100 lat temu w Fatimie Matka Boża ukazała się trojgu dzieciom na polach i powiedziała, aby dużo modlić się różańcem. Ludzie którzy wierzą w te wydarzenia wybudowali w tym miejscu wielki plac z pięknym sanktuarium i ogromnym różańcem. Do Fatimy przyjeżdżają ludzie wierzący z całego świata. Widziałem tutaj pielgrzymów z Azji, Afryki, Brazylii, wielu krajów Europy, w tym bardzo dużo Polaków. W tym jubileuszowym roku przyjechało tutaj z Polski wielu moich znajomych. Przedziwne jest to wszystko co zobaczyłem w Fatimie.
Czy ja wierzę, że Maryja, Mama Jezusa, pokazała się na fatimskich łąkach trojgu dzieciom pasącym owce? Zeszła z Nieba w swoim ciele i kilka razy mówiła do dzieci: Hiacynty, Franciszka i Łucji? Nie wiem, czy zdarzenia naprawdę miały miejsce w 1917 roku?
Naprawdę wierzę jednak w to, że Maria Matka Boża jest bardzo bliska Bogu, ma ogromne wpływy i znajomości u Boga. Wierzę także, że bardzo interesuje się moim życiem oraz chce, aby było ono udane i szczęśliwe. Chciałbym bardziej Ją pokochać. Chciałbym być bliżej Niej, więcej Jej słuchać i więcej od Niej się nauczyć. Dlatego tutaj przyjechałem i czasem odmawiam różaniec.
Powyższe słowa napisałem w autobusie z Fatimy na lotnisko w Lizbonie. Dalej samolotem do Berlina i autem do Świnoujścia.
Grzegorz
To pierwsza i jednocześnie kolejna moja pielgrzymka. Pierwsza, bo po raz pierwszy związana z podróżą busem, kolejna, bo za mną kilka tysięcy kilometrów „modlitwy nogami” na szlaku Szczecin – Jasna Górna i niezapomniane spotkanie z Bogiem w drodze do Santiago de Compostella. Jak to jest zmierzać do Fatimy i codziennie od nowa uświadamiać sobie, że trochę… zapomniałam? O potędze różańca, o tym, że z Matką wszystko – wymarzone studia, najwspanialszy zawód świata, wypowiedziane Jezusowi TAK – wszystko to jest możliwe? Cieszę się, że długa podróż przez Europę, czas dany na Eucharystię i modlitwę to czas powrotu do źródła. Wracam z Fatimy z ufnym sercem. Potrzeba pewnie czasu na poukładanie wspomnień i przeżyć. Mam jednak nadzieję, że tym razem już nie zapomnę.
Ola
Dziś na naszej trasie Ars, mała wioska w sercu Dombes. Tu przez 41 lat żył i pracował ks. Jan Maria Vianney – patron kapłanów. Przez cały czas ewangelizował swoich, nie zawsze właściwie żyjących parafian. Troszczył się o ich zbawienie, uczył zmagać ze słabościami i grzechem. Tu, w miejscu tak chętnie odwiedzanym przez pielgrzymów przeżyliśmy poruszającą mszę św. Świadomość obecności ducha świętego proboszcza pomogła w przylgnięciu do Jezusa obecnego wśród nas.
Potem Taize, miejsce dla poszukujących Boga. Mieliśmy wielkie szczęście uczestniczyć w modlitwie wspólnoty. Nasza pielgrzymkowa grupa zanurzyła się w klimat spotkania wypełnionego śpiewem i refleksją. Było to krzepiące doświadczenie gdyż zobaczyliśmy, że Jezus naprawdę żyje w sercach tak licznie przebywającej tam młodzieży.
Lidia