Z racji odpustu uczestniczyliśmy we Mszy św. w polskim kościele pw. św. Stanisława. Tam spotkaliśmy się z ks. Pawłem Ptasznikiem – rektorem tego kościoła i duszpasterzem polskiej emigracji w Rzymie, byłym wysokim urzędnikiem Kurii Rzymskiej. Był bliskim współpracownikiem Jana Pawła II i ze wzruszeniem o tym opowiadał. O zwyczajności naszego papieża, jego otwartości na człowieka i na opinie nawet jego, wówczas młodego księdza. Kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Rzymie jest najstarszym i najcenniejszym polskim zabytkiem poza granicami Polski. Należy do Kościoła polskiego od 1578r, a początki jego sięgają IV w.
Kolejnym kościołem, w którym są Msze św. w Rzymie w j. polskim to świątynia pw. św. Alfonsa Liguoriego oo. Redemptorystów. W ołtarzu głównym znajduje się obraz MB Nieustającej Pomocy, przywieziony w XV w. przez chrześcijan z Krety, którzy schronili się w Rzymie przed Turkami. To właśnie redemptoryści rozpowszechnili nabożeństwo do MB Nieustającej Pomocy.
Byliśmy w Muzeum Dusz Czyśćcowych w Rzymie. Pisałam kiedyś w naszej gazetce o nim i jego 10 eksponatach. Przybyły 4 kolejne, które poddawane są badaniom. Czyściec istnieje. Są tam dusze, także naszych bliskich. Potrzebują naszej modlitwy, nie odmawiajmy im jej.
Każdego dnia uczestniczyliśmy we Mszy św., w czwartek przy grobie Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra, w cotygodniowej mszy św. o g.7.15, która tłumnie gromadzi Polaków. Ogromne poczucie jedności i wspólnoty. Dzień wcześniej, w środę, na placu św. Piotra uczestniczyliśmy w audiencji z papieżem Franciszkiem. Było b. dużo polskich akcentów: czytanie z Biblii w j. polskim i tłumaczenie wypowiedzi Papieża. Ale najradośniejszym znakiem polskiej obecności była Mała Armia Janosika, licząca 260 członków w różnym wieku, od kilku lat po 70-tkę. Największa kapela góralska w Polsce grała i śpiewała przed, w trakcie i długo jeszcze po audiencji. Serce rosło.
Pisałam, że spotkaliśmy pięknych ludzi. Jeszcze nie wspomniałam o kobietach: o dwóch Dominikankach, s. Eleonorze – przełożonej domu w Rzymie, s. Włodzimierze Stawarz – siostrze naszego ks. Ignacego; s. Izabel i s. Marioli – Małych Siostrach Jezusa od Karola de Foucauld i ss. Elżbietankach: Irenie i Magdalenie. Większość z nas była już i to nie raz w Bazylice św. Piotra, ale oglądaliśmy ją jak muzeum. Dzięki s. Eleonorze, jej sposobie oprowadzania, opowiadania, jak to powiedziała Beatka, poczuliśmy się jak w kościele, a nie tylko w zabytku. Siostra przedstawiała tyle szczegółów, na które inni nie zwracali uwagi. Miała ogromną wiedzę, ale podzieliła się nią z nami w taki sposób, w którym skupiła uwagę, a my nie czuliśmy się przeciążeni nadmiarem wiadomości. Jeszcze był czas i chęć na dopytywanie. S. Włodzimiera umożliwiła nam kontakty z kapłanami, o których napisałam wyżej i z s. Eleonorą. Spotkanie z s. Włodzimierą było b. rodzinne, przy kawie. Z zainteresowaniem pytała o nas; opowiadała o swojej pracy w Watykanie, przy kard. Konradzie Krajewskim. O jego niespodziewanej obecności na pogrzebie mamy, p. Heleny Stawarzowej. Niesamowite było jej świadectwo o doświadczaniu obcowania zmarłych, o pomocy mamy, śp. Heleny, w trudnej sytuacji, czy w chorobie.
S. Izabel i s. Mariola, Małe Siostry Jezusa od Karola de Foucauld ujęły nas swoją prostotą i radością. Poczęstowały każdego szklanką wody. Razem z nami czuwały w kaplicy na naszej adoracji Pana Jezusa. Opowiadały o swoim życiu, zgromadzeniu, założycielce s. Magdalenie, która przemycała Najświętszy Sakrament nawet przez granice Rosji. Pokazały busika, w którym przemieszczała się po Europie s. Magdalena i ukryte tabernakulum, której żadne służby graniczne nie odkryły.
SS. Elżbietanki wzbudziły mój podziw swoją pracowitością i życzliwością. Mieszkaliśmy u nich w pokojach gościnnych. Każdego dnia rano, przy śniadaniu, spotykaliśmy się z cichą, uśmiechniętą i cierpliwą s. Magdaleną. Przygotowywała dla nas ranne posiłki na wcześniejsze godziny niż dla pozostałych gości. A za każdy nasz drobny gest była wdzięczna. S. Irenę podziwialiśmy za jej znajomość licznych j. obcych i organizację. Mimo licznych zajęć siostry dużo czasu poświęcały na modlitwę. Pan Bóg współdziałał, albo raczej one z Panem współdziałały i dlatego wszystko było na Jego chwałę i nasz pożytek.
Podziwialiśmy piękny śpiew Włochów na nieszporach, prowadzonych przez wspólnotę św. Idziego w Bazylice Mniejszej Najświętszej Marii Panny na Zatybrzu. W trakcie modlono się również gorliwie o pokój na całym świecie. Wielkim przeżyciem duchowym był także różaniec odmawiany każdego dnia przed Bazyliką di Santa Maria Maggiore. U nas nabożeństwa różańcowe odmawiane są w październiku, a we Włoszech właśnie w maju. Osoby świeckie i konsekrowane prowadziły rozważania poszczególnych tajemnic i odmawiały dziesiątek Różańca. W rękach trzymano lampiony i różańce. Towarzyszyły tym modlitwom piękne pieśni Maryjne.
Ta pielgrzymka to Boży dar dla nas. c.d.n.
Grażyna
nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.