Źródłem wdzięczności Tomka były historie innych osób które np. w wieku kilkunastu lat dotknęła nieuleczalna choroba SM. Oni też mieli marzenia, dziś wiele lat później mają zupełnie inne, przemienione w ufność. Przesiedzieliśmy z chorymi niejedną noc, rozmawiając o ich życiu, śmiejąc się i wzruszając. Nie traciliśmy czasu na sprawy niepotrzebne, no może czasem J.
Od doświadczonych wolontariuszy uczyłem się cierpliwości, atmosfera była naprawdę wyjątkowa. Bóg zawstydzał mnie coraz bardziej. Patrząc na wdzięczność Tomka, ciężko było spojrzeć w lustro, ze świadomością tego co mam ja. Zmieniał się pryzmat patrzenia na swoje problemy. Jedna z osób opowiedziała mi historię swojego życia, tak osobistą i poruszającą, że do dziś mam ją w sercu i myślę , że pozostanie ze mną na zawsze i zmieni również mnie. Była osoba, dla której te rekolekcje były pierwszym wyjściem z domu od czterech lat, gdyż porusza się jedynie na wózku inwalidzkim, a mieszkając na drugim piętrze nie ma możliwości i pomocy.
Czas rekolekcji był wypełniony po brzegi: modlitwą, rozważaniami Pisma Świętego, rozmowami przy kawie czy herbacie. Słodkości również nie brakowało. W zasadzie mogę powiedzieć, że nie brakowało niczego, a tam gdzie brakowało, wypełniała to miejsce Boża Miłość, dostrzegalna na każdym kroku, dla której nie trzeba było kwiatów aby ją można poczuć. Tam zobaczyłem jak cierpienie przemienia się w radość, wdzięczność i ufność. Wszyscy byliśmy kolorami, którymi Duch Święty malował obrazy dla każdego, tworząc wspaniałe Boże Dzieła.
Zapamiętałem też wieczór, gdzie wszyscy uczestnicy śpiewali pieśni, śmiali się z historii Siostry Nulli, która ma wielki dar opowiadania. Na twarzy każdego był jeden wielki uśmiech. Pozostając przez chwilę przy niej, był też czas, aby wysłuchać historii jej uzdrowienia. Panowała wtedy cisza, jedynie zasmarkane nosy, po których płynęły łzy czasami ją przerywały.
Widziałem na tych rekolekcjach wspaniałego Pasterza, jednak jeśli rozwinę ten temat, ta część zostanie usunięta J. Widziałem tych, którzy zanim usiedli do stołu, nieśli jedzenie tym, którzy nie mieli sił zejść na stołówkę. Robili to w cichości, mimochodem.
Nieoceniona jest siostra Katarzyna, która swoją prawdziwością tego co robi i śmiechem totalnie mnie urzekła. Patrzyłem z radością na młodzież, która tam była. Uczyli się samych siebie szukając swojej drogi .Łzy w ich oczach podczas rozmów, pokazywały wrażliwość, walkę duchową, ogólnie dużo się działo.
Zapewne to był też czas dla tych, którym doskwiera samotność. Każdy spełniał inne potrzeby. Rozmowa, robienie kawy, wszystko miało swój sens. Niektórzy jak sami mówili oddalali się od Boga, a podczas tych rekolekcji Bóg im przypomniał, że jest w ich życiu, że pamięta o nich i przywołuje do Siebie, że tam gdzie jest ich cierpienie, jest i On.
Przekonanie jakie na nowo we mnie się zrodziło to fakt, że Bóg przychodzi w naszej codzienności w najmniejszych sprawach. Wyeliminowanie naszej obojętności i egoizmu robi miejsce dla Niego. To taka oczywistość, banał, ale jakże trudne w realizacji. Wypełnianie woli Bożej jest trudne, jednak przynosi niekłamaną, pozbawioną pychy radość i satysfakcję. Czasami nam się udaje J.
Zazdrościłem niektórym podczas tych rekolekcji gorliwości i oddania się Bogu tak bardzo, zanurzenia w modlitwie. Bożenka z balkonikiem modliła się całą sobą i tak pięknie mówiła o Bogu. Wiersze Basi były tak głębokie. Wieczór uwielbienia, również przyniósł wiele owoców, kruszył i wypalał serca tym, którym to było potrzebne. Piękne głosy dziewczyn, wiersze czytane z serca to wielki akcent tych rekolekcji. Bezcenny czas, który Pan Bóg podarował wszystkim, którzy tam byli.
Było wiele innych sytuacji poruszających serca, ale nie o to chodzi aby je wszystkie wymieniać. Wystarczyło tylko przyjąć zaproszenie od Niego i dać się obdarować.
To nie były dla mnie łatwe rekolekcje. Wróciłem z bólem pleców, niejednokrotnie kopany po kostkach, gdzie siedziała moja pycha, ale to jaki obraz namalował dla mnie Bóg, wiem ja. Chciałbym aby nie wyblakł. Usłyszałem od Ani, podczas ostatniego wieczoru, że przyjechałem tam po to, aby zobaczyć jak żyć, choć wcale jej o to nie pytałem.
Rafał
nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.