Gdyby zadać komuś pytanie: „Co to znaczy, że Bóg jest miłością?” odpowiedź brzmiałaby...
...zapewne tak: „Bóg kocha człowieka”. Doskonale! Tylko że... człowiek, świat istnieje od iluś miliardów lat, a zatem kogo odwieczny Bóg kochał przedtem? Przecież jest niezmienny, więc był miłością także wtedy, gdy nie istniały jeszcze nawet najmniejsze organizmy żyjące w przyrodzie! Oczywiście, istnieje też miłość samego siebie (chodzi tu, rzecz jasna, o jej zdrową formę, a nie o egoizm), ale każdy rozumie, że najgłębsza istota miłości opiera się na relacji pomiędzy "JA" a "TY".
I oto musimy sformułować zdanie, które na pierwszy rzut oka może wydawać się zaskakujące: „Bóg jest miłością, dlatego że jest JEDEN W TRÓJCY!”. Chrystus, objawiając nam Trójcę Przenajświętszą, ukazuje nam zachodzące w niej relacje, relacje miłości: Umiłowałeś Mnie przed założeniem świata (J 17,24); Niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca (J 14,31). Ale zaraz może zrodzić się zastrzeżenie: skoro w Bogu istnieje "JA" i "TY", jakże możemy mówić o jedności? Tymczasem w Bogu istnieje jedyna, niepowtarzalna relacja: wzajemna miłość Ojca i Syna jest Osobą – to Duch Święty. W ten sposób Trzej rzeczywiście stanowią Jedno.
Może zmęczyły was te teologiczne rozważania, są one jednak niezmiernie ważne. Chodzi bowiem o to, by zrozumieć, że zagadnienie Trójcy Przenajświętszej nie jest abstrakcyjnym problemem dla filozofów, ale jest rzeczywistością niezmiernie bliską nam wszystkim. Gdy bowiem mówimy: Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, tym samym stwierdzamy: Chwała odwiecznej Miłości... tej, której wszechświat zawdzięcza swe istnienie. Stwórcą wszystkiego nie jest despotyczny Sędzia czy obojętny Zegarmistrz, ale Bóg – Przyjaciel, Bóg – Miłość, która pragnie wzajemnej więzi, pragnie dawać siebie. W mądrości i miłości stworzyłeś wszystkie swoje dzieła... aby napełnić swoje stworzenia dobrami i wiele z nich uszczęśliwić jasnością Twojej chwały (IV modlitwa eucharystyczna). Nie jesteśmy dziećmi przypadku: jeśli istniejemy, to dlatego, że Miłość chciała, żebyśmy żyli i troszczy się, byśmy mieli to, co jest potrzebne do życia. Wszystko to czeka na Ciebie, byś dał im pokarm w swym czasie (Ps 104,27). Wszechmocny Bóg pragnął w swej miłości, abyś zaistniał ty, by zaistniał łaciaty kotek i czerwona róża… Pragnął, by świat był piękny i bogaty, by człowiek był w nim szczęśliwy.
Co więcej, Miłość stworzyła nas po to, by zaprosić nas do udziału w swoim życiu, życiu Trójcy Przenajświętszej: Ojcze, chcę, aby także ci, których mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem (J 17,24). Dlatego przykazanie miłości jest nie tylko nadanym prawem, ale jest zaproszeniem, biletem wstępu. Bóg jednak wie, jak bardzo jest to trudne dla ludzkiej natury skażonej grzechem pierworodnym, dlatego aby nam pokazać, jak bardzo Mu na nas zależy, posunął się aż do bardzo radykalnych środków: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał (J 3,17). A następnie, by jakby "utrwalić" na wieki ten dar, zesłał Ducha Świętego, aby kontynuował dzieło Jezusa: miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (Rz 5,5); Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi (Rz 8,16). Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy; ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (1 J 3,1-3).
Dante Alighieri w ostatnich słowach Boskiej komedii określa Boga niezwykle trafnym tytułem: Miłość, która porusza słońce i inne gwiazdy – ta Miłość, która porusza wszelkie żywioły, ale również ciebie i mnie: kieruje nas Ona ku jedynemu celowi, dla którego istnieje wszystko: ku miłości.
Danuta Piekarz, Kwartalnik Katolicki ESPE, nr 47