Początek Wielkiego Postu uruchamia w nas wiele pytań dotyczących naszej wiary, jej sensu, autentyczności i dawanego świadectwa. Koniec Wielkiego Tygodnia to okazja świadomego przeżycia Triduum Męki Pana Jezusa i Nocy Zmartwychwstania. Być z Nim w Ogrodzie Oliwnym – nie uciekać, przed sądem Piłata i wołać: kocham Cię Jezu. Na dziedzińcu arcykapłana grzać się z św. Piotrem i przyznawać się do bycia Jego uczniem. Pomagać nieść krzyż jak Szymon Cyrenejczyk, ale nie z przymusu lecz z miłości do Chrystusa. A na końcu tej drogi, wytrwać pod krzyżem obok Matki Jezusa i św. Jana. To jest prawdziwe życie. Radosne życie. Prawdziwie radosne, bo z Jezusem. Zawsze z Jezusem, mimo wszystkiego dookoła. Ale to nie koniec tej życiowej wędrówki, to dopiero jej początek, otwierany Mocą Zmartwychwstania Zbawiciela. Wieczne życie z kochającym Bogiem. Bez Krzyża nie ma Zmartwychwstania.
Czytałam ostatnio książeczkę o Medziugorje i okolicy. 30 km na północ od Medziugorje znajduje się miejscowość Siroki Brijeg, a w nim klasztor Franciszkanów, który jest jednym z najbardziej znanych klasztorów na terenie Hercegowiny. Na początku XXI wieku w klasztorze mieszkał o. Jozo Zovko, były proboszcz parafii Medziugorje. Przybywali do niego liczni pielgrzymi, chcąc się z nim spotkać i wysłuchać jego nauk. Autor tej książki pisze, „że wiele lat temu będąc w Sirokim Brijegu na spotkaniu z o. Jozo Zovko, usłyszał o fenomenie parafii, którą kierują franciszkanie. Otóż w parafii od lat nie ma rozwodów. Dokumentują to zapisy w księgach parafialnych, z których wynika, że od początku ich prowadzenia wśród 13 tys. wiernych nie odnotowano żadnego rozwodu. Jak twierdził o. Jozo, aby zrozumieć ten fenomen koniecznie trzeba znać historię tych terenów. Przez kilka wieków katoliccy mieszkańcy Bośni i Hercegowiny byli gnębieni przez Turków, a po II wojnie światowej przez komunistów, którzy chcieli zniszczyć wiarę w Jezusa Chrystusa [tylko w tej miejscowości komuniści zabili 32 franciszkanów]. Te trudne doświadczenia, ucisk, a także bieda spowodowały, że ludzie mieszkający tu zrozumieli, iż jedynym oparciem nie jest drugi człowiek i pokładanie w nim nadziei, nie traktaty międzynarodowe, których było tak wiele, organizacje niosące pomoc. Jedyną nadzieją jest krzyż Chrystusa, co przez wieki głosili franciszkanie. Dlatego ci zwykli, prości ludzie zrozumieli, że nie da się uciec od krzyża i swoje małżeństwa nierozerwalnie związali z krzyżem Chrystusa. Oni wiedzą, że drugi człowiek jest krzyżem, że drugi człowiek nie daje nasycenia i życia, a jedynie „krzyż daje życie Boże”. Narzeczeni przygotowujący się do ślubu nie słyszą od kapłanów, że znaleźli idealną żonę, męża, a po zawarciu sakramentu małżeństwa będą żyć długo i szczęśliwie. Kapłan przygotowujący młodych do ślubu mówi: <<Znalazłaś/znalazłeś swój krzyż. Krzyż, który masz kochać i nieść; krzyż, którego nie możesz porzucić – musisz go umiłować. >> Tradycją się stało, że narzeczeni przynoszą do kościoła krzyż, który poświęcony przez księdza jest obecny podczas składania przysięgi małżeńskiej. Najpierw narzeczona kładzie prawą dłoń na krzyżu, a następnie na jej dłoni kładzie swoją dłoń narzeczony. Dopiero wtedy kapłan przewiązuje ich dłonie i krucyfiks stułą, i młodzi ślubują sobie: miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Wiedząc, że druga osoba to krzyż, który trzeba dźwigać, są sobie wierni, nie łamią danej przysięgi.”
Taka jest moc i łaska w Krzyżu. Taki ma sens krzyż w życiu ziemskim. Przyjęty z wiarą i miłością jest przedsmakiem szczęścia wiecznego, bo w chwilach trudnych uzmysławia nam, że nie jesteśmy sami, że jest przy nas Jezus. Krzyż pomaga też nam przypomnieć sobie, że na nim się życie nie kończy. Zmartwychwstaniemy, mocą łaski Bożej, dzięki męce Jezusa Zbawiciela.
Wielki Post to kolejna szansa na odpowiedzenie na Miłość Chrystusa, naszą miłością. Czy i jak ją wykorzystam? A Miłosierny Bóg czeka…
Grażyna