Idea projekcji filmów na plebanii zrodziła się w ubiegłym roku. Z entuzjazmem opowiedział mi o niej ksiądz Ignacy. Zakładała ona , że co dwa tygodnie wspólnie oglądamy film a następnie dzielimy się uwagami.
Filmem inaugurującym spotkanie był obraz pod tytułem „Cinema Paradiso”. To film o ukochaniu kina. Operator filmowy Alfredo przez całe życie (do tragicznego wypadku) wyświetlał filmy po to, by ludziom zrobić przyjemność. Z zachwytem patrzył na roześmiane twarze widzów, dla których kino była jedyną rozrywką w ich trudnej codzienności. W swej pracy odnajdował spełnienie i sens życia . Każdy film znał na pamięć, bez trudu w rozmowie posługiwał się filmowym tekstem. Swoją pasję przekazał małemu Toto, przyjacielowi , który w dorosłym życiu został cenionym i znanym reżyserem. To Alfredo sprawił, że chłopiec opuścił prowincjonalne miasteczko i wciąż powtarzał złotą myśl mistrza: „cokolwiek będziesz w życiu robił, kochaj to tak jak ukochałeś kino”.
To zdanie wydało mi się wypowiedzeniem – kluczem określającym przesłanie filmu. A jest nim miłość do kina, do człowieka, do życia. To film o tym, że ukochanie zawodu wiąże się z koniecznością opuszczenia miejsca, bliskich, po to by móc iść własna drogą, by podążać za gwiazdą dla mnie przeznaczoną. Wydawało nam się że film o takim przesłaniu może zapoczątkować filmowe spotkania.
Potem mieliśmy okazje obejrzeć takie filmy jak: „Misja”, „Pasja”, „13-ty dzień”, „Święty Filip Neri”, „Święta Klara i Święty Franciszek”. Wszystkie o tematyce religijnej. Naszemu zamysłowi towarzyszyło pragnienie, by przybliżyć ludzi Boga, by pokazać ich niezwykłą, często kontrowersyjną i trudną drogę życia. Fabularna historia ich życia i powołania jest z pewnością znacznie ciekawsza od suchego encyklopedycznego przekazu.
Ostatni film o średniowiecznych świętych Klarze i Franciszku wydał mi się bardzo interesujący. Oglądałam go z przyjemnością mając przed oczyma „słoneczny Asyż” . Reżyser Fabrizio Costa zadbał o dobrą obsadę aktorską, dwutorowy sposób prowadzenia fabuły. Film wzruszał i skłaniał do refleksji.
Myślę że po takich doświadczeniach można postawić pytanie: czy projekt „film na plebanii” okazał się trafiony i potrzebny?
Po chwili namysłu odpowiadam, tak, z pewnością podobnie odpowiedzą Ci, którzy regularnie uczestniczą w tych spotkaniach. Uważam że wspólne oglądanie niesie wiele korzyści poznawczych: poznaję nowy film, jego problematykę, ale też ludzi którzy oglądają go razem ze mną. Mogę poznać ich poglądy, oceny, skonfrontować je z własnymi. To bardzo mnie wzbogaca.
Zapytałam o to samo osoby nie korzystające z kina. W odpowiedzi usłyszałam, że nie widzą one celowości korzystania z kina parafialnego, wszak jest telewizja i kino w mieście. Mówiły też o tym , że wieczorem trudno wyjść z domu, bo obowiązki, konieczność zażycia leków o określonej godzinie. Każdy rozmówca miał niewątpliwie swoje racje.
Po ich wysłuchaniu pomyślałam, że czasem warto porzucić stare przyzwyczajenia, przełamać stereotypy i zrobić krok do przodu. „Salon” na plebanii może pomieścić jeszcze sporą ilość osób. Wierzę, że z czasem oglądających przybędzie a dyskusje staną się coraz bardziej śmiałe.
Chciałabym widzieć w naszych reakcjach taką emocjonalność, zaangażowanie i autentyczność przeżyć, jakich doświadczali mieszkańcy sycylijskiego miasteczka w kinie Paradiso.
A więc do zobaczenia na kolejnym filmowym wieczorze. Zachęceni słowami poety
„O już wieczór się zaczyna
księżyc wyciąga ręce
najlepsze te małe kina
spotkajmy się w kinie na plebanii.
Lidia Kropska