólnoty, którzy nie potrafią oddać/przydzielić parafianom tych posług, które są im w sposób oczywisty przypisane. Dotyczy to, np. aktywnego zaangażowania świeckich w trakcie mszy św. czy nabożeństw poprzez czytanie Słowa Bożego, zbieranie ofiar na tacę, wypowiadania wezwań modlitwy powszechnej, prowadzenie różańca, koronki, itd. Klerykalizm to również brak zdolności wsłuchiwania się księży w problemy i oczekiwania wiernych we Wspólnocie, bo kapłan zarażony chorobą klerykalizmu sam najlepiej wie, czego jego owieczkom potrzeba.
Klerykalizm to także brak chęci i woli odnajdywania talentów i potencjału ludzi świeckich ale i kobiet konsekrowanych, których angażuje się najchętniej w naszych parafiach w takich posługach jak: zakrystia, sprzątanie kościoła czy kuchnia na plebanii. Niektórzy z nas sami kreują obraz takiego klerykalizmu, w którym nie ma zaangażowania świeckich bo i tak wszystko w parafii zrobią księża.
Nasze spotkanie zakończyło się modlitwą pełną wdzięczności za to, że takich form klerykalizmu w niewielkim stopniu doświadczamy w naszej wspólnocie parafialnej, że jest wśród nas niejeden parafianin, który może i chce chętnie angażować się w życie Wspólnoty. A co tydzień w trakcie ogłoszeń duszpasterskich jest to zauważone i podkreślone przez naszych księży, którzy nam za to dziękują.
Ważne, aby nasze inicjatywy (osób świeckich) w parafii nie dotyczyły jedynie spraw materialnych, związanych z utrzymaniem kościoła, zakupem nowego świętego obrazu czy rzeźby. Dlatego, jeszcze na tym spotkaniu, jako grupa świeckich poprosiliśmy naszego proboszcza o wprowadzenie nowej/starej formy adoracji Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Chcielibyśmy aby adoracja była prowadzona, tzn. cisza będzie przeplatana krótkimi rozważaniami, cichym śpiewem, głośno wyrażoną modlitwą czy spontanicznym świadectwem. Czy chcesz tego i Ty?
Zapraszamy w każdy trzeci czwartek miesiąca. Pierwszy raz już w tegorocznym adwencie, 20 grudnia, po mszy św. o godz. 18.oo.
Czekamy na Ciebie. Do zobaczenia.
Adam