Fragmenty wywiadu z ks. Tomaszem Kancelarczykiem, prezesem Fundacji Małych Stópek:
ks. T. Kancelarczyk: Bardzo często zatrzymujemy się na przykazaniach, a zapominamy, że miłość potrzebuje czegoś więcej. Jeżeli jest w tobie miłość do Pana Boga, pokaż, jaka ta miłość jest. Bóg swoją miłość do człowieka pokazał na krzyżu.
M. Terlikowska: Ksiądz działa na dość wrażliwym polu, czyli pro-life. Walczy ksiądz z aborcją. Spora część mainstreamowych mediów to jednak media proaborcyjne. Bardzo one księdza atakują?
ks. T. Kancelarczyk: W wielu sprawach nie wchodzą mi w paradę, bo wiedzą, że by im się zrobiło głupio i nie miałyby argumentów do obrony swojego stanowiska. One ciągle mówią o wyborze, ale trudno o nim mówić, kiedy spojrzymy choćby na zdjęcie ślicznej dziewczynki, które przysłała mi jej mama. Tego dziecka miało nie być. Pewnie gdyby ta kobieta spotkała się na początku ciąży ze zwolennikami „wyboru”, usłyszałaby wiele argumentów za tym, że powinna dokonać aborcji. Jest sama, po domu dziecka, nie ma rodziny, wsparcia, jaką więc zapewni przyszłość temu dziecku… i tak dalej. A ona mimo tylu przeciwności urodziła i pisze do mnie: „Gdyby nie ksiądz, nie miałabym tak wspaniałej istotki”. To jest coś wobec czego te wszystkie aborcyjne krzyki się nie liczą; to pokazuje, jakie one są złe. Gdyby ta mama posłuchała zwolenników aborcji, ta dziewczynka zostałaby zabita. Skoro stawką jest wartość fundamentalna, to znaczy życie człowieka, to czy naprawdę muszę się przejmować jakimiś atakami? Niech sobie gadają ile chcą, ja i tak uratuję kolejne dziecko, i jeszcze kolejne…
Gdyby nie było tej wrogości, nie mielibyśmy problemu… Wrogość wobec życia kształtuje postawy aborcyjne – nie tyle kobiet, ile mężczyzn, rodzin, które potem mówiąc o swoim dziecku lub wnuku, przekonują, że „tego problemu” trzeba się pozbyć.
Przypomina mi się sytuacja kobiety, której pomogliśmy zrobić amniopunkcję, żeby sprawdzić, czy dziecko jest zdrowe, bo ani USG, ani badanie z krwi nie dawały jednoznacznego wyniku. Kariotyp okazał się prawidłowy. Gdyby ta osoba była nastawiona aborcyjnie, to dziecko już by prawdopodobnie nie żyło, mimo że jest zupełnie zdrowe. Nie mówię przez to, że mamy nie dokonywać aborcji, bo jakiś procent badań jest niewiarygodny; mamy nie dokonywać aborcji, bo to jest człowiek, nawet jeżeli jest chory.
(Książka – wywiad pt.: „Chodzi mi o życie”,
przeprowadzony przez Małgorzatę Terlikowską, str.61-62;216-217)
25. marca kolejny raz będziemy obchodzić Dzień Świętości Życia, ustanowiony w 1998 r. To dzień Zwiastowania Pańskiego, czyli przyjścia Archanioła Gabriela do Maryi, by ogłosić Jej, że poprzez działanie Ducha Świętego pocznie Syna Bożego. To by trudny dzień dla Maryi i Józefa.
Celem ustanowienia Dnia Świętości Życia jest budzenie wrażliwości na sens i wartość ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Gdy brak tej wrażliwości to jak napisał papież Jan Paweł II: „Kryterium szacunku, bezinteresowności i służby zostaje zastąpione przez kryterium wydajności, funkcjonalności i przydatności: drugi człowiek jest ceniony nie za to, kim jest, ale za to, co posiada, czego dokonuje i jakie przynosi korzyści”. Papież zwrócił też uwagę, że przerywanie ciąży często określane jest słowem „zabieg”, co „zmierza do ukrycia jego prawdziwej natury i złagodzenia jego ciężaru w świadomości opinii publicznej”.
Zachęcam serdecznie do podjęcia w tym dniu, Dniu Świętości Życia, Duchowej Adopcji Życia Poczętego. Przez 9 miesięcy – tyle ile trwa stan błogosławiony, ciąża – codziennie modlimy się w intencji poczętego dziecka, którego życie jest zagrożone i jego rodziców, krótką modlitwą i jedną tajemnicą różańca. Tożsamość tego dzieciątka znana jest tylko Bogu. Taka modlitwa to także realna pomoc i działanie. Bóg nas słucha i wysłuchuje. Bóg nie odmawiam prośbom. Tak możemy uratować chociaż jedno życie.
Grażyna