Aby opowiedzieć o 6-cio letnim Kubie muszę cofnąć się w czasie. Jest grudzień 2014 roku, adwent, na porannej mszy świętej mały uśmiechnięty chłopiec, obok jego rodzice. W 2015 roku w grudniu sytuacja się powtarza. W ciemnym kościele dostrzegam chłopczyka z lampionem, który razem z księżmi bierze udział w procesji do ołtarza. Migające płomienie świec oświetlają jego twarz. Ten chłopiec pilnie przychodził na roraty, które rozpoczynały się o godzinie 6. 15. Obecność o tej porze małego dziecka zaintrygowała mnie. Postanowiłam poznać Kubę i jego rodzinę. Moje pragnienie spotkało się z radosną reakcją chłopca i z akceptacją rodziców.
Spotkanie u państwa Matczaków rozpoczyna się serdecznym powitaniem co ułatwia rozmowę. Jej główny bohater Kuba odpowiada na moje pytania:
Co się Tobie podobało na roratach?
- Podobał mi się temat, to o czym mówił ksiądz. Obrazki które dostałem naklejałem na drzewo życia. Plansza wisi w moim pokoju. Podobały mi się też piosenki o błogosławieństwach i świętej Teresie z Awilla (tu filuterny uśmiech i refren w wykonaniu Kuby zaśpiewany radośnie)
Czy łatwo ci było tak wcześnie wstawać?
- Bardzo chętnie wstawałem, zrywałem się z łóżka i szybko robiłem najpotrzebniejsze rzeczy. Ja cały rok czekam na roraty, tęsknię za nimi.
Jakie są Twoje ulubione zabawy?
- Lubię gry planszowe. Moją ulubioną jest gra nazwana „Było sobie życie”. Lubię też bawić się w Powstanie Chmielnickiego. Znam piosenkę „Dumka na dwa serca” (tu mama dodaje: Kuba interesuje się historią, zna wszystkich królów Polski). W wakacje byłem w Sandomierzu, zwiedzałem zamek i zbrojownie. To było bardzo interesujące.
Kim chcesz zostać w przyszłości?
- Kiedyś chciałem być żołnierzem albo strażakiem. Teraz chcę zostać księdzem, a wcześniej ministrantem.
Ideałem Kuby jest święty Jan Paweł II. Wie, że jako mały Karol chętnie grał w piłkę. Może dlatego on sam jest zapalonym piłkarzem i dwa razy w tygodniu chodzi na treningi.
O czym marzysz?
- O światowych dniach młodzieży, bo wtedy z rodzicami pojadę do Krakowa i tam spotkam się z papieżem Franciszkiem.
Każda odpowiedź tego pełnego światła dziecka zachwycała mnie. Zdałam sobie sprawę, że duży wpływ na to jaki Kuba jest mają rodzice. O rodzinie i wychowaniu rozmawiam z rodzicami Kuby. Państwo Matczakowie mają troje dzieci: Monika jest studentką na Uniwersytecie Jagiellońskim, młodsza Natalia tegoroczną maturzystką, a Kuba uczniem 1 klasy.
Na co Państwo zwracacie uwagę wychowując dzieci?
- Dla nas, mówi Pani Wiesia, ważna jest wiara. Człowiek prawdziwie wierzący jest pełen miłości i dobra. Chcielibyśmy aby nasze dzieci były dobrymi ludźmi. Mamy z nimi dobry kontakt. Rozmawiamy, wspólnie jeździmy na wakacje, razem się modlimy, w kościele i w domu. Najczęściej jest to dziesiątka różańca. Bywa też tak, że córki przygotowują wspólną modlitwę. Czasami śpiewamy. To daje poczucie więzi z Bogiem i rodziną.
Z wartko toczącej się rozmowy wyłania się portret Państwa Matczaków i klimat ich domu. Pani Wiesława pochodzi z Radomia, jej mąż Tomasz ze Świnoujścia. Ona ma ciepłą bardzo religijną rodzinę. To z domu rodzinnego wyniosła wiarę. Ze wzruszeniem wspomina babcię, wspólne modlitwy, pełen miłości klimat rodzinnego domu, gdzie wszystko ma swój początek.
Pan Tomek wychował się w rodzinie w której nie było tradycji religijnej. Wyjątkiem była babcia, która miała na niego dobry wpływ. Kiedy zakochał się w przyszłej żonie, zachwycił się też jej rodziną. Tak zaczęło się jego religijne formowanie.
Od wielu lat należą do Domowego Kościoła. Ta wspólnota jest dla nich ważna, gdyż tu spotykają ludzi, którzy też poszukują Boga w codzienności. Pani Wiesława w Roku Miłosierdzia pragnęłaby przeżyć III stopień rekolekcji w Rzymie.
Spotkanie z tą rodziną zrobiło na mnie duże wrażenie… Dużo zrozumiałam…
Lidia Kropska
Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.