Zanikający, moim zdaniem, styl życia i sposób traktowania drugiego człowieka. Przyjmijcie, proszę parę zdań osobistej refleksji.
Biblia głosi pochwałę tych, którzy odznaczali się gościnnością. To Abraham, który przyjął serdecznie i z otwartością trzech wędrowców; Lot przyjmujący do swego domu dwóch aniołów; Rachab użyczająca schronienia zwiadowcom Jozuego czy też Publiusz po przyjacielsku goszczący św. Pawła na Malcie.
Zachęca także do takiej właśnie postawy, jako do czegoś oczywistego u chrześcijan. Oto kilka fragmentów: Powinien być pracowity, rozsądny, gościnny (1Tm 3,2); Ma za sobą świadectwo o dobrych czynach: … że była gościnna, że obmyła nogi świętym (1Tm 5,10); winien być […] gościnnym, miłującym dobro (Tt 1,7-8); Okazujcie sobie wzajemną gościnność bez szemrania (1P 4,9), Ty, umiłowany, postępujesz w duchu wiary, gdy pomagasz braciom, a zwłaszcza przybywającym skądinąd. […] Powinniśmy zatem gościć takich ludzi, aby wspólnie z nimi pracować dla prawdy (3J 5.8); Przestrzegajcie gościnności (Rz 12,13); Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę (Hbr 13,2).
Z naganą zaś pisze św. Jan o Diotrefesie: A nadto, jakby mu tego jeszcze było mało, odmawia on udzielania gościny braciom, a tym, którzy chcą to czynić, zabrania, a nawet wyklucza ich z Kościoła (3J 10).
Wszyscy znamy polskie przysłowie „Gość w dom – Bóg w dom”. Piękne i kiedyś na co dzień stosowane. Pewnie u jego podstaw było wspomnienie wydarzeń ze Starego Testamentu, a także postawa Jezusa, który często gościł w domach sobie współczesnych. Tak wiele dobra działo się wtedy w tych, którzy spotykali się z Bogiem: radość spotkania, otwartość serca, wsłuchiwanie się w Jego słowa, służenie Bogu, przemiana życia.
Mieć więcej czasu dla drugiego człowieka, to raczej nie kwestia wielości zajęć, absorbujących mediów, dłuższego spania… Trzeba żyć ze świadomością, że człowiek stworzony jest do relacji i tylko wtedy może być szczęśliwy. Ktoś czegoś ode mnie chce, potrzebuje mnie, ale jednocześnie ja potrzebuję jego, chcę się uczyć bycia darem dla niego, w jego czasie. Obdarowywanie sobą i przyjmowanie daru drugiego jest naśladowaniem Boga. Na nic się zdadzą wielkie hasła, teologiczne dysputy, akcje dobroczynne, coraz lepsze „rozumienie” Boga… jeśli nie otworzę szeroko drzwi własnego serca i domu dla Tego, który przychodzi. A jeśli myślę, że nie w porę to może jestem już niewolnikiem własnych planów i nie zostawiam sobie żadnej szansy na pobycie z Bogiem w akurat dzwoniącym, przechodzącym, zaczepiającym mnie, przychodzącym czy też przyjeżdżającym człowieku.
Wiele też naszych mieszkań i domów służy wypoczywającym nad naszym morzem. Chyba źle by się działo, gdyby jedyną korzyścią były pozyskane z wynajmu pieniądze. Mogę dać więcej niż tylko dach nad głową, łóżko i dostęp do łazienki. Nasz Dom to nie hotel, ale atmosfera, nasza obecność, rozmowy, spotkania, którym towarzyszy życzliwość serdeczność, uśmiech, troska. Tak wielu ludzi potrzebuje Bożej miłości a my, uczniowie Jezusa, jesteśmy Jej promyczkami. Ponadto, gdy gościmy ludzi wiary, jeszcze obficiej spływa na nasz Dom Boża łaska. Przestrzeń, w której żyjemy wypełnia się Jego obecnością. Ci ludzie modlą się pod naszym dachem, przychodzą do naszej świątyni by spotkać się z Panem w naszej Wspólnocie. Niebo szerzej otwiera się nad nami.
Na koniec jeszcze wypowiedź naszej siostry: „Gościnność? Gdy ktoś poświęca mi swój czas czyli dzieli się kawałkiem życia, którego nigdy już nie odzyska; potrafi słuchać, traktuje mnie z szacunkiem – czuję się ugoszczona. Dla mnie gościnność to okazywanie miłości.”
Ks. Ignacy
Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.