W dniach 13 i 14 czerwca pielgrzymowaliśmy do niektórych żeńskich zakonów w Szczecinie i Myśliborzu. Ma to związek z faktem, iż obecny rok obchodzony jest jako Rok Życia Konsekrowanego. Wspominaliśmy o tym w poprzednim numerze.
Najpierw dotarliśmy do Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości, którego założycielką była Matka Teresa z Kalkuty, stąd potoczna nazwa „kalkucianki”.
Wchodzimy do skromnego lecz starannie utrzymanego budynku sióstr, położonego wśród zabudowań przemysłowych przy Bulwarze Gdańskim. W dużej Sali, która pełni funkcję sali konferencyjnej, kaplicy a także jadalni spotykamy się z przedstawicielką zakonnic, starszą siostrą, która przybliża nam pracę zgromadzenia. Dowiadujemy się od niej, że w zgromadzeniu w Szczecinie jest obecnie siedem sióstr. Pochodzą one z różnych części świata. Są to cztery Polki, dwie Hinduski, jedna siostra z Sri Lanki. Językiem komunikacji miedzy nimi jest język angielski. W tym języku czytają każdego dnia Biblię.
Piękne słowa ich credo „ jeśli dajesz chleb, daj go z miłością” oddają ducha wspólnoty.
Czym na co dzień zajmują się siostry?
Przede wszystkim niosą pomoc ludziom bezdomnym, samotnym, potrzebującym. Żywią ich, przyjmują do noclegowni, szczególnie w zimie. Opiekują się ludźmi chorymi, bezradnymi. Odwiedzają ich w domach i szpitalach. Dają im doraźną pomoc i wsparcie, o nic nie pytając. Oddalone od własnych rodzin, służą z pokorą i miłością tym, którzy mają niewiele lub nie mają nic. Z rodziną utrzymują kontakt listowny lub telefoniczny, a pojechać do nich na urlop mogą raz na dziesięć lat.
Twarde reguły życia zakonnego świadczą o heroizmie i poświęceniu sióstr.
Opowieści siostry słuchaliśmy z wielkim zainteresowaniem i uznaniem dla ich codziennego trudu. Trudu, który dzięki miłości i modlitwie stał się radosną służbą dla bliźniego i świadectwem prawdziwie chrześcijańskiej postawy.
Byliśmy urzeczeni i poruszeni nie tylko relacją siostry, ale również jej osobowością. Widzieliśmy starszą kobietę, ponad 70 – letnią, o jasnej, spokojnej, pięknej twarzy. Widać było wyraźnie, że jest to człowiek szczęśliwy i spełniony.
Po wizycie u Sióstr Misjonarek Miłości pojechaliśmy do katedry, głównej świątyni naszej archidiecezji. Zaplanowane mieliśmy jej zwiedzanie a także wjazd na wieżę. Panorama Szczecina oglądana z wysokości katedralnej wieży była imponująca, jednak największym przeżyciem tej części pielgrzymki było spotkanie z siostrą Joanną – „jadwiżanką wawelską”. Ale o tym spotkaniu napiszemy w następnym numerze.
Lidia Kropska
Barbara C. Jackowska
Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.