Po dwóch latach przerwy wróciliśmy do – tradycyjnych w Polsce – spotkań w Waszych domach, zwanych kolędą. Księża w innych parafiach naszego miasta oczekiwali na zaproszenia od wiernych. W naszej – po modlitwie o to, jaka jest wola Naszego Pana – było jak kiedyś. Rozpisałem ulicami, dzwoniłem do każdej rodziny, umawialiśmy się na konkretną godzinę, w razie czego na inny dzień. Byłem do dyspozycji między 10 a 20. I co? Tylko kilka osób powiedziało „Nie, dziękuję”. Kilkanaście, że teraz nie mogą i zaproszą w późniejszym terminie (ufam, że spotkamy się jeszcze w tym roku). Przyjęto mnie w prawie 300 domach. Wspólne kolędowanie, modlitwa, błogosławieństwo, pokropienie wodą święconą, bycie razem, rozmowy w braterskiej atmosferze… Jak dla mnie piękny czas. Czas, w którym można było doświadczyć obecności Boga i nasycić nią swe serce. I zdecydowana większość z tej szansy skorzystała. Pokrzepialiśmy się wzajemnie, ciesząc się, że jesteśmy ze sobą, bo razem zmierzamy do wieczności drogą wiary.
Jak to dobrze, że ta forma duszpasterstwa, mimo różnych grzechów osób duchownych, afer, zamieszania, a czasem wręcz ataków na ludzi przyznających się do Kościoła, przetrzymała czas pandemii. Bogu niech będą dzięki. Potrzebujemy spotykać się w świątyni ale także potrzebujemy w domach, w środowisku codziennego życia, rozwoju, wzrastania w wierze, zmagań z różnymi problemami, chorobami, samotnością… Te spotkania to przejaw wiary, że nasz Pan jest Emmanuelem tzn. Bogiem z nami i nie chcemy żyć bez Niego. Zdarza się często, że do kościoła, do sakramentów niektórym „nie jest po drodze”, ale kontaktu z Bogiem, właśnie przez modlitewną obecność księdza, potrzebują.
Bywały rozmowy o życiowo ważnych i potrzebnych sprawach. Jak to jest? Dlaczego warto? Co robić? Czy dobrze myślę? Jaka jest nauka Kościoła na dany temat? Jak zinterpretować fragment Pisma św. czy nawet wiersz?
Cieszę się bardzo, że lubimy się spotykać i nie ma przepaści, dystansu zamykającego przed duchownym. Z roku na rok atmosfera kolędy jest coraz bardziej rodzinna i swobodna, A jednocześnie świąteczna i uroczysta, jak w polskim przysłowiu: „Gość w dom – Bóg w dom”. Bardzo miłe, a czasem wręcz wzruszające, były gesty poczęstowania obiadem, kolacją, specjalnie na to spotkanie upieczonym ciastem, przygotowane owoce i słodycze, propozycje wspólnej kawy czy herbaty. Czułem się jak w domu rodzinnym.
Kilka starszych i chorych osób zdecydowało się na comiesięczne spotkania z Jezusem w komunii św., a zdarzyły się także kolędowe spowiedzi. Jest ogromną radością proboszczowskiego serca, gdy Boże dzieci chcą żyć sakramentalnie.
Były prośby o transmisję mszy św. niedzielnej motywowane pragnieniem łączności ze Wspólnotą choćby w takiej formie.
Wiele osób dziękowało i wprost ujawniało swą radość z tego, że ksiądz z posługą duszpasterską jest w ich domu. Ufam, że będziemy się nadal spotykać, a może jeszcze ktoś inny, niezdecydowany, otworzy również drzwi.
Spotkałem na kolędowych odwiedzinach wiele osób samotnych. Rodzice lub jedno z nich, często posunięci w latach, mieszkający w dużych domach czy mieszkaniach, do których dzieci, przy obecnym pędzie życia, sporadycznie zaglądają. Relacje sąsiedzkie, koleżeńskie, z krewnymi są coraz rzadsze, także przez różne obostrzenia. Może dobrym wyjściem w tej sytuacji byłoby włączenie się w którąś z małych wspólnot przy naszej parafii. A z drugiej strony, może powstanie grupa wolontariuszy odwiedzających takie osoby?
Przy okazji składaliście ofiary na cele diecezjalne, parafialne i dla mnie. Mówię po staropolsku „Bóg zapłać” za Waszą hojność, bo mam świadomość, że to nie z tego, co zbywało, ale że trzeba było uszczuplić, często i tak skromny, domowy budżet. Oby wystarczało na to, co konieczne.
Tworzymy wspólnotę wiary. Jesteśmy bardziej lub mniej zaangażowani w życie parafialne. Ale pewne jest to, że potrzebujemy siebie nawzajem, by się podtrzymywać, mobilizować, ubogacać, rozpalać, razem wzrastać… Parafia po to przecież jest. Korzystajmy więc z tej żywej Wspólnoty coraz bardziej. Pamiętajmy o sobie, troszcząc się o uświęcenie i zbawienie.
Niech Dobry Bóg, Miłość Nasza hojnie nam błogo+sławi
ks. Ignacy
nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.