W trakcie naszej rzymskiej pielgrzymki wdzięczności mieliśmy możliwość uczestniczenia w uroczystościach odpustowych w kościele pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika przy via delle Botteghe Oscure, który jest najstarszym ośrodkiem duszpasterskim poza Krajem. Ksiądz wygłaszający homilię, w trakcie uroczystej mszy św. zilustrował postać św. Stanisława literackimi obrazami. Jeden z nich pochodził z Kubusia Puchatka i dotyczył dialogu Prosiaczka z Kubusiem, którego dopytywał o najpiękniejszy dzień w tygodniu. Kubuś Puchatek odpowiedział: dla mnie najpiękniejszym dniem w tygodniu jest „dzisiaj”. Wcale nie „wczoraj” czy „jutro”, tylko „dzisiaj”. To podkreślenie dzisiaj, teraz, bez oglądania się wstecz ani też wprzód, uzmysłowiło mi, że szczególnie w tym czasie (dziś) musimy sobie zadać pytanie o nasze non possumus, które tak wyraźnie widoczne było w życiu biskupa Stanisława czy Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Obaj za swoją bezkompromisową postawę przypłacili: pierwszy życiem a drugi więzieniem. To pytanie nie jest skierowane jedynie do kościelnych hierarchów, ale w tym czasie, przede wszystkim do nas, ludzi świeckich. Potrzeba nam dzisiaj jednoznacznych postaw wierzących ludzi świeckich wobec zgnilizny, która nas otacza zarówno w naszej Wspólnocie Narodowej jak i Wspólnocie Kościoła. Jak możemy stać się wiarygodni i nazywać się uczniami Chrystusa, jak nie będziemy reagować na kolejne akty, ingerujące w desakralizację naszego życia społecznego i pracy, które zaczynają być wprowadzane w życie przez propagatorów jedynie świeckiego charakteru naszej pracy, czy też wychowywania w szkole naszych dzieci i wnuków? Jak możemy – jako świeccy wierni – być wiarygodni, jeżeli sprawę odpowiedzialności za wspólnotę Kościoła, wspólnoty parafialne czy inne wspólnoty formacyjne działające w obrębie Kościoła, chcemy pozostawić jedynie hierarchii kościelnej i siostrom zakonnym. Czemu zaproszenie papieża Franciszka do synodalności traktujemy z przymrużeniem oka i udajemy, że nie wiemy o co chodzi? Wygląda to tak, jakby stan, który jest odpowiadał nam. Był dla nas wygodny, byleby tylko nikt od nas niczego nie wymagał. I zagwarantował „święty spokój”, który bardzo łatwo usprawiedliwić „tępym” posłuszeństwem. Mamy „prawo wypowiedzenia naszego: non possumus również w obrębie naszej Wspólnoty Kościoła. Zawsze jednak pamiętajmy o tym, że każdy taki krok jeszcze bardziej powinien być skierowany na budowanie jedności, a nie na zaspokajanie własnych ambicji czy pomysłów. Nie należy tego robić jedynie emocjami ale przede wszystkim cierpliwym i czasami długotrwałym działaniem, odwołując się do rozeznawania w – darowanym nam każdego dnia – Duchu Świętym. Nie da się tego również robić bez postawy pokory i przyjmowania ofiary, szczególnie w przypadkach odrzucenia czy niezrozumienia, nawet wśród najbliższych. Jeśli, to co chcemy zmienić, naprawić ma przynieść długotrwałe owoce i podobać się Panu, to czas zbierania owoców pozostawmy Jemu. Nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg (1Kor 3,7). Jak każda pielgrzymka – ta pracuje we mnie – również dziś – konkretnego dnia. W tej popielgrzymkowej codzienności, w moim dziś, odnalazłem 15 wskazówek Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego: co to znaczy być uczniem Chrystusa? Dopowiem nie jutro, ale dziś. (patrz poniżej).
Adam
Cechy ucznia Chrystusa
1. Uczeń nie dopuszcza do tego, aby istniał konflikt zajęć między działalnością dla Pana a jego własnymi troskami. Praca dla Pana staje się jego własną.
2. Nie pyta nieustannie „dlaczego”, gdy Pan od niego czegoś żąda. Nie domaga się ujrzenia całego planu przed przystąpieniem do jego realizacji.
3. Gotów jest odpowiedzieć na Pana w każdej chwili, nawet, gdy nie został uprzedzony.
4. Wykonuje wszystko, co zostało mu zlecone, bez względu na to, czy zajęcie jest przyjemne czy też nie. Zdaje sobie sprawę z tego, że jego odmowa zmusi Pana do poszukania innego sługi, który może jest zajęty innym zadaniem.
5. Uczeń zadowala się pracą bez ciągłych oznak aprobaty ze strony Pana. Wie, że otrzyma zapłatę w odpowiednim czasie.
6. Wiernie znosi długie okresy czasu, kiedy Pan wydaje się nieobecny, gdy jego posługa staje się uciążliwa i wzbudza poczucie osamotnienia. Wierzy w słowo Pana. Idzie naprzód wzmocniony Duchem Pana zamieszkałego w nim.
7. Nie troszczy się zbytnio o natychmiastowe efekty swoich wysiłków, ponieważ wie, że owoce to sprawa Pana. Nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg (1Kor 3,7).
8. Chętnie przyjmuje rozkazy i polecenia innych sług, których Pan ustanowił nad nim. Nie upiera się, aby Pan kierował wszystkie swoje słowa wprost do niego.
9. Nie zniechęca się, gdy Pan go doświadcza. Wie, że wszelkie próby są oznaką miłości. Bo kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje (Hbr 12,6).
10. Nie jest zazdrosny z powodu darów i uwagi Pana skierowanych na innych.
11. Gotów jest zmienić swoje funkcje, gdy Pan mu nakaże. Nie kocha bardziej swych zadań niż Pana.
12. Spokojnie i radośnie przyjmuje pochwałę od innych, ponieważ wie, że dobro, które uczynił, zostało dokonane mocą Pana. Słusznie może się radować przede wszystkim dlatego, że został wybrany przez Pana oraz dlatego, że odpowiedział „tak” i zbiera za to błogosławieństwo.
13. Nie spodziewa się, że doskonale wykona swoje zadanie. Gdyby tak było nie potrzebowałby Pana, by go pouczał, kochał, zbawił. Gdy staje się leniwy, niedbały, obojętny lub popada w inne grzechy, może z radością się nawrócić, wiedząc, że jego Pan, a nie on jest Zbawicielem.
14. Uczeń wie, że swojego Mistrza, w odróżnieniu od innych mistrzów, może nazwać bratem lub przyjacielem.
15. Uczeń chętnie kroczy drogą swego Mistrza – aż do Kalwarii.
Sługa Boży, ks. Franciszek Blachnicki
nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.