Adwent właśnie dobiega końca. W tym roku doświadczamy najkrótszej jego wersji… I pewnie dla wielu z nas, okres ten minął tak szybko, że ani się obejrzeliśmy, gdy dotarło do nas: dziś Wigilia Bożego Narodzenia. Jeszcze może ostatnie porządki, ostatnie przygotowania do kolacji, ostatnie pakowanie prezentów i… wszystko wydaje się być gotowe. Tylko czasem, gdzieś w głębi naszej duszy, odzywa się niespokojne pytanie: czy w tym roku, coś się zmieniło w moim przeżywaniu adwentu? Może wśród codziennego zabiegania, znalazłeś więcej czasu dla Boga? Może poświęciłeś Mu godzinę swego snu, by wcześnie rano uczestniczyć w roratach? Może postanowiłeś więcej czasu poświęcić swoim najbliższym, rodzinie? Może miałeś więcej cierpliwości i wyrozumiałości dla współpracowników lub sąsiadów? Może udało Ci się zrealizować jakieś adwentowe postanowienia? Może…
Ale może, w Twoim życiu, w adwencie, nie wydarzyło się nic szczególnego. Życie szybko zweryfikowało adwentowe plany a codzienne obowiązki zdawały się Cię przerastać. Poddałeś się, wycofałeś i dziś nawet po adwentowej spowiedzi pozostała może tylko, wciąż nie odmówiona modlitwa, którą miałeś odmówić jako wynagrodzenie za popełnione grzechy. Codzienne obowiązki osaczyły Cię z każdej strony i teraz już tylko czekasz, aby po prostu położyć się i odpocząć… Ty wiesz, dla Ciebie dzisiejszej nocy nic się nie wydarzy…
Bez względu na to, w której z tych sytuacji najbardziej się odnajdujesz, pamiętaj aby oddać Panu Bogu chwałę za ten świąteczny czas, który Ci daje. Pamiętaj, aby z tak wielu godzin, jakie Bóg Ci ofiarował, oddać Mu choć tę jedną, przeznaczoną na mszę św. Zrób wszystko, dosłownie wszystko, aby się z Bogiem spotkać… Poproś Go, aby Ci w tym pomógł gdy wiesz, że z różnych obiektywnych powodów, będzie Ci trudno do Niego przyjść. On na Ciebie czeka każdego dnia. Nie tylko w wigilijną niedzielę, świąteczny poniedziałek czy wtorek. Czeka na Ciebie w konfesjonale, czeka w każdej wspólnocie eucharystycznej, objawia się w swoim Słowie, udziela pod postaciami Chleba i Wina. Czekać będzie przez całą oktawę świąt Bożego Narodzenia, abyś do Niego przyszedł, czy przyszła. Będzie czekał także i później, bo czas Go nie ogranicza. Jedynym ograniczeniem dla Boga jesteśmy my sami, nasza wolna wola. Pamiętajmy, że adwent niczego w naszym życiu nie kończy, lecz nas otwiera na kolejne doświadczenie życia z Bogiem.
Sylwan
W radosnym i daj Boże szczęśliwym świętowaniu objawienia się Bożego Syna, niech nas prowadzą słowa pięknego „Wiersza staroświeckiego” ks. Twardowskiego:
Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
w Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
by wszystko się nam rozplatało,
węzły, konflikty, powikłania.
Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
Oby w nas paskudne jędze
pozamieniały się w owieczki,
a w oczach mądre łzy stanęły
jak na choince barwnej świeczki.
Niech anioł podrze każdy dramat
aż do rozdziału ostatniego,
i niech nastraszy każdy smutek,
tak jak goryla niemądrego.
Aby się wszystko uprościło -
było zwyczajne - proste sobie -
by szpak pstrokaty, zagrypiony,
fikał koziołki nam na grobie.
Aby wątpiący się rozpłakał
na cud czekając w swej kolejce,
a Matka Boska - cichych, ufnych -
na zawsze wzięła w swoje ręce