Zaczął się maj. W tym roku wyjątkowo chłodny i jakby trochę zimowy. Zieleń wciąż nieśmiała, kolorowych bzów jeszcze nie widać, zapach konwalii nie unosi się w powietrzu. Maj- miesiąc pierwszych komunii, matur i nabożeństw maryjnych, zwanych potocznie „majowymi”. Ich początek w kościele wschodnim sięga V wieku, na zachodzie nabożeństwo to pojawiło się później, bo dopiero na przełomie XIIi i XIV wieku. W Polsce zaś pierwsze odnotowane nabożeństwa majowe zostały wprowadzone w 1838 roku przez Jezuitów w Tarnopolu. W pierwszej połowie XIX wieku majówki odprawiano już w wielu miastach np. w Warszawie, Krakowie. Nabożeństwo to składa się z kilku istotnych części: Litanii Loretańskiej, będącej hymnem na cześć Maryi, nauki kapłana i błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. Jest ono wyrazem wielkiej miłości i wiary chrześcijanina, jest pragnieniem ucieczki pod skrzydła ukochanej Matki.
Opisy tych obrzędów religijnych odnajdziemy w literaturze, gdyż są one częścią naszej chrześcijańskiej i narodowej tożsamości. Pierwszym utworem, o którym pomyślałam jest powieść W. Reymonta pod tytułem „Chłopi” (7 maja przypada 150 rocznica urodzin autora). W trzecim jej tomie pod tytułem wiosna autor kreuje poetycki obraz nabożeństwa maryjnego. Odprawiane jest wśród zieleni, przy starej kapliczce, którą dziewczyny wiejskie każdego roku w maju pięknie przyozdabiały wstążkami i kwiatami.
Śpiew ludzi wpatrzonych w „jasną twarz Matki, co wyciągała błogosławiące ręce nad wszystkim światem” łączył się z naturalnymi dźwiękami przyrody: szumem rzeczki, śpiewem koników polnych, porykiwaniem bydła. „…i już wraz śpiewali wszystkie i naród i ptaszkowie i skrzypice. (…) Głosy podrywały się razem, kiej te stada gołębie i krążąco z wolna unosiły się ku niebu ciemniejącemu.
Dobranoc wonna lilijo
Dobranoc
Niepokalana Maryjo
Dobranoc”.
To tylko fragment literackiego opisu pełen dostojeństwa i uroku. Myślę, że niejeden z nas czytając go ma przed oczami „swoje nabożeństwa” odprawiane w różnych miejscach i momentach naszego życia, niekiedy także przy wiejskich kapliczkach.
Znana polska aktorka Maja Komorowska w książce o charakterze wspomnieniowym opisuje nabożeństwa majowe z czasów swojego dzieciństwa. Ilekroć, już jako osoba dorosła, wypowiada słowa litanii, tylekroć ma przed oczami małą kapliczkę w ogrodzie zawieszoną na drzewie i domowników zgromadzonych wokół. W niepogodne dni nabożeństwo odbywało się w pokoju rodziców w Komorowie. Obraz Matki Boskiej z Synem, nieco sczerniały od ognia powstańczego dziś stoi w jej domu i łączy przeszłość z teraźniejszością. Wywołuje wspomnienia czasu, który bezpowrotnie minął i ludzi drogich, których nie ma już na ziemi. Refleksja aktorki wpisuje się w uniwersalne doświadczenie przemijania, pamięci o przeszłości, otwarcia na to co przed nami.
Przychodzi mi na myśl także wiersz Jana Lechonia „Matka Boska Częstochowska”, będący wyrazem żarliwych uczuć narodu, który w Maryi upatruje nadziei i ocalenia:
„…weź wszystkich, którzy cierpiąc patrzą w Twoją stronę,
Matko Boska Częstochowska, pod Twoją obronę”
Czytając ten utwór, bez trudu dostrzegamy, iż jego kształt nosi wiele zależności od litanii do Najświętszej Mari Panny. W ten sposób poeta wpisał się w krąg literatury maryjnej.
Pamiętając o literackich źródłach wzruszeń, zanośmy każdego dnia słowa uwielbienia do Matki Jezusa, do naszej Matki. Z ufnością dziecka kierujmy do Niej osobiste westchnienia wierząc, że z wysokiego nieba je usłyszy:
„…o Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza.”
Niech te wezwania unoszą się w majowym powietrzu. Niech je ogrzewają.
Lidia