W ostatnim okresie przeżywaliśmy ważny jubileusz: 25-lecia naszej parafii pw. św. Stanisława i św. Bonifacego BM.Wyróżnienie słów „naszej parafii” jest tutaj zamierzone, ponieważ chciałbym się dziś zastanowić nad tym, na ile utożsamiamy się z tą parafią, czym tak naprawdę dla nas jest i czym być powinna.

Przez trzy uroczyste dni wspominaliśmy trudne początki tworzenia zrębów parafii, organizowania pierwszych mszy św. i nabożeństw, budowy prowizorycznej kaplicy a następnie kościoła, z którego dziś jesteśmy tak dumni. Przypominaliśmy osoby mniej lub bardziej zaangażowane w prace przy powstawaniu i budowaniu naszej małej religijnej społeczności. Mówiliśmy o determinacji i zaangażowaniu, wielokrotnie chwalonego i komplementowanego pierwszego proboszcza ks. Dariusza Kiliana. 

To prawda, że jego zasługi dla naszej parafii nie sposób przecenić. Wywiązał się z postawionego przed nim przez biskupa zadania bardzo dobrze. Przez dwadzieścia lat budował jednocześnie kościół w wymiarze materialnym (którego wyrazem jest budynek świątyni i plebani wraz z otaczającym zagospodarowaniem) oraz Kościół w wymiarze duchowym, którym jesteśmy My właśnie, gromadzący się w tej świątyni w Imię Boga w Trójcy Jedynego. Czy jednak my, budujący wraz z nim tę parafię zarówno w wymiarze materialnym jak i duchowym, możemy o sobie powiedzieć to samo? Dziś z pespektywy 25 lat istnienia naszej parafii trzeba wyraźnie stwierdzić, że Kościół duchowy buduje się znacznie trudniej i bardziej mozolnie niż mury świątyni. Budynek wznosi się wciąż dumnie ponad dachami okolicznych domów, my wierni natomiast w coraz mniejszym gronie gromadzimy się na niedzielnych mszach świętych i nabożeństwach. Ograniczamy się coraz częściej do świątecznych odwiedzin kościoła, nielicznie wypełniając ławki wewnątrz kościoła.

Bynajmniej nie jest moim zamiarem przeprowadzenie w tym miejscu socjologicznej analizy czy pastoralnych rozważań na temat przyczyn takiego stanu rzeczy. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na – jak mi się wydaje – podstawową przyczynę, którą jest brak w nas żywej wspólnoty życia chrześcijańskiego.

Chrześcijanami stajemy się przez wiarę, która wyraża się w osobistej relacji do Jezusa Chrystusa, zaufaniu Jego słowom i naśladowaniu Go. Natomiast wiara w Pana Jezusa oraz życie, wypływające z tej wiary, może tak naprawdę istnieć tylko we wspólnocie. Wiara choć jest aktem osobistej decyzji konkretnego człowieka, to w procesie swego powstawania i rozwoju nie może się obejść bez drugiej osoby. Tak jak żaden człowiek nie posiada życia fizycznego sam z siebie, lecz zawsze zostaje mu ono dane i przekazane, tak samo jest z naszą wiarą. Nie rodzi się ona w warunkach sterylnego laboratorium, lecz w konkretnych, czasem nieprzewidywalnych i burzliwych okolicznościach codziennego życia. W tym kontekście parafia winna stać się środowiskiem nauczania wiary. Jesteśmy powołani do tego, aby wspierać się wzajemnie w wierze, przekazywać ją dalej, pocieszać się w chwilach trudnych, wspólnie oczekiwać przyjścia Jezusa w chwale. Wtedy stajemy się coraz bardziej wrażliwi na potrzeby duchowe braci i sióstr z naszej parafii, dostrzegamy częściej i lepiej ich potrzeby fizyczne, którym możemy i chcemy zaradzić. 

Tymczasem coraz częściej obserwujemy w otaczającym nas świecie niezdrowe dążenie do autonomii, niezależności, rywalizacji, indywidualizmu, koncentracji na sobie i lęku by inni nie naruszali przestrzeni życiowej i osobistych praw. My sami zachowujemy się niejednokrotnie jak anonimowi mieszkańcy wielkich aglomeracji miejskich. Coraz częściej brakuje między nami bliskości, komunikacji i głębi relacji osobowych. Więzi zastępowane są przez stereotypy, banały, slogany, lęki. 

Przed kilkunasty laty, gdy osiągnęliśmy główny cel, który nas jednoczył przy budowie murów świątyni, siłami rozpędu trwaliśmy początkowo w gorliwości, Było wśród nas wiele młodych rodzin z małymi dziećmi a więc bliższy kontakt z parafią dla wielu z nas wynikał z różnych życiowych wydarzeń: chrztu, pierwszej komunii dziecka, bierzmowania czy ślubu. Jednak gdy z czasem nasze dzieci dorastały i wyjeżdżały na studia, by po latach, korzystając z tworzących się możliwości, rozjechać się po całej Polsce i Europie, dla wielu z nas kontakt z parafią stawał się coraz bardziej formalny i coraz rzadszy. Wtedy okazało się też, że własna parafia nie musi stanowić szczególnej wartości i nie zawsze jesteśmy z nią związani emocjonalnie, szczególnie gdy z czasem – w sposób zupełnie naturalny – odchodzą od nas ludzie identyfikowani od początku z parafią i starający się mieć na nią znaczący wpływ.

A wspólnota i jedność wśród nas, o którą tak modlił się w Wieczerniku Jezus, nie jest tylko uregulowaną przestrzenia życia albo miejscem, które ułatwia wypełnianie określonych zadań i obowiązków. Nie żyjemy też dla wspólnoty i nie jest ona celem samym w sobie. Gdy świętujemy dzisiejszej niedzieli Zesłanie Ducha Świętego na apostołów pamiętajmy, że tego samego Ducha otrzymujemy, gdy trwamy ze swoją wspólnotą parafialną, która pomaga nam się rozwijać, dojrzewać, realizować siebie i swoje życiowe powołanie.

Żadna wspólnota nie ma wymiaru statycznego. Przeciwnie – rozwija się, maleje i wzrasta każdego dnia podobnie jak upadają i rozwijają się osoby, które ją tworzą. Jest to wzrastanie i pogłębianie naszych relacji przez bezinteresowną przyjaźń, serdeczność, miłość… Wymaga więc przezwyciężania indywidualizmu i zamknięcia w sobie, a z drugiej strony bliskości, która tworzy się przez zdrowe więzi. To nie jest łatwe, dlatego miejmy tę świadomość, że Kościół duchowy buduje się znacznie trudniej i bardziej mozolnie niż mury świątyni. Ale niech to nas nie przeraża i nie zniechęca, lecz niech będzie konkretnym zadaniem i celem na kolejne 25 lat. Potrzebujemy wspólnoty parafialnej aby być sobą.

Sylwan

Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.