Klęczę przed relikwiami św. Elżbiety mojej patronki i dziękuję Dobremu Bogu, że mogę tu się modlić. Dziękuję Rodzicom, że dali mi imię tak niezwykłej świętej. 16 listopada wyruszyłam z ks. Ignacym, Elą i Olą na pielgrzymkę do grobu św. Elżbiety Węgierskiej i nie tylko...
Mijając Lubekę, Hamburg, Bremę dotarliśmy do Heede Ems, miejscowości w Dolnej Saksonii, gdzie w latach 1937-1940 Matka Boża ukazywała się czterem dziewczynkom. Pierwsze objawienie Maryi miało miejsce w uroczystość Wszystkich Świętych 1937 roku. Maryja ukazała się z Dzieciątkiem nazywając siebie Królową Dusz Czyśćcowych i Królową Wszechświata. Podczas objawienia wypowiedziała proroctwo odnoszące się do nadchodzącej II wojny światowej: „Wściekłość piekła przeistoczy się w przemoc i spowoduje ogromne zniszczenia. Ale to dlatego, że piekło widzi, jak wielu ludzi zgromadziło się wokół Mnie. Nie ma nad nimi władzy, aczkolwiek zabije ciała wielu”. Przekazując niepokojące orędzie, zachęciła do gorliwej modlitwy. Wieści o wizjach szybko rozeszły się po całym regionie i w ciągu kilku dni do Heede pielgrzymowały tysiące ludzi, by wspólnie modlić się na różańcu. Nie podobało się to nazistom. Dziewczynki zastraszano i zatrzymano w szpitalu psychiatrycznym, lecz nic ich nie odwiodło od przekonania o prawdziwości wizji. W ciągu trzech lat dziewczynki widziały Matkę Bożą ponad sto razy, a Ona zachęcała je do pokuty, modlitwy (zwłaszcza różańcowej) oraz do nawrócenia. Powiedziała też dziewczynkom, że najbardziej chciałaby być czczona w litanii loretańskiej. 3 listopada 1940 r. Matka Boża ukazała się im po raz ostatni. Pobłogosławiła je i powiedziała: „Bądźcie oddane Bogu i dzielne. Odmawiajcie często różaniec! Żegnajcie, moje dzieci, do zobaczenia w niebie”. Mimo niechęci niemieckich władz do miejscowości coraz liczniej i częściej przybywali pielgrzymi. I tak jest do dzisiaj. Na kult związany z objawieniami maryjnymi w Heede lokalny Kościół patrzy przychylnie. Nie ma jednak do tej pory oficjalnego uznania ze strony Watykanu.
Po opuszczeniu tego niezwykłego miejsca jedziemy śpiewając: „ruszaj, ruszaj, ruszaj tam…” do Telgte znajdującego się w kraju związkowym Nadrenia Północna Westfalia. Miasto jest znanym miejscem pielgrzymkowym. Przedmiotem czci jest figura Najświętszej Maryi Panny Bolesnej. Przedstawia Matkę Bożą trzymającą ciało Jezusa po Jego śmierci. Została wykonana z drewna lipowego w 1370 r. i ma wysokość 150 cm. W 1654 roku książę-biskup Bernhard von Galen kazał wybudować kaplicę specjalnie dla Piety i pielgrzymek. Stało się tradycją, że raz w roku wspólnoty obcojęzyczne z diecezji Munster idą do pięknego sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Telgte, aby podziękować, prosić, przepraszać. Niosą różne sprawy duchowe, aby powierzyć je Maryi, bo przecież Ona, rozumie to wszystko, z czym zmaga się człowiek. W skali roku natomiast przybywa tu ok. 150 tys. pielgrzymów. Miasto znane jest także z Muzeum Szopek Bożonarodzeniowych liczącego ponad 150 eksponatów z całego świata (m.in. piękna krakowska).
Następnego dnia ruszamy przez Góry Rothaar – pasmo górskie w sąsiedztwie doliny rzeki Lahn i Sieg, które jest częścią Reńskich Gór Łupkowych. Pięknie zalesione drzewami iglastymi, bukami i brzozami. Ich niezwykły koloryt połączony z urozmaiconym ukształtowaniem terenu towarzyszą nam do Marburga, gdzie znajduje się grób moje Patronki.
Św. Elżbieta to niezwykła postać. Była córką węgierskiego króla Andrzeja II i Gertrudy, siostry św. Jadwigi. Poślubiona landgrafowi Turyngii Ludwikowi IV większość życia spędziła na książęcym dworze w Turyngii, a po śmierci męża, przeniosła się do Marburga, gdzie żyjąc w głębokiej, wewnętrznej wierze poświęciła swoje życie na rzecz opieki nad kalekami, chorymi i ubogimi. Ufundowała szpital, w którym sama chętnie usługiwała. Oddała się, modlitwie, uczynkom pokutnym i miłosierdziu. Wpatrzona była w Chrystusa ukrzyżowanego, którego kochała ponad wszystko i którego widziała w chorych i biednych, zgodnie z Jego słowami: Wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z Moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Według legendy potajemnie rozdawała zamkowe zboże i chleb by nakarmić głodnych. Kiedyś wydawało się ludziom, którzy ją chcieli oskarżyć, że została przyłapana na takim czynie, ale wtedy cudownie w jej płaszczu zamiast chleba zobaczono róże.
Elżbieta