Na dom Józefa, w którym mieszkał razem z Jezusem i Maryją, nie można patrzeć tylko przez pryzmat materialnego budynku i jego wyposażenia. Przede wszystkim należy przyglądać się miejscu zamieszkania Świętej Rodziny, jako przestrzeni duchowości. Ona pozostaje zamknięta w konkretnych murach, ale nie można na nich zatrzymywać swojego wzroku. Perspektywa domu, jako miejsca wiary i relacji z Bogiem, w który wplecione są relacje ludzkie jest o wiele ważniejsza i przynosi nowe spojrzenie na przestrzeń codziennego życia. Nie ma wątpliwości, że dom św. Józefa od początku był i do dziś pozostaje w wielu aspektach szkołą dla ludzi wiary. W największej prostocie, jaka towarzyszyła tamtym czasom, w pokorze życia Świętej Rodziny i pięknie przeżywanej tam religijności, ludzie wszystkich epok mogą odnajdywać inspirację do kroczenia drogą do nieba bez opuszczania własnego domu. Bóg po raz kolejny w najzwyklejszej codzienności ukrył to, co najważniejsze. Poszukajmy tych skarbów w niewielkiej miejscowości o nazwie Nazaret i w małym domu, ukrytym wśród innych, niemal identycznych i zupełnie niepozornych. Posłużmy się metaforą i zobaczmy z czego Dom Józefa, poza kamieniem, był zbudowany.
Pierwszym elementem i jednocześnie skarbem, który w nim odnajdziemy będzie fundament żywej wiary. Maryja i Józef od początku budowali dom na zaufaniu do Boga. To stanowiło fundament ich wspólnego życia. Oboje powiedzieli Panu Bogu TAK. Ten krok pozwolił im osadzić swój dom na fundamentach, którymi nie wstrząsnęły żadne życiowe perturbacje.
Kolejnym elementem, który daje schronienie i zabezpiecza domowników przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi są ściany. One otaczają wnętrze, a więc przebywających tam ludzi i toczące się codzienne życie. Ścianami domu św. Józefa była modlitwa; indywidualna i rodzinna. Cieśla z Nazaretu jako pobożny Żyd poświęcał czas na rozmowę z Bogiem, w szabat udawał się z Jezusem do synagogi, pielgrzymował też do Jerozolimy na święta Izraela. Tradycja zobowiązywała również Józefa do prowadzenia modlitwy w rodzinie. W ten sposób Jezus uczył się łączyć pracę z rozmową z Bogiem. Wszystkie wydarzenia toczące się w domu w Nazarecie były otoczone modlitwą, jak dom otoczony jest ścianami. Ona była sposobem życia Świętej Rodziny.
Gdyby szukać porównania do tego czym był dach w domu Świętej Rodziny, możemy powiedzieć, że stanowiły go relacje. Można stworzyć solidne fundamenty i zbudować mocne ściany, ale jeśli nie przykryjemy tego porządnym dachem, wiele zostanie utracone choćby przy pierwszym deszczu. Dach relacji wiązał całą bryłę budynku i wpływał na klimat wnętrza. Wiedza o trosce św. Józefa, jaką okazywał Maryi i małemu Jezusowi pozwala nam zobaczyć członków tej Rodziny pełnych zrozumienia i miłości do siebie. Z tego przede wszystkim zbudowane były ich relacje. To była więźba, która wznosiła dach. On natomiast pokryty został wieloma małymi dachówkami – to drobne, codzienne gesty życzliwości, zainteresowanie, wsparcie, bliskość, szacunek i zwykła obecność. Jeśli te małe dachówki ułożymy jedna przy drugiej, utworzą solidny dach chroniący całe wnętrze.
Przez okna wpuśćmy jeszcze do domu św. Józefa nieco światła i świeżego powietrza. Oknami była tam praca jaką wykonywali jego Mieszkańcy. Praca wprowadza aktywność w życie człowieka, motywuje do działania, dodaje energii i mobilizuje. Zupełnie jak świeże powietrze, albo promienie słońca, które o poranku budzą do życia. Wszelkie działanie jest jak życiodajny tlen. Dom św. Józefa nigdy nie był przestrzenią bezczynności i czasu upływającego na niczym.
Dodajmy jeszcze do domu św. Józefa trochę wyposażenia. – najistotniejsze użyteczne przedmioty. Był on wypełniony tym, co pomagało wzrastać w wierze, wspierało pracę i ułatwiało codzienne przetrwanie.
I jeszcze jeden ważny element – podłoga. To oczywista część każdego budynku, którą możemy porównać do zwykłej codzienności. Święta Rodzina właśnie z niej budowała swoje istnienie. Każdego dnia stawiała kroki wśród najzwyklejszych wydarzeń, które łatwo mogą spowszednieć. Wówczas możemy przeoczyć ich znaczenie. Z codziennej troski o dom, z modlitwy, pracy, ze spotkań, rozmów i tysięcy różnych, mało znaczących gestów zbudowany jest dom naszego życia. Chodzimy po tym wszystkim jak po zadeptanej podłodze, być może nigdy nie zastanawiając się jak bardzo to wszystko jest ważne. Każda z tych rzeczy jest jak kolejna klepka/deska. Bez niej nie byłby on taki, jakim go widzimy. Jeśli czegoś zabraknie, natychmiast robi się niebezpieczna dziura, o którą łatwo się potknąć i skręcić nogę. Zwykłe czynności każdego dnia pozwalają nam stąpać stabilnie wśród codzienności. Dlatego nigdy ich nie lekceważmy, zawsze wykonując je z miłością i zaangażowaniem.
„Każdy, kto przekroczył próg tego domu, od razu był otoczony radosną życzliwością, która wszystkim się udzielała”. Nie wynikało to z użytych do budowy domu materiałów, ani z bogatego wyposażenia wnętrza. Ta atmosfera to wynik wiary, która tam była pielęgnowana, zaangażowania w pracę i relacji między Mieszkańcami. W tym domu mieszkał przecież Bóg. Jeżeli zaprosimy Go także do naszych wnętrz, doświadczymy podobnej atmosfery i zbudujemy dom, który stanie się przedsionkiem tego, który jest nam obiecany w wieczności (por. J14,2).
Grażyna Szczodry za: Grzegorz Sokołowski w: „Idźmy do św. Józefa”, nr 3/2022
nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.