Pożegnanie papieża Franciszka, przeżycie siostrzano-braterskiej, modlitewnej wspólnoty na pielgrzymim szlaku były tym, co nas zmobilizowało z Grażynką, aby wziąć udział w pielgrzymce parafialnej, w roku jubileuszowym do Rzymu. Kiedy o tym decydowaliśmy Franciszek jeszcze żył. Szczerze życzyłem Mu już wtedy odejścia do domu Ojca, zdając sobie sprawę z postępującej choroby i ogromnego brzemiona zadań, które na Nim ciągle ciążyły. Jednocześnie doświadczaliśmy wtedy Jego pięknego świadectwa gotowości przejścia do lepszego przecież Świata. W dniu pogrzebu Franciszka wyruszyliśmy na pielgrzymi szlak. Teksty Franciszka towarzyszyły nam często, szczególnie w autokarze gdzie wspominaliśmy Jego słowa z adhortacji apostolskiej „Gaudete et exultate” - o powołaniu do świętości w świecie współczesnym, czy z ostatniej encykliki "Dilexit nos" - O Sercu Pana Jezusa, czyli o Miłości. Świadectwo 12 letniej posługi Franciszka stało się bardzo ważne w moim życiu i czuję radość z możliwości podziękowania Panu Bogu za nie, przy jego skromnym grobie w bazylice Matki Bożej Większej. Franciszek wielokrotnie zachęcał nas do naturalnej, cichej świętości ludzi świeckich. „…Lubię dostrzegać świętość w cierpliwym ludzie Bożym: w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych... W tej wytrwałości, aby iść naprzód, dzień po dniu, widzę świętość Kościoła. Jest to często „świadectwo z sąsiedztwa”, świętość osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga.”
Wychodząc od grobu Franciszka udaliśmy się na radosne spotkanie z ks. Maciejem Czaczykiem z naszej diecezji, studiującym dogmatykę na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Poruszające i radosne spotkanie, dające nadzieję opartą na świadectwie, ewangelicznym entuzjazmie młodego kapłana. Przy znakomitej pizzy i cudownych widokach Rzymu, oglądanych z tarasów Lombardo na najwyższym rzymskim wzgórzu Esquilin, z zapartym tchem słuchaliśmy jego przystępnych refleksji o różnicach w poglądach doktorów Kościoła: św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu, czy doświadczeniu muzyki w jego przeżywaniu wiary i miłości w Trójcy Świętej. Po tym mogłem znowu powrócić do Franciszka i jego ostatniej encykliki o Sercu Pana Jezusa, z którego emanuje Boża Miłość. Franciszek w pierwszym rozdziale encykliki pisze o „Znaczeniu serca”, i wyjaśnia, dlaczego konieczny jest „powrót do serca” w świecie, w którym pojawia się pokusa zniewolenia konsumpcjonizmem. Analizując, co rozumiemy przez „serce”, wskazuje, że obecna dewaluacja serca wywodzi się z „greckiego i przedchrześcijańskiego racjonalizmu, postchrześcijańskiego idealizmu i materializmu”. Przypomina, że w dominujących nurtach filozoficznych preferowano takie pojęcia jak „rozum, wola czy wolność”, lecz nie znaleziono miejsca dla serca. Tymczasem – przypomina papież: „Serce jest jednocześnie miejscem szczerości, w którym nie można oszukiwać ani udawać. Zwykle wskazuje na prawdziwe intencje, na to, co naprawdę myślimy, w co wierzymy i czego naprawdę pragniemy oraz na „sekrety”, których nikomu nie zdradzamy; krótko mówiąc, na nagą prawdę”. Zatem „niezależnie od wielu prób pokazania lub wyrażenia czegoś, czym nie jesteśmy, to w sercu rozgrywa się wszystko: tam nie liczy się to, co pokazujemy na zewnątrz ani to, co ukrywamy – tam jesteśmy sobą”. Franciszek uznaje, że w ostatecznym rozrachunku to ja „jestem moim sercem”, ponieważ ono mnie wyróżnia, kształtuje moją tożsamość duchową i jednoczy mnie w komunii z innymi ludźmi. Dodaje, że serce „jednoczy fragmenty” naszego jestestwa i umożliwia „autentyczną więź”. Zaznacza, że „wyjątkowa moc serca pomaga nam zrozumieć, dlaczego mówi się, że kiedy odbiera się rzeczywistość sercem, można ją lepiej i pełniej poznać. A to nieuchronnie prowadzi nas do miłości, do której serce jest zdolne, ponieważ miłość jest najbardziej intymnym czynnikiem rzeczywistości”.
Chcę wierzyć w to, że stawiane przed nami wyzwania, jak są okupione trudnościami, myślami o rezygnacji, to w końcu mogą przynieść piękne owoce. Tak było z przygotowaniami pielgrzymki, przez naszego brata Ignacego – otwarcie dzielił się tym z nami jeszcze, przed pielgrzymką. Myślę, że to, co przeżyliśmy razem, przerosło nasze pragnienia i oczekiwania. Dziękuję Panu Bogu za Franciszka, Wspólnotę pielgrzymkową, która z hasłem „zero dla narzekania” przekuwała trudy pielgrzymkowe na radość i nadzieję oraz za Ignaca, bez którego nie przeżylibyśmy tak pięknych chwil. Chwała Panu!
Adam
nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.