S. Michaela Rak – polska siostra zakonna ze zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, zgromadzenia szczególnie bliskiego mojemu sercu, bowiem od wielu lat uczestniczę w rekolekcjach organizowanych przez siostry w Myśliborzu. Stąd wiele z nich znam osobiście. Niestety, nie miałam sposobności, by spotkać się z siostrą bezpośrednio. Poznałam ją najpierw z książek Jana Grzegorczyka (Dziurawy kajak, Posłańcy uśmiechu), później z informacji medialnych (siostra odznaczona została wieloma medalami, w tym Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski ) a ostatnio dzięki książce Małgorzaty Terlikowskiej.

Właśnie lektura tej książki zachęciła mnie do napisania kilku słów o niezwykłej kobiecie, charyzmatycznej siostrze, która ma odwagę sięgać po nieosiągalne.

Siostra Michaela urodzona w Lipianach, małej prowincjonalnej miejscowości znana jest wielu Polakom a także mieszkańcom innych części świata. Skąd ta popularność? Z miłości do ludzi potrzebujących i chorych. Pomaganie ludziom jest jej życiowym mottem, od dziecka była bardzo uważna i wyczulona na los innych. W rozmowie z autorką książki wraca do swego dzieciństwa i młodości. Wspomina o tym, że chorej sąsiadce zanosiła syrop na kaszel przyrządzony z zebranych przez nią ziół, że by rozpalić w piecu i ogrzać pomieszczenie, w którym były małe dzieci powierzone jej opiece, wrzuca do ognia swoją nową kurtkę. Mówi też, że jako zakonnica spędziła długie godziny na rozmowie z bezdomnym, który pragnął być przez kogoś zauważony i wysłuchany. Przykładów bezinteresownej miłości można by mnożyć.

Wiele lat pracowała jako dyrektor w gorzowskim hospicjum o wdzięcznej nazwie Kamil. Hospicjum, które współtworzyła i organizowała. Tam zostawiła sporą część swego życia, swoje serce, miłość i szacunek dla ludzi cierpiących. Niosła radość tam, gdzie mieszkał smutek, przywracała godność ludziom chorym i poranionym przez życie.

O swojej pracy z chorymi na raka siostra mówi tak: „Bóg ma poczucie humoru. Siostra Rak z chorymi na raka. Moi chorzy i personel z uśmiechem na twarzy stwierdzają – my wszyscy mamy raka – ma na imię Michaela.” Nie tylko Bóg także siostra ma poczucie humoru.

To kobieta żywioł, wykształcona (teologia i prawo), pomysłowa i energiczna. Tytan pracy. A przy tym radosna, uśmiechnięta, otwarta. Potrafi rozmawiać z każdym: biednym, bezdomnym, chorym, ale także z ludźmi władzy, polityki, z biznesmenami i artystami. Jej prośby i argumenty zdołały przełamać najtrwalsze bariery. Ten niezwykły dar sprawia, że zdobywa pieniądze nawet od dawnych przeciwników. Często mówi o tym, że ci, którzy sceptycznie odnosili się do jej pomysłów, z czasem stali się najbardziej zaufanymi wolontariuszami.

Siostra Michaela wie, że bez pomocy Najwyższego nic by nie zrobiła, słowa Jezu, ufam Tobie, prowadzą ją przez niełatwe wyzwania.

Kilka lat temu podjęła się nowego zadania – budowy hospicjum w Wilnie. Zaczynała od zera, gdyż na Litwie idea pracy hospicyjnej była wówczas nieznana. Siostra odkrywała nowe możliwości, zmieniała mentalność ludzi, pozyskiwała sponsorów. Lata ciężkiej, wytężonej pracy jej i całej „drużyny” przyniosły owoce. Hospicjum jest, działa, niesie pomoc ludziom chorym i umierającym. Siostra, w miarę swych możliwości, wiele czasu spędza z chorymi, nawiązuje też kontakty z ich rodzinami. Stara się spełniać marzenia i pragnienia chorych (zawozi nad rzekę, by chory mógł powędkować, jedzie do sklepu nocą by dla kogoś kupić piwo lub lody...). W takim duchu pracuje cały wieloosobowy zespół. Hospicjum jest domem, w którym jest uśmiech bliskich, urodzinowy tort i choinka na Boże Narodzenie. Kiedy życie się kończy siostra jest przy chorym. Modli się trzymając jego rękę w swojej dłoni i wie, że w ten sposób towarzyszy odchodzącemu w jego drodze do wieczności. Taka jest misja siostry Michaeli. Rozpoczęła się ona wiele lat temu, gdy zakonnica ewangeliczne słowa chorego, który chciał być uzdrowiony, odniosła do siebie. Ów człowiek na pytanie Jezusa dlaczego nie wchodzi do sadzawki, odpowiedział: „Panie, nie mam człowieka, który by mnie wprowadził. Kiedy ja się już zbliżam, ktoś inny mnie wyprzedza”. To krótkie stwierdzenie „ nie mam człowieka”, sprawiło, że siostra uwierzyła, iż to ona ma być człowiekiem, który pomaga innym.

Portret zakonnicy ma barwy jasne. Bije z niego umiłowanie Boga, życia i bliźniego. Emanuje radosną nadzieją i duchem tajemnicy.

Historię życia siostry poznać można dzięki książce Małgorzaty Terlikowskiej pod tytułem „Mężczyźni mojego życia”. Kupując książkę mamy szansę zaprzyjaźnić się z jej bohaterką, wzruszyć różnobarwnymi historiami, a także wesprzeć finansowo hospicyjne dzieło siostry Michaeli. Warto.

Lidia

nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.