Tegoroczne pielgrzymowanie pokutno–modlitewne zakończone. Nakreślony nogami KRZYŻ HISZPANII – w intencji o miłosierdzie Boże dla tam mieszkających, dla całego świata i Pielgrzymów Bożego Miłosierdzia – uczyniony. Wasza ufna, pełna wiary, gorąca, wytrwała… modlitwa połączona z duchowymi ofiarami niosła sześciu Pielgrzymów. Było też podarowane jedzenie i finansowe wsparcie. Szliśmy po dwóch. W maju z południa i z północy do Madrytu, w czerwcu od Oceanu Atlantyckiego do Morza Balearskiego. Łącznie ok. dwóch tysięcy kilometrów pieszo, z krzyżem i różańcem w ręku, z modlitwą i mszą św., z wyrzeczeniem, trudem, wielkim wysiłkiem, w różnych warunkach atmosferycznych… Bogu i Wam niech będą stokrotne dzięki!
Jakie wrażenia, spostrzeżenia, refleksje?
Hiszpania to kraj o powierzchni ok. 500tys. km. kw., liczący ok. 47 mln. mieszkańców. Przez wieki nazywany Bastionem Chrześcijaństwa, dziś jest krajem postępującej laicyzacji, szczególnie przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Owszem jeszcze ponad 50% Hiszpanów deklaruje przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego, ale „praktykujących” systematycznie jest ok. 13%. Już 30% mieszkańców deklaruje zupełną niewiarę. Ziemia ta przez wieki zrodziła bardzo, bardzo wielu świętych. Zbudowano piękne świątynie, monastyry, pustelnie, w których tętniło życie duchowe. Jest tam wiele sanktuariów, miejsc kultu wybranych przez Boga czy Matkę Najświętszą, do których pielgrzymowano setki lat. A dziś?
Świątynie owszem stoją. W każdej miejscowości. Najczęściej jednak zamknięte, a z wielu z nich przez lata już nikt nie korzysta. Spotkaliśmy kilka otwartych kościołów, ludzi wychodzących z niedzielnej Eucharystii, procesję odpustową z figurą i orkiestrą, sanktuarium w uroczej górskiej wiosce, panią zamiatającą chodnik przed kościołem, ale były to bardzo sporadyczne przypadki. Liczyliśmy, że Boże Ciało będzie przeżywane uroczyście, ale nie zauważyliśmy żadnych oznak świętowania w mijanych miejscowościach. Zdarzały się czasami życzliwe pozdrowienia Buenos dias czy Buen camino, ale chyba ze względu na sutannę.
Obraz Hiszpanii jako katolickiego kraju rysował się dość smutno więc tym bardziej przekonywaliśmy się jak bardzo potrzebne jest nasze omadlanie go. Ludzie wydawali się być zagubieni, wystraszeni, bez oznak radości. Nie udało nam się znaleźć miejsc w albergach (rodzaj schroniska, hostelu, noclegowni przeznaczony dla pielgrzymów). Mieliśmy wrażenie jakby chcieli powiedzieć: nie zawracajcie nam głowy, a możne po prostu się bali zarażenia (zadziwiała nas wielka liczba ludzi noszących maseczki). Kiedy w południe szedłem przez Saragossę do katedry gdzie znajduje się łaskami słynąca figura Matki Bożej na kolumnie i dalej (w sumie kilkanaście kilometrów), na pielgrzyma w sutannie i z krzyżem w dłoni zareagował jeden człowiek. Czy jest to przejaw zajęcia się sobą, pośpiechu, zamknięcia na sprawy ducha? Nie wiem. Ale taka obojętność o czymś świadczy. A przy tym byłem dumny, że w Polsce na widok człowieka w sutannie lub habicie ludzie mówią NIECH BĘDZIE POCHWALONY JEZUS CHRYSTUS czy też życzą SZCZĘŚĆ BOŻE.
Oczywiście nie po to szliśmy żeby nas pozdrawiano, podziwiano, zaczepiano, pomagano itp. Celem pielgrzymowania nie była ewangelizacja spotykanych ludzi. Bóg chciał, żebyśmy tam byli i tak się stało. Najważniejsze było nasze AMEN wypowiedziane Bogu na Jego wezwanie i AMEN wypowiadane każdego dnia i każdej chwili by obecnością, mszą św., modlitwą, zmęczeniem, potem, bąblami… uświęcać tamtą ziemię. Bóg chciał przez nasze pielgrzymowanie zasiewać na nowo święte ziarna swojej miłości, które mają budzić ludzi z konsumpcyjnego letargu i rodzić odpowiedź wiary. Jest w takiej postawie wiary coś o czym pisze Apostoł Narodów: Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg. (1Kor 3,6-7)
Jakie będą owoce tak wielkiego poświęcenia?
Sprawowaliśmy mszę św. w Konwencie Sióstr Cysterek w Benavencie. Dwadzieścia pięć sióstr. Młodych i w kwiecie wieku. Pełnych wiary, radości i otwartości. Sporo z nich z Ameryki Środkowej ale i Hiszpanki. Ufamy, że takich miejsc i osób kochających Boga w różnych powołaniach, miejscach, zajęciach, a przede wszystkim rodzinach będzie coraz więcej. Pamiętajmy nadal o Hiszpanii i dziele, które Bóg nam powierzył nie tylko na miesiąc.
br. Ignacy Pielgrzym Bożego Miłosierdzia