Nikt nie ma większej miłości od tej,
gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Od dzisiaj Kościół pragnie nazywać świętym człowieka, któremu dane było w sposób szczególnie dosłowny wypełnić powyższe słowa Odkupiciela. Działo się to wszystko w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, gdzie zamordowano w ciągu ostatniej wojny około czterech milionów ludzi. Nieposłuszeństwo wobec Boga, Stwórcy życia, który powiedział Nie zabijaj! spowodowało na tym miejscu potworną hekatombę śmierci tylu niewinnych.
Ojciec Maksymilian Kolbe, więzień obozowy, upomniał się w obozie śmierci o prawo do życia niewinnego człowieka – jednego z milionów. Ojciec Kolbe upomniał się o prawo do życia, wyrażając gotowość pójścia na śmierć w jego zastępstwie, ponieważ tamten był ojcem rodziny i jego życie potrzebne było najbliższym. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe potwierdził w ten sposób wyłączne prawo Stwórcy do życia niewinnego człowieka, dał świadectwo Chrystusowi i miłości.
Cenna jest w oczach Pańskich śmierć Jego świętych – tak powtarzamy w psalmie responsoryjnym. Zaprawdę jest cenna i bezcenna! Przez śmierć, jaką poniósł na krzyżu Chrystus, dokonało się odkupienie świata, gdyż śmierć ta ma cenę najwyższej miłości. Przez śmierć, jaką poniósł Ojciec Maksymilian, przejrzysty znak tej miłości odnowił się w naszym stuleciu, tak bardzo i tak wielorako zagrożonym grzechem i śmiercią. Śmierć poniesiona z miłości za brata jest heroicznym czynem człowieka, poprzez który wraz z nowym świętym uwielbiamy Boga. Od Niego bowiem pochodzi łaska tego heroizmu. Tego męczeństwa. Uwielbiamy więc dzisiaj wielkie dzieło Boże w człowieku.
Do tej ostatecznej ofiary gotował się Maksymilian, idąc za Chrystusem od najmłodszych lat swego życia w Polsce. Od młodych bowiem lat przenikała go wielka miłość ku Chrystusowi i pragnienie męczeństwa. Ta miłość i to pragnienie towarzyszyło mu na drodze powołania franciszkańskiego i kapłańskiego. Ta miłość i to pragnienie szły z nim poprzez wszystkie miejsca kapłańskiej i franciszkańskiej posługi w Polsce, a także posługi misjonarskiej w Japonii.
Natchnieniem całego życia była mu Niepokalana, której zawierzał swoją miłość do Chrystusa i swoje pragnienie męczeństwa. W tajemnicy Niepokalanego Poczęcia odsłaniał się przed oczyma jego duszy ów przewspaniały nadprzyrodzony świat łaski Bożej ofiarowanej człowiekowi. Wiara i uczynki całego życia Ojca Maksymiliana wskazują na to, że swoją współpracę z Bożą łaską pojmował jako wojowanie, „militia”, pod znakiem Niepokalanego Poczęcia. Rys maryjny jest w życiu i świętości ojca Kolbego szczególnie wyrazisty. Tym znamieniem naznaczył też całe swoje apostolstwo, zarówno w Ojczyźnie, jak na misjach.
Co się stało w bunkrze głodowym obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu w dniu 14 sierpnia 1941 roku? Odpowiada na to dzisiejsza liturgia: oto Bóg doświadczył Maksymiliana Marię i znalazł go godnym siebie. Doświadczył go jak złoto w tyglu i przyjął jako całopalną ofiarę. Chociaż w ludzkim rozumieniu doznał kaźni, to przecież nadzieja jego pełna jest nieśmiertelności. Co więc stało się w bunkrze głodowym dnia 14 sierpnia 1941 roku? Wypełniły się słowa powiedziane przez Chrystusa do apostołów, aby szli i owoc przynosili, i by owoc ich trwał. W przedziwny sposób trwa w Kościele i świecie owoc heroicznej śmierci Maksymiliana Kolbego. Maksymilian nie umarł – ale oddał życie... za brata.
Była w tej straszliwej po ludzku śmierci cała ostateczna wielkość ludzkiego czynu i ludzkiego wyboru: sam się dał na śmierć z miłości. I było w tej jego ludzkiej śmierci przejrzyste świadectwo dane Chrystusowi: świadectwo dane w Chrystusie godności człowieka, świętości jego życia i zbawczej mocy śmierci, w której objawia się potęga miłości. Właśnie dlatego śmierć Maksymiliana Kolbego stała się znakiem zwycięstwa. Było to zwycięstwo odniesione nad całym systemem pogardy i nienawiści człowieka i tego, co Boskie w człowieku – zwycięstwo podobne do tego, jakie odniósł na Kalwarii Pan nasz Jezus Chrystus: Jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Jana Pawła II homilia podczas kanonizacji